Kinect Adventures

Kinect Adventures to nie gra, a pokazówka Taki gift od Microsoftu, który ma nam pokazać, jak działa Kinect. Nie spodziewaj się po nim cudów.

Kinect trafił do sklepów na początku listopada ubiegłego roku, lecz od tamtej pory przekonał do siebie tylko casuali, którzy wykorzystują go do zabawy na domowych imprezach czy w rodzinnym gronie. Microsoft dopiero w tym roku zamierza pokazać pazury i udowodnić, iż jego nowa technologia sprawdza się równie dobrze w produkcjach przeznaczonych dla hardkorowców. Tymczasem w sklepach dostępne są głównie tytuły, które spodobają się tylko tej pierwszej grupie. Wśród nich jest Kinect Adventures - zbiór pięciu minigier, dołączany do każdego egzemplarza Kinecta.

Reklama

Pierwsza gra to Rwąca Rzeka, czyli chyba najchętniej pokazywana przed premierą Kinectowa zabawa. Jeżeli interesowałeś się Kinectem, na pewno wielokrotnie widziałeś filmiki pokazujące spływ pontonem. To właśnie to. Spływać możesz samemu lub z kolegą, który wystarczy, że stanie obok ciebie, aby urządzenie go wykryło i pokazało na telewizorze. Zabawa polega na omijaniu przeszkód i zbieraniu punktów. Przyznam, że przynajmniej przez kilkanaście minut było to bardzo przyjemne doświadczenie.

Dalej masz Odbijaną Piłkę, a więc coś przypominającego squasha. Przed tobą znajdują się kolorowe bloki, które musisz rozbijać za pomocą piłeczki. Tę z kolei odbijasz za pomocą wszystkich części ciała - rąk, nóg, a nawet głowy. Czasem kierunek, w którym ona poleci, jest zgoła przypadkowy, jednakże można to Kinectowi i grze wybaczyć. W końcu to dopiero pierwsze kroczki na rynku.

Trzecia z gier to Grań Refleksu, moja faworytka. Zabawa wygląda następująco - stajesz na drezynie i jedziesz po ustalonym torze, omijając po drodze wszelkie przeszkody, wyskakujące to z prawej, to z lewej, to z góry itd. Omijać musisz je całym ciałem, toteż musisz się trochę nagimnastykować. Jest wesoło, a do tego można zaznać trochę ruchu.

Następna propozycja to 20 000 Przecieków. W tym przypadku zostajesz zamknięty w podwodnym obserwatorium, znajdującym się na samym dnie oceanu. Miejsce to zostaje zaatakowane przez ryby, które próbują się do niego przedostać na wszelkie możliwe sposoby. Ty musisz zatykać rękami i nogami wszystkie przecieki, które powstaną.

Na sam koniec pozostawiłem sobie Kosmiczne Bańki, chyba najnudniejszą ze wszystkich gier. Trafiasz na pokład statku kosmicznego, gdzie panuje stan nieważkości. Na ekranie pojawiają się bańki, które musisz rozbijać, przesuwając się w lewo i w prawo, a także podskakując. Czasem musisz jeszcze pomachać rękami i to by było na tyle. Nuda.

Po zakończeniu każdej konkurencji gra prezentuje zdjęcia zrobione podczas zabawy. Jeżeli bawisz się w gronie przyjaciół, gwarantuję ci, iż wielokrotnie będziecie się śmiać z siebie nawzajem. Na przykład gdy zobaczycie, jak jedno z was udaje ptaka albo drugie próbuje uciec przed przeszkodą, która pojawiła się ni stąd, ni zowąd.

Graficznie Kinect Adventures prezentuje poziom taki, jak na gratis przystało, czyli... po prostu przeciętny. Wszystkie gry są kolorowe i efektowne, lecz nie jest to na pewno żadne osiągnięcie. Pod tym względem gra przypomina, iż to tylko dodatek, w którym najważniejsze jest to, aby zapoznać się z Kinectem.

Jest mi trochę niezręcznie oceniać Kinect Adventures, przede wszystkim, ponieważ jest to darmowy dodatek od Microsoftu, który ma nam przybliżyć działanie Kinecta i przygotować na kolejne, już bardziej zaawansowane produkcje. Nie wypada go zatem traktować nawet jako grę, a prędzej jako program do testowania urządzenia. Potrafiący dać trochę zabawy, ale praktycznie tylko w gronie znajomych. Grając samemu, zwyczajnie się wynudzisz.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama