Forza Horizon
Forza to dla niektórych synonim określenia "superrealistyczny symulator wyścigowy". W przypadku Forzy Horizon traci on jednak na znaczeniu niemal w zupełności.
O co chodzi? Ano, o to, że Forzę Horizon łączy z Forzą Motorsport praktycznie tylko tytuł (częściowo) oraz fakt, że w obu ścigamy się samochodami. Poza tym mamy do czynienia z produkcją zgoła inną, oferującą inne doznania i skierowaną do zupełnie innego grona odbiorców. Przede wszystkim - to nie symulacja, a zręcznościówka. Odpalając Forzę Horizon, nie masz co liczyć na realistyczny model jazdy czy fizykę wziętą niczym z prawdziwego świata. Musisz to wiedzieć, jeśli nie chcesz się niemile zaskoczyć. Godząc się na to, że Forza Horizon to tylko jednorazowy (?) skok w bok studia Turn10 (które - notabene - oddało produkcję w ręce zespołu Playground Games), będziesz w stanie czerpać z niej mnóstwo radości, nie wykrzykując co i rusz: "gdzie zabraliście moją Forzę?!".
Forzy Horizon zdecydowanie bliżej do takich serii, jak Burnout czy Test Drive Unlimited. W grze trafiamy do stanu Kolorado, w którym odbywają się tytułowe, fikcyjne zmagania kierowców. Przybywamy na nie swoim wysłużonym, nie najpiękniejszym ani nie najszybszym pojazdem (Volkswagen Corrado, żeby być precyzyjnym), ale cel mamy ambitny - pokazać wszystkim, na co nas stać, wygrywając turniej. Cały ten wstęp to, przyznajmy, nic wyjątkowego (powiedziałbym wręcz, że skopiowanego z Test Drive Unlimited), ale akurat w "ścigałce" historia jest aspektem absolutnie drugorzędnym. Natomiast to, co na pewno warto w Forzy Horizon wyróżnić, to klimat zabawy, któremu blisko do filmowych "Szybkich i wściekłych". Jest wesoło, kolorowo - wręcz festiwalowo - i emocjonująco.
Podobnie jak w Burnout czy Test Drive Unlimited, w Forza Horizon mamy do czynienia z otwartym światem. Jeśli chcemy, możemy się skupić na wyścigach o stawkę. Jeśli wolimy po prostu pojeździć, pozwiedzać i wziąć udział w serii mniej istotnych konkurencji, to także nic nie stanie nam na przeszkodzie. Niestety muszę przyznać, że panom z Playground Games nie udało się zapewnić graczom tak licznych atrakcji, jak uczynili to konkurenci. W grze brakuje wątków pobocznych (poza banalnym kolekcjonowaniem rzadkich samochodów) czy dodatkowych, "pozawyścigowych" aktywności (nie wspominając o tuningu, o którym kilkanaście linijek niżej).
Przechodząc jednak już do samego ścigania się, należy przyznać, że Forza Horizon ma wszystko to, czego szukają miłośnicy zręcznościowych wyścigów. Samochody prowadzi się bardzo przyjemnie, a prędkość, z jaką pędzimy w stronę mety, jest wyraźnie odczuwalna. Gra nie ma w sobie takiej dawki realizmu, jak Forza Motorsport, ale nie można o niej na pewno powiedzieć, że jest nieskomplikowanym symulatorem pudełek. Prowadzenie pojazdów wymaga wyczucia i precyzji. Warto wiedzieć, że w Forzy Horizon liczy się nie tylko to, kto pierwszy będzie na mecie. Ważne jest także to, jak widowiskowo prowadzimy samochód. Za wszelkie drifty czy osiąganie superwysokich prędkości otrzymujemy punkty. Za ich sprawą zdobywamy reputację, która z kolei przekłada się na szanse brania udziału w bardziej prestiżowych wyścigach, odblokowuje nowe samochody oraz poprawia stan naszego konta.
A po co nam te pieniądze? - zapytacie. Przede wszystkim po to, aby tuningować nasze samochody. Tutaj zabawy - jeśli lubicie grzebanie w silnikach i innych elementach - czeka na was co nie miara. W pojazdach wymieniać można prawie wszystko, począwszy od felg, poprzez hamulce, a na wspomnianym silniku skończywszy. A każda taka zmiana (nawet felg) niesie za sobą konsekwencje w postaci zmiany właściwości jezdnych samochodu. Samo tuningowanie fur potrafi w Forzy Horizon zająć długie godziny. Chyba że wolisz jeździć, wówczas możesz sobie je bez większych konsekwencji odpuścić.
I skupić się na jeżdżeniu - czy to ze sztuczną inteligencją, czy z żywymi graczami, przez sieć. Multiplayer w Forzy Horizon jest, ale praktycznie niczym się nie wyróżnia. Po prostu jest. Szkoda, że autorzy nie pomyśleli o tym, by połączyć go w jakiś sposób z singlem, np. poprzez dodanie możliwości włączenia się do wyścigu z żywymi kierowcami na przemierzanym przez nas właśnie odcinku. Podobnych, niewykorzystanych pomysłów było sporo.
Miłośnicy motoryzacji docenią w Forzy Horizon repertuar samochodów. Nie jest on aż tak obszerny, jak w Forzy Motorsport, ale na pewno nikt nie będzie narzekał na niedobór maszyn do ścigania. Są tu pojazdy z najróżniejszych półek - sportowe fury marzeń (Pagani Huayra, Ferrari Enzo czy Bugatti Veyron), amerykańskie muscle cary (Dodge Challenger, Ford Mustang), duże czterokołowce (Ford Raptor, Jeep Grand Cherokee), klasyki (Jaguar E-type, Mini Cooper z lat sześćdziesiątych), a także samochody, które powinniśmy kojarzyć choćby z polskich dróg (Ford Focus, Honda Civic). Osobiście brakuje mi tylko Porsche, ale - jak może wiecie - na tę markę wyłączność ma Electronic Arts.
Forza Horizon to jedna z najlepiej wyglądających gier wyścigowych, wydanych w erze Xboksa 360 i PlayStation 3. Choć to nie symulator, autorzy zrobili wiele, by samochody wyglądały i jeździły jak w realu. A amerykańskie krajobrazy - pomimo że niekiedy monotonne - podziwia się z przyjemnością. Festiwalową atmosferę gry podkreśla udźwiękowienie, a w szczególności trzy stacje radiowe, których możemy posłuchać, przemierzając Kolorado. Co w tym wszystkim najlepsze, wszystkie trzy zostały zlokalizowane, i to tak, że nie ma się absolutnie do czego przyczepić.
Forza Horizon to po prostu bardzo dobra, zręcznościowa "ścigałka". Bez żadnych niespodzianek, bez rewolucyjnych rozwiązań, ale za to wykonana w sposób pozostawiający naprawdę niewiele do życzenia. Mnie osobiście zabrakło tylko większej różnorodności, przede wszystkim poza samym ściganiem. Skoro trafiam na festiwal w Kolorado, to chciałbym móc czerpać z niego garściami. Nie tylko za kierownicą samochodu.
+ ogrom frajdy ze ścigania
+ obszerny repertuar samochodów
+ prawie nieograniczone możliwości tuningu
+ świetna oprawa (w tym zlokalizowana strona audio)
- za mało rzeczy do zrobienia
- krajobraz bywa monotonny