Czas skopać Intela za "śmierć" gier na PC

Przed rokiem przedstawiciele korporacji Microsoft na łamach magazynu MCV obarczyli się winą za malejącą ilość produkcji trafiających na komputery osobiste.

Mark Rein, jeden z szefów studia Epic Games, podczas konferencji Develop w brytyjskim Brighton wystosował podobny zarzut w kierunku korporacji Intel, największego na świecie producenta mikroprocesorów.

Mark Rein swoim wystąpieniem wstrząsnął zgromadzonymi. Uczestniczący od dłuższego czasu w dyskusjach nad losem gier dla popularnych PeCetów projektant nie krył swojego niezadowolenia z obecnego stanu rzeczy. Epic Games znane jest głównie za sprawą silników graficznych Unreal Engine. Jego ostatnia, trzecia edycja znajdzie zastosowanie w wielu grach także na konsole PlayStation 3 i Xbox 360. W poprzednich wypowiedziach podkreślał też, że ważne będzie przenoszenie gier z konsoli na PC.

"Intel jest zły, musimy mu skopać tyłek" - nawołuje twórca. Według Reina, korporacja jest winna śmierci gier na PC za sprawą swoich zintegrowanych układów graficznych, które odgrywają ogromną rolę przeważnie w przenośnych laptopach. "Różnica w cenie za chipy do lepszej grafiki jest nieistotna. Nie możesz się najeść za taką cenę. Mówimy o tylko pięciu dolarach".

Rein skrytykował też nadchodzący trend "gier epizodycznych". Tworzenie gier w odcinkach, niczym seriali telewizyjnych, jego zdaniem tylko w niektórych przypadkach ma sens. Ogólnie jednak powinno przynieść branży więcej strat niż zysków.

Pośród wad takich produkcji twórca wymienił m.in. konieczność długiego czekania na kolejną odsłonę, możliwość oszukania gracza przez twórców poprzez używanie przerobionych elementów z poprzedniej części, powtarzalność wydarzeń, broni i oponentów oraz trudności reklamy całej serii.

Przedstawiciel Epic Games zwrócił uwagę, że gry epizodyczne już istnieją w postaci chociażby takich serii, jak "Madden", "Zelda" czy "Final Fantasy". Ich sukcesy wynikają jednak z tego, że każda odsłona jest tworzona oddzielnie jako pełnowartościowy projekt.

Rein pokusił się też o ujawnienie szeregu faktów, które powinny pomóc innym deweloperom. Gra, która sprzeda się w nakładzie 400 tysięcy egzemplarzy na trzy różne konsole w cenie 35 dolarów za sztukę, przynosi łączne dochody wynoszące 42 miliony dolarów, 5 milionów zabiera marketing, 8 stworzenie gry, a kolejnych 8 trafia w ręce firm właścicieli praw licencyjnych związanych z platformą (ważne w przypadku konsoli). Zespół deweloperski i ewentualny wydawca w takiej sytuacji zarabiają 21 milionów dolarów.

Wobec powyższego Epic Games zaleca: samodzielne finansowanie gier do granic możliwości, zatrudnianie pasjonatów danej dziedziny, projektowanie najróżniejszych oryginalnych pomysłów, stałą optymalizację kodu źródłowego od początku projektu, zlecanie części gier w innych firmach po niższej cenie oraz robienie tylko takich gier, które trafią na rynek i w które zespół deweloperski sam lubi się bawić.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: komputery | Microsoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy