Anno 1503: The New World

Producent: Sunflowers Interactive

Wydawca: Electronic Arts

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Gatunek: strategiczna / ekonomiczna / RTS

Data wydania: 29 październik 2002

Data wydania PL: 29 kwiecień 2003

Wymagania sprzętowe: AMD Duron 600 Mhz, 128 MB RAM, 32 MB karta graficzna

Cena detaliczna: 149,90 PLN

Ocena: 8/10



Kilka lat temu miałem okazję zagrać w demo gry noszącej nazwę "Anno 1602". Pamiętam, że produkcja ta zachwyciła mnie na samym wstępie swymi nowatorskimi rozwiązaniami i oryginalnym podejściem do gier strategicznych. Najbardziej spodobał mi się model handlu z innymi państwami, a zwłaszcza z tubylcami, następnie rozwój państwa, na walce poprzestając. Niestety, po zakupie pełnej wersji, przeszedłem ją w niedługim czasie i tak skończyłem swą przygodę z "Anno". Dlatego nawet nie wiecie, jak bardzo ucieszył mnie fakt, iż pojawi się druga odsłona tej znakomitej produkcji. Z początku oczekiwałem niemalże śliwek na wierzbie, później myślałem, że gra znów zaskoczy mnie czymś nowym - niestety, nowe "Anno" zbytnio nie różni się od swojego starszego brata. Poza paroma udogodnieniami, małą modernizacją menu i poprawą grafiki, mamy stare dobre "Anno". Ale nie rozpaczajmy od razu, przyjrzyjmy się mu bliżej.

Reklama



Fajnie się stało, że nowa odsłona "Anno" posiada fabułę, która łączy poszczególne misje w długą kampanię, a nie tak jak to wcześniej miało miejsce, w pojedyncze, prawie w ogóle ze sobą niepowiązane scenariusze. Wcielamy się w postać młodego kapitana o wielkich ambicjach, który podczas dzieciństwa wysłuchuje opowieści starego wilka morskiego w jednej z pobliskich oberży. Chłopiec zafascynowany historią starca wsłuchuje się w jego słowa, niczym w ton cudownej muzyki. Kapitan zauważa chłopca i docenia jego zainteresowanie, postanawia rozniecić w nim żeglarskiego ducha i oddaje mu swój cenny naszyjnik. Po kilkudziesięciu latach chłopiec dojrzewa, mężnieje i podejmuje bardzo ważną decyzję - wyrusza w morze. Zakłada swą pierwszą osadę, uczy się strategicznego rzemiosła, które w dalszej części gry pozwala mu wiernie służyć u boku króla. Zostaje chłopcem na posyłki, otrzymuje wiele zadań, z których musi się bezwarunkowo wywiązać, czasem nie jest to łatwe, ale o tym przekonasz się sam, drogi graczu.



Zasady gry nie uległy najmniejszej zmianie, tak jak to miało miejsce wcześniej, tak i teraz musimy zadbać o zdobycie, skolonizowanie i podporządkowanie sobie danego obszaru. Będziemy budować domy, farmy, budynki publiczne, pałace, kościoły i wiele innych oryginalnych cudów szesnastowiecznej architektury. Po raz kolejny, dzięki umiejętnej strategii, przyjdzie zadowolić nam wszystkich mieszkańców naszej osady tak, aby oddawane przez nich monety dawały nam bilans dodatni. Miasto ma tętnić życiem, rozrastać się i przyprawiać o drżenie algorytmów, komputerowych przeciwników. To tak dla przypomnienia lub dla informacji - jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji spotkać się z poprzednią częścią gry.



No cóż, jako świeżo upieczony żeglarz musisz wykonać szereg zadań postawionych przez komputer. Będziesz musiał uratować zabłąkaną (nie mylić z obłąkaną) damę, pomóc w obronie strategicznego miasta, walczyć z piratami czy też dostarczyć odpowiednią ilość danego surowca swemu sprzymierzeńcowi. Jest to zasadnicza różnica w stosunku do poprzedniej części. Nie wykonujemy już suchych, bezdusznych zadań w żadnym wypadku nie związanych z kolejnymi, lecz szereg misji, które wspólnie tworzą cały zarys fabularny, o czym już wcześniej wspominałem. Trudność zadań jest niezwykle mieszana, raz mamy coś prostszego, a następnym razem otrzymujemy nie lada orzech do zgryzienia. W zasadzie trudno wyczuć jakim stopniem trudności cechować się będzie kolejna misja. Niestety, nie ma róży bez kolców i tak czasem stawiane zadania są ponad nasze siły i wymagają niekiedy bardzo żmudnej i męczącej rozgrywki na tej samej mapie. Może być to czynnik zniechęcający nowych graczy, lecz starych wilków morskich jedynie ucieszy, tudzież przetestuje ich wytrzymałość psychiczną (moja długo nie wytrzymała). Ogólnie, jeśli chcesz popędzać wątek fabularny na przód, musisz wybrać tryb kampania. Jeśli masz ochotę na grę bez końca, to wybierasz tryb gry o tej samej nazwie. Nie zapomniano o miłośnikach batalii sieciowych, gdyż i dla nich przewidziano tryb do gry przez Internet lub sieć lokalną.



W całkiem nowy sposób opracowano model utrzymania państwa. Wcześniej składał się on z eksportu własnych towarów i podatków nanoszonych na naszych obywateli. O ile nie zmieniła się zasada eksportu, o tyle zrezygnowano z podatków na rzecz sprzedaży produktów mieszkańcom, za które oczywiście pobieramy opłaty. Szczerze powiedziawszy z początku lekko zaskoczyło mnie takowe rozwiązanie i zobaczyłem je dopiero, gdy zaliczyłem pierwszą w swej karierze plajtę. Balans na poziomie zysków i strat nie jest najłatwiejszy, lecz po pewnym czasie nie przysparza problemów - jednak trzeba poświęcić mu naprawdę dużo uwagi.



Pod lupę wzięto zaplecze surowców, przedmiotów i wyposażenia jakie będziemy mieli okazję używać. Dodano trochę nowych surowców, usunięto parę zbędnych, wymyślono nowe budynki (łącznie występuje ich ponad 250!), a w niektórych zmieniono zasady produkcji. Przykładowo konopia, znienawidzona przez władze roślina, a tak popularna w kręgach młodzieżowych, w grze "Anno 1503" jest jednym z nieodłącznych surowców do budowy statków! Kto by pomyślał, że liście konopi mają tak wiele szerokich zastosowań, między innymi po skręceniu służą jako liny o niebywałej wytrzymałości jak na tamtejsze czasy - bardzo ciekawe rozwiązanie. Oczywiście jak każdy zapewne się orientuje, liście konopi można wykorzystać w bardziej tradycyjny sposób, nasi obywatele również to wiedzą i podczas jej braku w magazynach może dojść do osłabienia kraju - mała roślinka, a cieszy. Wprowadzono również inne surowce czy minerały, takie choćby jak sól kamienna oraz wiele innych, które poznacie już sami.



Żeby nam smutno w grze nie było na mapie rozmieszczeni są tubylcy, których możemy odnaleźć poprzez podpłynięcie do ich siedziby. Co oni nam dają? Otóż kiedy spotkamy Indian za kilka ton jedzenia otrzymamy konopie (wszystko się kręci wokół tej rośliny, naprawdę), dzięki czemu niewielkim kosztem otrzymujemy roślinę, którą możemy nie wyhodować na swojej ojczystej ziemi. Co ciekawe, sama liczba możliwie napotkanych tubylczych nacji znacznie się powiększyła z liczby jeden do siedem. Na swej drodze spotkamy Inków, Indian, Eskimosów czy Arabów. Znacznie polepszono interakcję z tubylczymi plemionami, dzięki czemu handel staje się jeszcze przyjemniejszy, a przecież grunt to dobrze ubity interes.



Odświeżono i znacznie polepszono model sztucznej inteligencji komputera. Od teraz łatwiej radzi sobie w handlu, dyplomacji czy rzemiośle wojennym. Nie wykonuje głupich i nieprzewidzianych ruchów oraz staje się bardziej "otwarty na świat". Gdyby tego było mało, każdy z komputerowych graczy posiada własny styl gry i postępowania, dzięki czemu nie doznamy monotonii podczas kontaktów z komputerowymi przedstawicielami graczy.



Totalną rewolucję w świecie "Anno 1503" robi znakomita oprawa audiowizualna. Od podstaw napisano nowy silnik gry. Wszystkie budynki, postacie, statki i części terenu zostały zaprojektowane również od nowa. Na medal zasługuje idealne odzwierciedlenie, autentycznych budynków z lat rozgrywanych w wieku XVI. Z muzyką i efektami dźwiękowymi też nie jest najgorzej, wszystkie są przyjemne i szybko wpadają w ucho - nie drażniąc go przy tym. Całe to piękno ku memu zaskoczeniu wcale znacznie nie wpływa na wymagania sprzętowe, które zresztą macie opisane u góry tego artykułu. Ogólnie rzecz ujmując mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że panowie odpowiedzialni za wygląd gry wywiązali się w zupełności, z powierzonego im zadania. Oczywiście zmiany te nie wpływają na poprzedni klimat "Anno", który nadal pozostał.



Z wszystkich aspektów produkcji, bardzo zawiedli mnie nasi wydawcy gry - firma Cenega, która zawsze cechuje się wysoką jakością polonizacji. W poprzedniej części otrzymaliśmy grę w pełni spolonizowaną, łącznie z filmikami i tekstami mówionymi. W grze "Anno 1503" możemy doznać rozczarowania, ponieważ nie dość, że lektorów już nie ma, to jeszcze filmy odgrywane w czasie gry są po angielsku, a na dodatek nie pojawiają się teksty tłumaczące rozmowy podczas odgrywanych scen. Nie wiem, dlaczego nie można było włożyć w to trochę więcej pracy, zwłaszcza iż gra kosztuje prawie 150 PLN! Dla dystrybutora minus.



Reasumując wszystkie dotychczasowe rozważania mogę powiedzieć jedno: miał być hit, a jest to co było, w lekko odświeżonej formie. Jednak i zatwardziali fani "Anno" będą z niej w zupełności zadowoleni i również gracze, którzy widzą ją po raz pierwszy. Dotychczasowi przeciwnicy raczej odpuszczą sobie i tą część. Szkoda tylko, że tak wybitna gra, jest tak wybitnie droga. Uważam jednak, że i tak warto wydać te pieniądze na tak klimatyczny produkt.



Toldi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | budynki | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy