Producent: Beautiful Game Studios
Wydawca: Eidos
Dystrybutor PL.: Cenega Poland
Rodzaj gry: sportowa / menedżer piłkarski
Data wydania PL: 10 czerwca 2005
Wymagania sprzętowe: PIII 700, 256 MB RAM, karta graficzna 4 MB, 400 MB HDD
Cena detaliczna: 99.90 PLN
Ocena: 5.5/10
O konflikcie pomiędzy firmami Sports Interactive a Eidos w sprawie serii "Championship Manager" pisałem w recenzji "Football Manager 2005" przed kilkoma miesiącami na łamach naszego serwisu. Nie będę się ponownie rozwodził na ten temat, tylko przypomnę, że SI zachowało prawo do całej bazy danych gry, natomiast Eidos zatrzymał prawa do nazwy. Po dosyć długim oczekiwaniu nadszedł czas na polską premierę gry "Championship Manager 5", tym razem stworzoną przez mało znaną grupę o nazwie Beautiful Game Studios. Czy ludzie niedoświadczeni w pracy nad tak poważnymi przedsięwzięciami poradzili sobie z presją i sprostali wymaganiom graczy? Przed premierą wiele mówiło się o tym, iż nadchodzący "CM" będzie bardzo słaby i jakościowo w żaden sposób nie nawiąże do poprzednich części. Niestety, muszę Was zmartwić na samym początku, ale przedpremierowe zapowiedzi sprawdziły się i w efekcie tego otrzymaliśmy wyjątkowo niedopracowany produkt....
Na pierwszy rzut pragnę wziąć interfejs gry, który w menadżerach jest bardzo istotną rzeczą. I w tym miejscu muszę szczerze napisać, iż twórcy wywiązali się bardzo pomysłowo, przygotowując nam niezwykle intuicyjny interfejs, którego przyswojenie zajmie raptem kilka minut. Ci, co mają już doświadczenia z menadżerami, od razu będą wiedzieć, co w trawie piszczy. Niestety, nie ustrzeżono się kilku rażących błędów. Podczas meczu, chcąc wpuścić rezerwowych na plac gry, przez kilka minut głowiłem się, dlaczego po wprowadzeniu zmian w trenerskim panelu - komputer nie wprowadza ich w życie podczas meczu. Doszedłem do tego po długiej chwili i naprawdę ciężko mi wyjaśnić, w jaki sposób to zrobiłem. Kliknąłem parę razy tutaj, parę razy tam... i wyszło. Ale nie na tym rzecz polega, aby gracz miał metodą prób i błędów dochodzić do rozwiązania. Co więcej, to nie jedyny błąd. W newsach o danych zawodnikach nie można jednym kliknięciem na nazwisku przejść do ich portfolio! Trzeba dopiero wpisać nazwisko w wyszukiwarce albo wejść do ekranu danej drużyny i stamtąd wybrać zawodnika. Tym samym jest to kolejny dowód na szczyt głupoty autorów, bowiem nie rozumiem takiego utrudniania. Poza tym błędów w interfejsie nie ma, kolorystycznie wygląda to całkiem interesująco, ale przyznać muszę, iż na dłuższą metę taki wystrój może być nużący.
Kolejną nowością w "Championship Manager 5" jest dodany nowy układ statystyk. Autorzy proponują statystyki klasyczne, 20-punktowe oraz nowe - 100-punktowe. W skali do 20 punktów różnica choćby jednego punktu bywa bardzo istotna, natomiast przy skali 100-punktowej różnica nawet 5-punktowa nie jest wcale ważna. Wobec tego będziemy musieli zdecydowanie dłużej ślęczeć nad porównywaniem umiejętności danych zawodników. To oczywiście nie wszystkie nowinki, jakie zawarto w grze.
Kolejnym novum, którym chlubią się autorzy, jest szybkość wczytywania danych. Owszem - robi ona wrażenie, na pierwszy rzut oka byłem bardzo zaskoczony takim obrotem rzeczy. Przyznać trzeba, iż "CM5" działa o wiele szybciej od "FM2005". Jest w tym jednak zasadnicza różnica. Baza danych w "Championship Manager 5" jest bardzo okrojona. Owszem, najsilniejsze ligi prezentują całkiem niezły poziom informacyjny, tym niemniej - słabsze wyglądają o wiele gorzej. Stwierdzić to można nawet na przykładzie polskiej ligi. Chociaż tragedii nie ma, to np. wiele juniorów o egzotycznych nazwiskach ma wpisaną narodowość polską. Bardzo to irytuje, zwłaszcza gdy piłkarz o nazwisku zakrawającym na Ormianina podawany jest za Polaka z krwi i kości. Takich przykładów jest multum. Co do "świeżości" bazy danych, to również nie jest zbyt kolorowo. W wielu drużynach można spotkać zawodników, którzy w tym klubie grali naprawdę dawno temu. Są też i takie przypadki, w których jeden piłkarz znajduje się pod dwiema postaciami! Tak więc tutaj mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego nowy "CM" działa dużo szybciej od "Football Managera". Osobiście wolałbym, aby działał wolniej, a przynajmniej wszystko wokół było bardziej realne.
Z tyłu pudełka możemy przeczytać o bardzo zaawansowanych opcjach treningowych oraz taktycznych. Tymi słowami narobiłem sobie jeszcze większych smaków. Nie spodziewałem się jednak, że w ten sposób mój zawód okaże się jeszcze większy. Spodziewałem się więcej opcji względem poprzednich części, a w efekcie otrzymaliśmy mniej niż ostatnio. Przede wszystkim zrezygnowano z wielu nowinek taktycznych. Opcji treningowych niby jest dosyć dużo i oddać je możemy we władanie asystentowi, tym niemniej wgłębiając się w to samemu będzie można ustawić naszym zawodnikom bardzo ciekawe plany dnia. Szkoda jednak, iż ma to niewielki wpływ na to, co dzieje się na boisku. Nawet decyzje podejmowane w trakcie meczu nie są do końca realizowane. Tłumaczenie się tym, iż zrobiono to tylko dlatego, aby ułatwić grę mniej doświadczonym graczom, wcale mnie nie przekonuje. Moim zdaniem twórcy poszli na łatwiznę i nie spełnili swoich zapowiedzi.
Informacje ze świata piłki nożnej do naszej menadżerskiej skrzynki napływają płynnie. Gra przetwarzając informacje automatycznie wysyła nam newsy, a nie tak jak w poprzednich częściach - po uprzednim przetrawieniu informacji. W ogóle przyznać trzeba, iż dosyć sporo się tutaj dzieje. Co i rusz dostajemy informacje o zainteresowaniu naszym zawodnikiem przez któryś z klubów, menedżerowie nieustannie oferują usługi swoich zawodników, ogółem zewsząd napływa bardzo wiele wiadomości. Pod tym względem "CM" zdaje się przewyższać "FM". Jednak fakt faktem, zwrócić musimy uwagę także na to, iż wiele informacji jest bardzo do siebie podobnych. Dziwnym trafem kilka klubów sprzedało w sumie kilkunastu zawodników za identyczną kwotę, co do złotówki. Wygląda to co najmniej dziwnie. Jeżeli mowa o transferach, to trzeba także stwierdzić, że chyba nie ma tutaj zawodników, których nie dałoby się kupić. Aby tego dokonać, trzeba wyłożyć na stół odpowiednią ilość gotówki. Niby nic w tym dziwnego, ale jednak realizmu to nie poprawia, bowiem są na świecie zawodnicy, których ciężko byłoby wykupić za jakiekolwiek pieniądze. Doskonale sprawę zadawali sobie z tego producenci "FM 2005", którzy wyszli z założenia, że przy kupnie zawodnika trzeba się bardzo napocić, a nierzadko jego zakup będzie z różnych przyczyn (nie tylko finansowych) niemożliwy. Niestety w "CM-ie" nikt o tym nie pomyślał i za odpowiednią ilość pieniędzy można kupić wszystko. Ponadto dobrze pamiętamy, jak wielkie znaczenie dla "FM" miała postać scouta odpowiedzialnego za wyszukiwanie młodych talentów. Motyw ten sprawdził się tam świetnie, niestety tutaj potraktowano go po macoszemu i prezentuje się fatalnie.
Mecze przyjdzie nam oglądać na dwuwymiarowym boisku, podobnie jak to było w "FM". Przyznać muszę, że boisko i bramki są tutaj dużo ładniej przygotowane. I byłoby naprawdę bardzo miło, gdyby nie znowu katastrofalne i głupie błędy. Przede wszystkim - kompletnie nie wyczuwa się atmosfery meczu. Aby dosłyszeć jakiekolwiek głosy z trybun, musi na nich zasiąść kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Wiadomo przecież, iż w polskiej lidze to nierealne. Dlatego atmosfery na naszych boiskach się nie odczuwa. To jednak jeszcze nic wielkiego. Szczytem głupoty było skazanie graczy na to, aby oglądali mecz w całości albo... wcale. Oczywiście możemy sobie dostosować szybkość pokazywania meczów, ale dziwię się, iż nie zdecydowano się na pokazywanie najciekawszych akcji meczu. Za to przyznaję autorom wielkiego minusa. Jeszcze gorzej sprawa wygląda z wynikami. Jeżeli narzekaliście na dziwne wyniki w "FM-ie", to od razu radzę nie instalować "CM-a". Rezultaty spotkań są tutaj jedną wielką niewiadomą. Innymi słowy: każdy z każdym może wygrać lub przegrać - bez wyjątku. I w jaki sposób czerpać tutaj jakąkolwiek przyjemność z gry? Przecież to śmiech na sali... Sędziowie kartkują jak najęci. Naprawdę nie potrafię sobie przypomnieć, czy jakikolwiek mecz zakończył się bez żółtego kartonika. A i dodać trzeba, iż są one zazwyczaj rozdawane za nic. Chyba dla samej zasady.
Na zakończenie muszę napisać, że zdecydowanie odradzam kupno tej gry. W porównaniu z "Football Manager 2005" niniejszy produkt wygląda bardzo blado. Potwierdziło się to, o czym wszyscy mówili, że sama nazwa o jakości nie świadczy. I taka jest prawda, dlatego z całym szacunkiem dla serii - przy wystawieniu oceny muszę być bezlitosny. Polski dystrybutor, firma Cenega, wydał co prawda patch usprawniający działanie gry, ale szczerze powiedziawszy - nie powiększa on przyjemności płynącej z gry. Nadal pozostaje ona na hańbiąco niskim poziomie.
Janek
Reklama