"Ciąg dalszy nr 5 - autor alabama@interia.pl"
Były to wyrzuty sumienia, które z podłogi autobusu patrzyły z niesmakiem na Kapturka.
- Wiem, że zrobiłam źle ale gdyby nie recesja w Bajkolandzie i galopujące ceny mogłabym kupić sieciówkę a tak muszę jeździć na gapę! Jeszcze dwa lata temu za moje tantiemy mogłam kupić 20 butelek wytrawnego Bojoleau a teraz tylko 2 butelki Bajolandu rozlewanego w pobliskim Wymiocinie.
Wtem kątem oka dostrzegła zbliżajęcego się w olbrzymich susach i z rozdziawioną paszczą wilka. Zdawało się, że nic już jej nie ocali przed mandatem a może nawet i konsumpcją, gdy wtem olbrzymi błysk rozświetlił nieboskłon. Nagły podmuch wiatru wyrzucił Sierotkę Marysię i Czerwonego Kapurka z autobusu. Wilkowi, oszołomionemu wybuchem (jak się wkrótce okazało - meteorytu tunguskiego, którego fala uderzeniowo po ponad 90-ciu latach od wybuchu na Ziemi dotarła do Bajkolandu), puściły zawory i wstydząc się wyjść w zmoczonym futrze groził tylko dziewczętom, wymachując zaciśniętą w kułak łapą. Wydawał się w tej chwili całkowicie niegroźny, bezbronny a nawet zabawny. Dziewczęta udając, że nie dostrzegają jego gróźb uroczo dygnęły i oddaliły się od autobusu.
Do babcinej chatki pozostawał jeszcze jednak spory kawałek. Jedyną alternatywą wydawał się tylko autostop.
- O kurczę - powiedział ze zgrozą Czerwony Kapturek - jak ja zatrzymam jakikolwiek samochód, skoro nawet nie ogoliłam sobie dzisiaj nóg ?
Na szczęście pełnej porannej toalety nie zaniedbywała Marysia, która zaofiarowała swoją pomoc.
- Schowaj się, żeby nie odstraszać jeleni a ja zapoluję...
.......... >>>> kliknij TUTAJ by przejść dalej <<<< ...........
Uaktywnione komentarze, które widzicie poniżej, to te, które do nas dotarły, lecz nie udało im się wygrać. Ale to nie znaczy, że nie można pisać dalej - wręcz NALEŻY pisać.
Kliknijcie w link powyżej, by zobaczyć kolejne części historyjki...