Halo: Nietypowa misja twórców gry
Co zrobiłby przykładny ojciec, którego syn, wielki fan serii Halo zresztą, przeszedł właśnie poważny zabieg chirurgiczny, polegający na przeszczepie wątroby? Cóż, to chyba oczywiste.
Zachowałby się dokładnie tak, jak pewien mieszkaniec Seattle, który chcąc znowu zobaczyć uśmiech na twarzy swojego dziecka, zdobył informacje kontaktowe do studia Bungie, twórców marki Halo. Chcecie wiedzieć w jakim celu? Czytajcie dalej.
Założenie było banalnie proste - ułatwić i uprzyjemnić okres rekonwalescencji swojej pociesze. Odzew ze strony autorów Halo był niemal natychmiastowy, a w jego efekcie dochodzącego do pełni sił witalnych młodego gracza odwiedziła w szpitalu przedstawicielka Bungie Studios - Christine. Oprócz przekazaniu mu niesamowitej kartki z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia, która wzbogacona została o podpisy, motywujące teksty i autorskie rysunki pracowników studia, Christine przywiozła specjalny prezent.
Chociaż nie była nim replika jednego z karabinów dostępnych w grze, którą chłopiec chciał dostać pod choinkę, tylko wiernie odwzorowany hełm Cartera (bohatera Halo: Reach). Tannerowi upominek od razu przypadł do gustu. Jak poinformował jego tata - chłopiec stał się zupełnie inną osobą po wizycie Christine z Bungie. Trudno się temu dziwić. Zresztą zobaczcie galerię, którą jego ojciec zamieścił na stronie http://imgur.com/a/Xdjdj.
Ta historia jest idealnym przykładem na to, jak pozytywną karmę mogą nieść ze sobą gry. Media mogłyby teraz bardziej zainteresować się i nagłośnić tego typu opowieści, ale tak się nie stanie - bo to nie jest dla nich żadna sensacja. W końcu słupki z poziomem oglądalności lepiej reagują na prezentowanie tragedii i prześwietlanie gier pod kątem agresji i przemocy, które rzekomo generują. To sprawia, że niektórzy szybko zapominają o tym, jak wiele wspaniałych chwil dostarczają graczom podczas rozrywki.
Tanner, bohater tej historii uwielbia spędzać czas z rodzicami, grając wspólnie na konsoli. Szczególnie przypadła mu do gustu seria Halo, która przecież należy do gatunku strzelanek i opiera się m.in. na eliminowaniu wroga. Czy coś z tego wynika? Tak, ale wyłącznie dobrego. Chłopiec analizuje fabułę, która oddziałuje na jego wyobraźnię i sprawia mu przyjemność.
Nie poprzestaje na samym graniu, jego zainteresowania kultowa marką już dawno przekroczyły kolejny poziom - Tanner czyta komiksy z uniwersum Halo, zbiera figurki itp. Czy ktoś jeszcze łudzi się, że gry rzeczywiście mogą negatywnie oddziaływać na najmłodszych? Z pewnością ojciec Tannera tak nie uważa i chyba wszyscy jednogłośnie przyznacie, że wykonał kawał dobrej roboty.