Shank
Chciałbym podziękować Microsoftowi za wprowadzenie usługi Xbox Live i serii Xbox Live Arcade. Wcale się nie podlizuję. Po prostu to najlepsze miejsce dla tych, którzy chcą pograć w gry w starym, klasycznym stylu. Takie jak Shank.
W pewnym momencie wydawało mi się, że oldschoolowe przygodówki czy platformówki przepadną na dobre i że gracze będą chcieli kupować tylko supernowoczesne technologiczne shootery i RPG-i, w których więcej z gry akcji niż z RPG-a. A tu niespodzianka - wciąż całe rzesze są zainteresowane produkcjami przypominającymi te klasyczne, z lat dziewięćdziesiątych czy jeszcze wcześniejszych. Gdyby tak nie było, na pewno nie powstałoby Shank (i wiele innych tytułów).
W Shank wcielasz się w twardziela z wiecznie zaciśniętymi zębami imieniem... Shank. Realizuje on swój plan zemsty na byłych kolegach z gangu, którzy zdradzili głównego bohatera i zabili jego ukochaną. Shank po kilku latach się otrząsnął, wziął w garść i postanowił skopać dawnym koleżkom tyłki. Panowie, będzie jatka!
Shank (gra, nie postać) to typowy przedstawiciel gatunku chodzonych shooterów. Rozgrywka nie jest tu więc zbyt skomplikowana, a wręcz można by powiedzieć, że jest banalna - obserwujesz akcję z boku, cały czas idziesz w prawo i wykańczasz kolejnych przeciwników. Tych możesz załatwiać na różne sposoby, z wykorzystaniem różnych rodzajów broni. Autorzy gry zawarli w arsenale zarówno broń palną, jak i białą, czyli wszelkiego rodzaju noże, maczety, miecze itd. Jest tu nawet piła mechaniczna!
Sterowanie jest bardzo proste. Trzy podstawowe ataki masz przypisane do trzech buttonów, a poza tym możesz jeszcze skoczyć, zrobić blok oraz unik. Nawet najmniej doświadczony gracz, który trzyma pada po raz drugi czy trzeci w życiu, powinien sobie z tym bez problemu poradzić. A frajdy będzie miał co nie miara, bo wrogów w Shank wykańcza się z przyjemnością (jakkolwiek sadystycznie to brzmi).
Jeśli grywałeś dawniej w tego typu platformówki, to na pewno wiesz, co czeka cię w Shank. Tak, tak - przez większość czasu rozwalasz podrzędnych bandziorów, a co jakiś czas naprzeciwko ciebie staje boss, w walce z którym musisz zastosować bardziej zmyślną taktykę. Niestety w Shank nie rozwiązano tego elementu najciekawiej. Każdy pojedynek z "szefem" ogranicza się do odszukania jego słabego punktu i powtarzania jednego schematu, który ten słaby punkt jak najbardziej obnaży.
Nie można się natomiast przyczepić do oprawy graficznej Shank, która oczywiście nie ma nic wspólnego z nowoczesnymi grami, tworzonymi przez największe koncerny, ale na tym właśnie polega jej urok. Jest charakterystyczna, klimatyczna komiksowa. Świetnie się patrzy na te wszystkie krwawe pojedynki, które wyświetlają się na ekranie.
Shank dał mi dokładnie to, czego od niego oczekiwałem - czyli kilka godzin dobrej zabawy za przystępne pieniądze. Nie spodziewałem się żadnej rewelacji, ani tym bardziej rewolucji, dlatego też jestem w pełni usatysfakcjonowany. To naprawdę niezła platformówka akcji w starym stylu. O taką mi właśnie chodziło.