Czemu nie ma prestiżowych gier?

Greg Costikyan, założyciel firmy Manifesto Games, której celem jest promowanie gier niezależnych producentów, na łamach swojego internetowego bloga opublikował interesujący komentarz krytykujący z nieco innej perspektywy brak pomysłowych gier od dużych wydawców.

Twórca na wstępie wspomina nieszczęsne losy dobrze ocenionych przez prasę, ale słabo sprzedających się gier: "Psychonauts" od Doublefine oraz "Okami" od poddanego niedawno likwidacji studia Clover Studios.

Później zaczyna porównywać branżę gier do przemysłu filmowego i literackiego. W efekcie zadaje pytanie: "Czy wszyscy, jako branża i gracze, nie powinniśmy być lepiej obsługiwani przez biznes, który zrozumie, że owszem celem jest ukończenie gry, ale także możliwość osiągnięcia go różnymi drogami, a sprzedaż sama w sobie nie jest miarą wartości gry?".

Nie wszyscy jednak godzą się z takimi opiniami. Produkcja trójwymiarowej platformówki "Psychonauts" kosztowała blisko 14 milionów dolarów i suma ta wciąż imponuje mimo nadejścia nowej generacji platform do gier. Simon Carless z serwisu Gamasutra twierdzi, że mimo wszystko tytuł ten miał w spektakularnym stylu zarabiać pieniądze, korzystając z kreatywnych podstaw, które doprowadziły do opóźnień jego premiery. Dziennikarz zakłada, że nie był to żaden "prestiżowy tytuł", a sama koncepcja takich produkcji nie istnieje.

Wyjątek zdaniem reportera stanowią usługi dystrybucji elektronicznej pokroju Xbox Live Arcade, które pozwalają na obniżenie kosztów produkcji gier. Tą drogą można publikować bardziej "prestiżowe" i "ryzykowne" projekty. Obecnie za sprzedanie w ten sposób 50 tysięcy egzemplarzy gry wartej 10 dolarów deweloper zarabia nawet 250 tysięcy dolarów.

Dochodowość przedsięwzięcia sprawia, że rodzą się pierwsze agregatory niezależnych gier, takie jak oferta firmy Manifesto Games. Podobne usługi wkrótce rozwiną się na Wii oraz PS3, do tego dojdą poważni sieciowi wydawcy na PC, którzy nie będą sprzedawać już tylko gier z nurtu casual. "Wierzę, że wchodzimy w złoty wiek niezależności" - kwituje Carless.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy