Art Kamion

Pozwól sobie na chwileczkę zapomnienia...

Wylegując się na wyrku pewnego niczym nie zmąconego poranka, ukojony w błogim bezruchu rozpocząłem przeszukiwanie swych wspomnień dotyczących gier z minionych lat. I w ten oto sposób przed oczami stanęły następujące obrazy ze Spectrusia: The Great Escape, Technic Ted, Jasper, Ad Astra, Tomahawk, przewspaniały Turbo Esprit oraz... hmmm...jak to się nazywało? Mniejsza z tytułem. Idea gry sprowadzała się do prowadzenia ciężarówki z naczepą (widok z góry). To był szok! Nareszcie każdy z nas (szczęśliwych posiadaczy ZX Spectrum - lata 1984-88) mógł wcielić się w bohatera "Gumowej kaczki". Warto przypomnieć, że grafikę (jeśli tak można nazwać kilka pikseli na krzyż) nadrabiało się wówczas wyobraźnią. Ach... co to były za chwile spędzone przy gumowej klawierce. To był czas namaszczony..., okraszony nutką duchowego katharsis! Do dziś nieraz zastanawiam się nad fenomenem, jaki decydował o tym, że siedzieliśmy w bezruchu po kilka, kilkanaście godzin przed telewizorami zza wschodniej granicy (to był standard). Ale chwila, moment! Nie miał być to reportaż o latach 80'tych, tylko recenzja gry. Na własną obronę dodam, że wstęp tematycznie jest związany z grą, bowiem w ART KAMION pomykać będziemy ciężarówkami.

Reklama

Japonia - oj dziwny to kraj i obyczaj...

Intro prezentuje się ładnie od strony wizualnej, choć Europejczyków z pewnością nie zainteresuje (mnóstwo niezrozumiałych japońskich akcentów). Do wyboru otrzymujemy kilka opcji prowadzenia rozgrywki, m.in. Story Mode czy 2 Players (split screen). Z przykrością muszę zakomunikować, że jazdy free ride nie będzie! Rzucisz mi mięsem w twarz: "Jak to nie będzie?!". Ano nie i już! Prowadzenie kilkunastotonowej ciężarówki polega tylko i wyłącznie na zmianie pasów ruchu! (powiesz: beznadzieja!). Nie jest tak źle, choć sterowanie wygląda następująco: pierwsze wciśnięcie strzałki w bok (lewo lub prawo) powoduje włączenie migacza, a drugie wgniecenie paluchami odpowiedzialne jest za zmianę pasa ruchu. Bryką przewozisz: parówki, salceson, krupnioki i gnój, by zarobić na odpustowe wisiorki przy lusterku, firaneczki w kabinie i pokrowce na siedzenia. Wszystkie te elementy oddziałują na tuning maszyny (!?!), co skrzętnie wykorzystaj w walce z konkurentami na autostradzie. Gra znajdzie swych zwolenników wśród osób, które darzą pozytywnym uczuciem serię DENSHA DE GO ze względu na sterowanie! (hę, hę...)

MartineZ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: minimal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy