Spec Ops: The Line

Czym jest dla was Dubaj? Kolebką luksusu, wymarzonym miejscem na wakacje? Dla bohaterów Spec Ops: The Line to najobficiej zbrukana krwią ziemia na tej planecie.

Spec Ops: The Line to jedna z najciekawiej zapowiadających się gier akcji tego roku. Jej twórcy zapowiadali, że przygotowują wyjątkową, nieliniową fabułę, która ma poruszyć nasze sumienia. To im się rzeczywiście udało. Szkoda jedynie, że nie do końca wyszło im przygotowanie mechaniki rozgrywki, która trzymałaby nas przed ekranem telewizora lub monitora tak skutecznie, jak chociażby ta w Gears of War. Gdyby i ten element wypalił na całego, Spec Ops: The Line mógłby być jednym z najlepszych shooterów tego roku.

Aby uniknąć rozczarowań, trzeba zaznaczyć już na wstępie, że Spec Ops: The Line to - wbrew tytułowi, który mógłby sugerować realistyczny symulator pola walki - najzwyklejsza w świecie strzelanka, oglądana z perspektywy trzeciej osoby (z ujęcia takiego jak w Gears of War czy Dead Space). Zamiast realizmu, mamy tu całkiem fikcyjną opowieść, która jednak jest najmocniejszą stroną tej gry. Trafia do sumienia, porusza kwestie moralne, pozostawia po sobie ślad.

Reklama

Jak pewnie już wiecie, Spec Ops: The Line rozgrywa się w Dubaju. W opowiedzianej tu historii nie jest to jednak miasto opływające w mleko, miód i dolary, a upadające imperium. Wszystko przez burze piaskowe, które uderzyły z niespotykaną dotąd siłą. Błyskawicznie zarządzono ewakuację pod nadzorem amerykańskich wojsk. Jednak misja ratunkowa poszła nie do końca tak, jak powinna. Główny bohater, Martin Walker, oraz dwójka kolegów z oddziału Delta Force zostali wysłani na miejsce, aby odszukać Johna Konrada oraz jego jednostkę, którzy przepadli na miejscu podczas akcji ratunkowej. Co się z nimi stało? Co poszło nie tak podczas ewakuacji? Co z dubajską ludnością?

Scenariusz Spec Ops: The Line zasługuje na oddanie mu hołdu. Tak dojrzałe i poruszające historie to w grach akcji rzadkość. Oczywiście nie chodzi mi tylko o ten zalążek, który opisałem akapit wyżej, ale o to, co dzieje się później, a czego wam nie przybliżę, by nie popsuć zabawy. Główny bohater oraz jego dwójka kolegów zobaczą w Dubaju rzeczy, które zmienią ich stalowe charaktery, a nam nie pozwolą zapomnieć przez długie godziny, a może i dni po zakończeniu kampanii.

Żałuję natomiast, że panowie ze studia Yager nie dotrzymali obietnicy dotyczącej wyborów moralnych. Gra miała być nieliniowa i w dużej mierze zależna od naszych decyzji. A skończyło się na tym, że przez całą grę stajemy przed kilkoma wyborami, które tak naprawdę nie mają większego wpływu na dalsze wydarzenia. Szkoda, szkoda, szkoda. Gdyby Yager popracowało jeszcze nad tym elementem, Spec Ops: The Line mogłoby być wyjątkowe.

A nie jest. Szczególnie w kwestii gameplayu. Spec Ops: The Line to typowy jak diabli shooter. Owszem, mamy tu na przykład nieco taktyki w postaci możliwości wydawania prostych poleceń naszym kolegom z zespołu, ale raz, że to niewiele, a dwa, że i tak lepiej wychodzimy na strzelaniu niż na dowodzeniu. Najlepiej iść cały czas przed siebie i ładować, ile wlezie, czy to z broni podręcznej, czy to ze stacjonarnej, którą czasem udaje się znaleźć. Do tego należy się jeszcze nauczyć ukrywać za osłonami i to wszystko.

Autorom zabrakło chyba czasu na dopracowanie części taktycznej Spec Ops: The Line, a już na pewno zabrakło go na dopracowanie sztucznej inteligencji. Nasi kompani nie są może geniuszami, ale przynajmniej myślą, natomiast żołnierze przeciwnika to momentami pozbawieni mózgów idioci, którzy potrafią samotnie wybiec zza osłony, tuż pod grad kul z naszych karabinów, albo w ogóle nas nie zauważyć, pomimo że stoimy tuż obok nich. Czasem można się z tego pośmiać, ale na dłuższą metę rozbawienie zamienia się w zażenowanie.

Z technicznego punktu widzenia Spec Ops: The Line to co najwyżej mocny przeciętniak. Animacje nie są najlepsze, a tekstury rażą niską rozdzielczością. Na szczęście od strony artystycznej jest już znacznie lepiej. Niektóre z odwiedzanych przez nas lokacji rozdziawiają gębę. Mam tu na myśli na przykład widok z góry na Dubaj znajdujący się na tle zachodzącego słońca. Takich ujęć jest w grze całkiem sporo. Otoczenie jest różnorodne i nie pozostawia nic do życzenia. Wysoki poziom reprezentuje także udźwiękowienie - aktorzy, którzy wcielili się w bohaterów, brzmią świetnie, a muzyka podkreśla arabski klimat i motywuje do dalszej walki.

Spec Ops: The Line to dość ciekawy przypadek. Gra akcji, w której pociąga przede wszystkim nie akcja, a fabuła? Przyznacie, że to niespotykane. Z tego względu warto się z nią zapoznać, choć jeśli macie gdzieś poruszanie sumienia i moralne dylematy, a obchodzi was przede wszystkim wartkie strzelanie, znajdziecie wiele lepszych propozycji.

Plusy:

+ głęboka, dojrzała fabuła...

+ ... i bardzo dobra jej realizacja (cutscenki etc.)

+ wiele ślicznych, jak również poruszających scen

+ różnorodne otoczenie

Minusy:

- typowa do bólu rozgrywka

- liniowość (a miało być tak pięknie)

- głupota przeciwników

Przeczytaj także naszą zapowiedź gry LEGO the Lord of the Rings

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy