Shift 2: Unleashed
Electronic Arts zapowiadało, że Shift 2: Unleashed będzie konkurencją dla chyba najlepszych wyścigów, jakie widział świat - Gran Turismo. Wiemy już, jak wypada w tym starciu...
Za stworzenie Shift 2: Unleashed odpowiada ten sam zespół, który opracował pierwszego Shifta, a więc Slightly Mad Studios. No i widać to od razu, gdyż na pierwszy rzut oka odsłona druga przypomina pierwszą w większości aspektów - dopiero po wejściu w szczegóły dostrzegamy pierwsze poważne różnice i prawdziwe nowinki. Te ostatnie czynią z dwójki grę jeszcze lepszą od pierwowzoru. I - nie zawaham się napisać tego od razu - może nie aż tak dobrą, jak Gran Turismo 5, lecz bardzo, bardzo dobrą.
Ponownie głównym trybem rozgrywki jest kariera, w której startujemy z nędznym wozem, aby z czasem zdobywać coraz więcej pieniędzy, coraz większą renomę i znaleźć się na samym szczycie. Pierwszy samochód, którym jeździmy, należy do kategorii D i w takiej też kategorii wyścigów musimy startować. Jednak już po kilku udanych występach zarabiamy na tyle gotówki, aby pozwolić sobie na ulepszenia wozu. Po dokonaniu serii usprawnień możemy podnieść go do kategorii C i zacząć startować w bardziej prestiżowych wyścigach. A później kupić lepszą, szybszą furę, przenieść się do jeszcze wyższej kategorii, i tak dalej...
Podczas robienia kariery nie tylko zarabiamy gotówkę i ulepszamy samochody, lecz również zdobywamy doświadczenie. Punkty otrzymujesz za opanowanie zakrętów, optymalny tor jazdy, a w końcu także za zajętą na finiszu pozycję (nie ma już natomiast punktów za agresywne zachowania na torze, przez co musisz skupić się przede wszystkim na jak najbardziej precyzyjnym kierowaniu samochodem). Po uzbieraniu odpowiedniej liczby oczek wskakujesz na wyższy poziom kierowcy, otrzymując przy tym bonusy - nowy rodzaj lakieru, nowe kategorie felg, a nawet gratisowy samochód czy dużą kwotę pieniędzy. Ale przede wszystkim pozwala nam to brać udział w coraz bardziej prestiżowych wyścigach.
Już podczas samego ścigania się zauważamy pierwszą nowinkę. Jest nią widok nie z wnętrza samochodu, ale z... oczu kierowcy. Decydując się na to ustawienie kamery, obserwujemy akcję ze środka kasku i oglądamy całą akcję na torze z takiej perspektywy, z jakiej oglądają ją prawdziwi kierowcy. Nasz odpowiednik w wirtualnym samochodzie rozgląda się na lewo i prawo, przekrzywia głowę przed zakrętami i przymyka powieki, kiedy uderzamy o bandy. To chyba najlepiej zrealizowany widok tego typu, jaki widziałem w grach wyścigowych.
A jak wygląda samo ściganie się? Cóż, model jazdy nie zmienił się bardzo w stosunku do pierwszej części, ale to akurat dobrze, bo tamten był naprawdę niezły. Każdy samochód prowadzi się w inny sposób. Zdecydowanie inaczej kieruje się autem z napędem na cztery koła, a inaczej z napędem na tylną oś. A jeszcze większe różnice są pomiędzy samochodami, którymi jeździmy na początku, takimi jak Seat Leon czy Renault Megane, a tymi, na które możemy sobie pozwolić później, jak Audi R8, Mercedes SLS AMG czy sam Bugatti Veyron, najszybszy samochód świata.
Jeździ się w Shift 2: Unleashed naprawdę nieźle - realistycznie i z przyjemnością. Większe zastrzeżenia mam do sztucznej inteligencji. Z grubsza ją oceniając, można powiedzieć, że wirtualni kierowcy radzą sobie bardzo dobrze, potrafią znaleźć właściwy tor, zachować się w trudnej sytuacji, ale także popełniają błędy, tak jak prawdziwi ludzie. Co jest więc z nią nie tak? Uważam, że nasi rywale zachowują się zbyt agresywnie. Pisałem wcześniej, iż gra nie premiuje już takiego podejścia do ścigania się, tymczasem przeciwnicy często korzystają z okazji do tego, aby w nas uderzyć czy zepchnąć z toru. Rozumiem, że wyścigom zawsze towarzyszy ostra rywalizacja, ale bez przesady, w rzeczywistości tak to nie wygląda.
Shift 2: Unleashed to symulacja wyścigów przeznaczona tak dla zawziętych miłośników czterech kółek (chociaż ci akurat mogą woleć bardziej hardkorowe produkcje), jak i dla zupełnie niedoświadczonych graczy. Ci pierwsi mogą wyłączyć wszelkie asysty, aby poczuć, co to znaczą prawdziwe rajdy, a ci drudzy mogą dopasować je do swoich potrzeb tak, aby nauczyć się wchodzić w zakręty z odpowiednią prędkością czy jechać po właściwej trasie. Naprawdę, przy włączonych wszystkich wspomagaczach w Shift 2: Unleashed poradzi sobie nawet dziecko albo pozbawiony refleksu starszy pan. Widać, że Electronic Arts chce kierować swoje gry do jak największych i najbardziej zróżnicowanych grup odbiorców, i w zasadzie nie można mieć doń żadnych pretensji.
W takiej grze, jak Shift 2: Unleashed, nie mogłoby się obejść bez opcji tuningu, która została także rozbudowana w stosunku do poprzedniczki. Twórcy przygotowali dwa warianty - uproszczony oraz zaawansowany, w którym możemy zmieniać nawet najdrobniejsze szczegóły w ustawieniach hamulców czy zawieszenia. Żeby było łatwiej, dano graczom możliwość tuningu na żywo, dzięki której nie musimy zjeżdżać z toru, aby coś pozmieniać w parametrach. Naprawdę sporo zabawy dla wszystkich motomaniaków.
Jest jeszcze jedna nowość w Shift 2: Unleashed, a mianowicie wyścigi nocne. To, co było niemożliwe w jedynce, teraz stało się faktem i wygląda naprawdę bardzo przyzwoicie. Jazda po zmroku jest inna nie tylko pod względem wizualnym (tory i samochody o tej porze prezentują się fantastycznie), ale i pod kątem gameplaya, który staje się bardziej wymagający.
Shift 2: Unleashed, podobnie jak wydany pod koniec ubiegłego roku Need for Speed: Hot Pursuit, został wzbogacony o opcję Autolog, która ułatwia kontakty ze znajomymi z wirtualnego świata rajdów. Dzięki niej możemy sprawdzać na bieżąco, kto ma jakie wyniki na poszczególnych trasach, kto właśnie pobił nasz rekord, a także oczywiście umawiać się na spotkania na torze. Podobnie jak w Need for Speed: Hot Pursuit, sprawdza się doskonale.
Shift 2: Unleashed to wciąż nie symulator z prawdziwego zdarzenia, chociaż zręcznościówką też na pewno nazwać go nie można. To coś pomiędzy. W każdym razie gra ma w sobie tyle miodności, że powinna się spodobać zarówno casualom, jak i hardkorom. Ja nie należę ani do jednej, ani do drugiej grupy, ale bawiłem się świetnie.