Disciples II: Mroczne Proroctwo

Producent: Strategy First

Wydawca: Strategy First

Dystrybutor PL: CD Projekt

Gatunek: Strategia turowa

Data wydania PL: 7 sierpień 2002

Wymagania sprzętowe: PII 300 MHz, 64 MB RAM, CD-ROMx4, karta dźwiękowa zgodna z DirectX 7.1, akcelerator 3D zgodny z DirectX 7.1 z min. 16 MB pamięci, Windows 95/98/2000/ME/XP


Cena detaliczna: 99 PLN

Ocena: 7.5/10



"Bramy piekieł zostały zamknięte, a cztery rasy - pokrwawione, lecz zwycięskie - wycofały się do swych siedzib. Przywitały je ruiny i zgliszcza, bowiem wojna spustoszyła całą ziemię"

Reklama

Historia Nevendaaru

Apokaliptyczne historie fantasty dziś nie brzmią wcale niezwykle. Walczymy w wielu wojnach przeciwko niewidzialnemu złu, używając prawie magicznych, doskonałych technologicznie broni. Współcześni bohaterowie przestają być fikcyjni, a stają się ludźmi z krwi i kości. Są nimi: policjanci, strażacy, dziennikarze, żołnierze i pasażerowie samolotów walczący z terrorystami, wiedzący, że tak czy siak ich los został przesądzony i nie unikną zagłady.

Mimo tego wciąż chcemy grać i wcielać się w postaci nowych bohaterów lub kierować losami całych narodów. Wojna nie traci na wartości. Nadal jest widowiskowa i atrakcyjna, a najwięcej wcieleń zdobyła dzięki twórcom gier komputerowych. Wspominam o tym, gdyż dziś będę pisał o grze, której nieodłącznym elementem jest toczenie wojen i zabijanie rozmaitych stworzeń. Grałem z dużą przyjemnością i sądzę, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Czy to znaczy, że jestem chory?



Niewiele wiadomo o nieszczęściach, jakie spadły na Nevendaar. Cała wiedza pochodzi z zapisków dokonanych przez bardzo biednego, ale wykształconego mnicha noszącego imię Illuthem. Stworzył wielkie dzieło pod tytułem "Historia pieśni", uznawane za powstałe w okresie bezpośrednio poprzedzającym wydarzenia rozgrywające się w grze Disciples II: Mroczne Proroctwo. To jedyny ocalały przekaz na ten temat.



Główni bohaterowie gry to cztery rasy: Imperium, Górskie Klany, Legiony Potępionych i Hordy Nieumarłych. Każda z ras obierze swą własną drogę, ale każda z tych czterech ścieżek nieuchronnie prowadzi do wojny o panowanie nad ziemiami Imperium.



Bohaterką mojej recenzji jest Disciples 2: Mroczne Proroctwo, gra będąca sequelem produkcji z 1999 roku. Jest to gra strategiczna rozgrywana w turach, w której gracz wciela się w role przywódcy jednej z czterech ras walczących o przetrwanie i władzę nad targanym wojną światem. Naprawdę bardzo trudno uniknąć porównania Disciples 2 i serii Heroes of Might and Magic. Jest wiele elementów, które sprawiają, że takie odniesienie jest nieuniknione. Jest to strategia turowa, przy okazji bardzo mocno nasycona elementami RPG.

Gra daje możliwość tworzenia armii w celu podboju i obejmowania władzy nad zdobytymi terenami, werbowanie potężnych magów i wojowników, rozbudowę miast oraz wiele, wiele innych rzeczy.



Jeśli o mnie chodzi to za takie gry zabieram się zawsze z przyjemnością. Jest w nich coś magicznego i dostojnego, co sprawia, że w czasie gry odczuwam sporą satysfakcję. Generalnie można o mnie powiedzieć, że jestem fanem wszelkiej, maści gier strategicznych. Jednak do strategii pozwalających na rozgrywkę w turach podchodzę w szczególny sposób. Może dlatego, że mimo wszystko strasznie kojarzą mi się z szachami, gdzie nie ma pośpiechu i wszelkie decyzje podejmujemy po spokojnej, chłodnej kalkulacji. Podobnie wygląda sprawa, jeśli spojrzymy na Disciples. W dowolnie wybranym RTS-ie zawsze musimy się śpieszyć, błyskawicznie podejmować decyzje i mozolnie klikać po całym ekranie, a na dodatek nie widzimy ruchów przeciwnika. W turówkach panuje spokój i pełna koncentracja. Wybieramy jednostki, odpowiednie strategie, ustalamy kierunki, w jakim udadzą się nasze wojska, wznosimy nowe budowle i dopiero, gdy zapniemy wszystko na ostatni guzik klikamy na ikonę "zakończenie tury". Dla mnie to czysta poezja i straszne podobieństwo do partyjki szachów.



Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to mamy tu dwie opcje: saga lub misja. Saga to nic innego jak ciąg połączonych ze sobą misji. Z kolei misja to samodzielna przygoda, która w odróżnieniu od części sagi nie wpływa na dalsze losy rozgrywki. W Disciples 2 od razu mamy dostęp do wszystkich misji.

Skoro już zdecydowaliśmy się na określony typ rozgrywki pora na wybór rasy, a po tym władcy. Do dyspozycji mamy trzy rodzaje władców:

  • wódz wojownik - wszelkie jednostki, jakie zostaną stworzone pod dowództwem tych ludzi powstaną z zamysłem wyruszenia na wojnę. W związku z tym o wiele szybciej regenerują obrażenia i są sprawniejsze w swym rzemiośle. Minusem takiego wyboru jest przeciętna umiejętność władania magią. Władca wojownik jest w stanie opanować i wykorzystywać jedynie czary do czwartego poziomu.

  • mistrz magów - ten osobnik to znawca technik magicznych mogący opracować wszystkie czary. Zużywa na to o połowę mniej many niż wszyscy inni władcy. Dodatkowym bonusem jest to, że od początku posiada magiczną wieżę, więc nie musimy jej wznosić i wydawać sporej kasy. Jednostki będące w jego władania mogą regenerować punkty życia tylko w miastach.

  • mistrz cechu - posługuje się tradycyjnymi technikami walki, ale ma możliwość korzystania z usług wszechstronnych i bardzo niebezpiecznych złodziei. Od początku rozgrywki posiada budynek cechu, który jest niezbędny do zwerbowania złodzieja.



    Kiedy mamy już władcę warto nadać mu jakieś imię i przyprawić gębę. Teraz tylko wybór poziomu trudności i rozpoczyna się gra.

    Po obejrzeniu krótkiego wprowadzenia otrzymujemy informacje na temat zadania. Każda rasa podczas wykonywania tych samych misji ma z reguły trochę odmienne zadania do wykonania. To sprzyja powtórnej rozgrywce, gdyż gra nie zaczyna się nudzić. Zdarza się też, że do zaliczenia misji niezbędne jest wykonanie kilku mniejszych zadań.



    Każda tura w Disciples 2 to odpowiednik jednego dnia. Może to niezbyt długi okres, ale zaręczam, że i tak jest, co robić. W ciągu każdego dnia możemy wykonać jedną lub kilka czynności, przy czym nie ma obowiązku wykonywania wszystkich. Możemy badać teren bohaterami, wznosić budynki w stolicy (tylko jeden dziennie), rozbudowywać miasta, które nie są stolicą, opracowywać czary (ilość uzależniona od zapasu many), rekrutować nowych żołnierzy, zarządzać bohaterami i armiami, kupować i sprzedawać wszelakie artefakty, zwoje i eliksiry, toczyć walki, rzucać czary. Ponadto za każdym razem musimy ocenić sytuację militarną i gospodarczą. Może się wydawać, że w wypadku strategii turowej czas nie ma zbyt wielkiego znaczenia, ale to nieprawda. Wróg nie prześpi żadnej okazji na zdobycie choćby minimalnej przewagi nad naszymi jednostkami. Każdy błąd zostanie bezwzględnie wykorzystany.

    Jak sami widzicie obowiązków jest co niemiara, więc rzeczywiście nie ma mowy o nudzie.

    To, co się mi bardzo spodobało to losy drużyny, która została rozbita, bądź pozbawiona bohatera. Zazwyczaj jest tak, że pokiereszowana drużyna przestaje istnieć. W Disciples 2 jest inaczej. Jeśli choć jeden członek drużyny ujdzie z pola walki z życiem to nie kończy się jej żywot. Można dotrzeć do najbliższego miasta i dokoptować do oddziału brakujących wojaków czy nawet bohatera. Zresztą zabici żołnierze nie są bezpowrotnie straceni, gdyż można ich wskrzeszać. Oczywiście trwa to dość długo, ale i tak się opłaca.



    Interfejs gry to w sumie typowe rozwiązania znane z innych gier tej konwencji. Jest tu wszystko, co niezbędne do wygodnej gry. Mówiąc krótko-nie ma potrzeby rozpisywać się nad jego wyglądem czy działaniem, bo każdy, kto choć raz miał do czynienia z podobną grą poradzi sobie bez większych problemów.



    Odważę się teraz napisać coś, co wielu rozwścieczy. Moim skromnym zdaniem oprawa graficzna zaproponowana przez twórców Disciples 2 jest tylko przeciętna, a momentami dość nudna. Wyjątkiem od tej reguły są na pewno wszelkie menu, które prezentują się naprawdę znakomicie. Pomyślano o wprowadzeniu kilku animacji w tle i sprytnych przejściach pomiędzy poszczególnymi planszami. Wszystko utrzymano w ciekawie wyglądającej konwencji średniowiecznych rycin. Po obejrzeniu menu łudziłem się, że podobna oryginalność wkradnie się także do samej gry. Jednak niestety nie.

    Raczej nie próbujcie grać w rozdzielczości wyższej niż 800x600, bo po pewnym czasie oczy zaczną się upominać o wymianę. Myślę, że winę za taki stan należy złożyć na karb tego, iż gra była w produkcji w zasadzie od 1999 roku, kiedy po niezłych notowaniach pierwszej części pomyślano o stworzeniu kontynuacji.

    Wbrew temu, co się Wam teraz może wydawać wcale nie trzeba mi uświadamiać, że strategia turowa to nie gra FPP, gdzie grafika i rozmaite efekty to podstawa. Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę. Nie twierdzę też, że grafika Disciples 2 jest słaba. Moim zdaniem nie poszła ani o krok dalej niż to, co widzieliśmy u konkurencji. Zbyt wiele energii skierowano na stworzenie unikalnych animacji poszczególnych postaci w czasie walki. Szkoda tylko, ze za każdym razem widzimy je na dwuwymiarowym tle używające tych samych czarów, ciosów, itd. Po którejś tam rundzie z rzędu miałem dość. Używanie tzw. kalki nie sprawdziło się tutaj zupełnie, bo upodobniając Disciples 2 do innych produkcji tego typu zrobiono grze sporą krzywdę.



    Dźwięk to zupełnie inna sprawa. Efekty, jakie pojawiają się w trakcie walki i te towarzyszące akcji na głównej planszy są zupełnie przeciętne. Jednak muzyka ujęła mnie od samego początku. Już, kiedy usłyszałem pierwsze akordy wiedziałem, że to coś dla mnie. Gotyckie, raczej ponure brzmienie i trochę chórków w tle zrobiło swoje. To jest to, co lubię. Mówcie, co chcecie, ale muzyka niezależnie od tego czy pojawia się w filmie czy w grze ma olbrzymią rolę do odegrania. To już nie tylko ilustracja, ale oddzielna jakość, która żyje swoim życiem. Muzyce wystawiam najwyższą notę. Ostatnio słucham jej dość często w całkowitym oderwaniu od gry. Nawet teraz, gdy piszę ten tekst leci sobie w tle.



    Bez w miarę rozbudowanego trybu multiplayer każdej grze trudno byłoby zaistnieć na rynku. Nadeszły takie czasy, gdy jest to zupełnie nieodzowny element. W Disciples 2 spotykamy się z typowym zestawem, czyli gra przez Internet, LAN i bezpośrednie połączenie modemowe. Jest jednak coś, co strasznie przypadło mi do gustu. Pojawił się tryb rozgrywki pozwalający na grę wieloosobową na jednym komputerze. Po prostu wszyscy gramy na tym samym komputerze, a po zakończeniu jednej tury przed monitorem zasiada kolejny gracz. Jest to bardzo fajne rozwiązanie pozwalające na rozgrywki w kilka osób bez konieczności łączenia się z Internetem albo konstruowania sieci i przyłączania do niej wielu PeCetów.

    Jako słowo końcowe napisze tylko tyle. Mimo pewnych wad gra jest na tyle wartościowa, że z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić i zapewnić, że nie pożałujecie wydanych na nią pieniędzy.



    Hitman

  • INTERIA.PL
    Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca | rozgrywki
    Reklama
    Reklama
    Reklama
    Reklama