Amerykańskie samochody

26 kwietnia miał miejsce Zlot Samochodów Amerykańskich na Torze Wyścigowym w Miedzianej Górze - koło Kielc. Ponieważ

nie mogłem sobie "odpuścić" możliwości obejrzenia na żywo klasyki amerykańskiej motoryzacji, czyli wszystkich Pontiaców,

Chevroletów, Chryslerów, Buicków i podobnych, z naciskiem na samochody o sportowym zacięciu, zaopatrzyłem się w aparat

cyfrowy oraz kamerę i wyruszyłem na zlot. Biorąc pod uwagę nadchodzące Need For Speed: Motor City wycieczka ta miała dla mnie dodatkowy atut -

możliwość naocznego przekonania się, jak na żywo wygląda klasyczny amerykaniec i jak potem autka te zostaną odwzorowane w tej kultowej (bo na taką się

Reklama

zapowiada) grze.

Wg obietnic zaprzyjaźnionych właścicieli samochodów amerykańskich miałem uczestniczyć w konkursach nazwanych "drag-racing" - tego chyba nikomu nie trzeba

tłumaczyć, oraz "palenie gumy". Ta druga pozycja jest trochę słabo znana posiadaczom europejskich aut, ponieważ zbudowane są one z trochę innymi założeniami

konstrukcyjnymi. Klasyczne sportowe auto amerykańskie to ciężki przód, dociążony potężnym silnikiem, 2-osobowe wnętrze oraz napęd na tylne koła. Takie

rozwiązanie powoduje, że tył samochodu jest stosunkowo lekki (rozkład mas mniej więcej 30% tył i 70% przód). Silnik, np. 5.7 V8 generuje ogromny moment

i dzięki temu wykręcenie efektownego "bączka" nie jest żadnym problemem. Wystarczy lekko przycisnąć hamulec, równocześnie wdepnąć gaz (skrzynia najczęściej

automatyczna) i już tylne koła mielą w miejscu... Cóż - nie każdemu będzie się to podobać, ale palenie gumy to obowiązkowy konkurs na każdym zlocie takich

samochodów. Co sprytniejsi przywożą specjalnie drugi komplet starych opon właśnie w celu spalenia ich.

Kielecki tor wyścigowy odwiedziłem dość wcześnie - sporo przed godziną 10:00, kiedy to oficjalnie miał rozpocząć się zlot. Wszyscy pojawiający się właściciele,

po efektownym wjeździe na tor ustawiali swoje samochody w rzędzie i tradycyjnie - powitanie znajomych, rozmowy o samochodach itp. Ja w tym czasie porobiłem

troszkę zdjęć, a że pogoda była przepiękna - jest na co popatrzeć. Aż trudno uwierzyć, że w Polsce jest tyle pięknie utrzymanych, amerykańskich wózków. W rzeczywistości

prezentują się one o wiele lepiej niż na którymkolwiek ze zdjęć - możecie mi wierzyć. Jako pasażer czułem się w samochodzie doskonale -

to po prostu inny świat - chociażby ze względu na odgłos V8-ki.

A jak się tym jeździ z punktu widzenia kierowcy? Auto z takim rozkładem mas, jaki ma miejsce w przypadku aut amerykańskich, tak ciężkie i bądź co bądź - potężne, chociażby ze

względu na wymiary zewnętrzne, prowadzi się bardzo ciężko. Szerokie opony, bardzo wrażliwe na koleiny, masa pojazdu, utrudniająca szybkie pokonywanie zakrętów

oraz przede wszystkim ogromna moc silnika i generowany moment obrotowy - nieostrożne obchodzenie się z gazem może doprowadzić do poważnego w skutkach wypadku.

Dlaczego więc te auta cieszą się nie słabnącą popularnością? Ciężko to określić - być może prosta fascynacja motoryzacją amerykańską "pcha" właścicieli tych

pojazdów do pracy nad doprowadzaniem ich do idealnego stanu, zarówno wizualnego jak i technicznego. Prosta budowa "zachęca" do samodzielnych napraw, małe wysilenie

silników powoduje, że osiągają one naprawdę duże przebiegi, tak więc eksploatacja amerykańca nie wiąże się z jakimiś poważnymi problemami - jeśli już coś

to najczęściej zawodzi elektryka - cóż, wyposażenie najczęściej jest bogate to i elektryki dużo.



Jedno jest pewne - amerykański rynek motoryzacyjny jest całkowicie różny od tego, który widzimy na codzień - czyli europejskiego. Niska cena paliwa "za wielką wodą"

oznacza jedno - żadnych ograniczeń przy projektowaniu silników. I nawet Viper - nowoczesny sportowy samochód amerykański - nie odstaje od tego obrazu. Silnik

zaadaptowany z ciężarówki, 10 cylindrów, pojemność ponad 7 litrów, moc i moment pozwalające na "zapiszczenie" kołami nawet na piątym biegu. I taki właśnie Viper,

w pięknym, czerwonym kolorze, był chyba najbardziej obleganym autem na zlocie...



Na ile to wszystko będzie odwzorowane w superprodukcji, jaką niewątpliwie będzie Need For Speed: Motor City Online - ciężko powiedzieć. Mam nadzieję, że twórcy

pójdą za ciosem i wydadzą grę, która przyćmi poprzednie części z NFS V: Porsche Challenge włącznie.



A teraz najciekawsza rzecz - klikając możecie pobrać sobie 60MB film obrazujący to, co się na zlocie działo. Hehe - w czarnym Camaro z charakterystycznym spoilerem z tyłu (autko m.in. kręciło bardzo efektowne bączki) siedziałem właśnie ja ;-)

Tomasz Jarnot

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy