Far Cry 3
Pamiętam do dziś, jak ogromne wrażenie wywarł na mnie pierwszy Far Cry. Ta grafika, ta wolność, ta frajda ze strzelania (i nie tylko)... Teraz to wszystko powróciło!
I to powróciło po wzięciu tego wszystkiego do potęgi n-tej. Far Cry 3 jest jedną z najładniejszych gier, jakie do tej pory widziałem, świat przedstawiony przez twórców można by porównać wielkością do uniwersów typowych dla RPG-ów, a do frajdy ze strzelania, jeżdżenia czy latania na paralotni doszły całkiem nowe formy rozrywki. Ubisoft zapowiadał wielki przebój i wydał wielki przebój. Far Cry 3 to jeden z kandydatów do tytuł gry roku. Dlaczego? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
W Far Cry 3 nie wcielamy się w żadnego twardziela. Przeciwnie, autorzy w roli głównego bohatera osadzili Jasona Brody'ego, zniewieściałego Amerykanina, który nawet muchy by nie skrzywdził. Jason wybiera się wraz z paczką przyjaciół na tropikalny archipelag Rook, który na pierwszy rzut oka wydaje się być rajem na Ziemi. A pobyt tutaj najpiękniejszym okresem życia. Wylegiwanie się na plaży, huczne imprezy w miejscowych lokalach, skoki ze spadochronem... Żyć, nie umierać. Ale gdy okazuje się, że archipelag to także siedlisko bezwzględnych piratów, raj się kończy. Okrutnicy porywają Jasona i ekipę. Nie wszystkim udaje się przeżyć, ale ci, którzy pozostają przy życiu, mają promyk nadziei, że uda im się stąd wyrwać.
Może im w tym pomóc tylko Jason, który jakimś cudem wydostaje się z niewoli. Z początku jego sytuacja wygląda fatalnie. Nie potrafi posługiwać się bronią, nigdy nikogo nie zabił. Aby mieć jakiekolwiek szanse w walce z piratami, musi nauczyć się od nich, jak być bezwzględnym mordercą. Na szczęście Rook Island to nie tylko żądne krwi dzikusy. Na swojej drodze Jason napotyka także na przyjaźnie nastawionych NPC-ów, którzy nieraz mu pomogą.
Scenariusz Far Cry 3 zasługuje na uznanie. Co prawda można się przyczepić do pewnych elementów, takich jak mocno przerysowane postacie poboczne czy wykorzystywanie oklepanych schematów, ale ogólnie fabuła należy do mocnych stron gry. Jest ciekawa i trzyma w napięciu praktycznie przez cały czas. W tym aspekcie Far Cry 3 mógłby spokojnie konkurować z niektórymi RPG-ami.
A już na pewno mógłby z nimi konkurować pod względem rozmiarów świata gry. Autorzy przygotowali dziesiątki kilometrów kwadratowych terenów do przemierzenia. Są wśród nich pola, łąki, osady, posterunki, rzeki, jeziora, wzgórza i góry, jest też oczywiście gęsta dżungla. Zwiedzanie samo w sobie daje wiele frajdy i pozwala napawać się niecodziennymi widokami, ale na tym się oczywiście nie kończy. Na każdym kroku możemy natrafić na ciekawe wyzwania bądź zadania poboczne do wykonania. Rzeczy do zrobienia jest całe mnóstwo i jeśli zechcecie przejść nie tylko wątek główny, ale również przeczesać wyspę od brzegu do brzegu i wykonać wszystkie zadania poboczne, Far Cry 3 wystarczy wam na ponad dwadzieścia godzin.
Swobodą możemy się cieszyć nie tylko podczas przemierzania wysp, ale także podczas pojedynków z wrogami, którymi - jak się pewnie domyślacie - gra jest wręcz usłana. Podobnie jak dwie poprzednie części serii, tak i tym razem zawsze mamy możliwość obrania jednej z kilku możliwych do rozegrania taktyk. Oczywiście można iść na żywioł i wdawać się w otwarte strzelaniny, ale można też poszukać bardziej wysublimowanych rozwiązań i wykańczać wrogów sposobem. Można zachodzić ich od tytułu i wykańczać po cichu, za pomocą noża, można wypuścić z klatki niedźwiedzia, który rozprawi się z połową oddziału, można też zwabić ich w okolice beczki z łatwopalną substancją, a następnie - kaboom! - wyeliminować jednym strzałem. Opcji jest bez liku.
Cały czas - czy to rozprawiając się z kolejnymi piratami, czy wykonując zadania poboczne, czy zbierając różnego rodzaju znajdźki - zbieramy punkty doświadczenia. Dzięki nim możemy uczyć Jasona nowych umiejętności, pochodzących od wojowników jednego z miejscowych plemion. Rozwój bohatera oparty został o trzy drzewka umiejętności - rekina, czapli oraz pająka. Każde z nich zawiera odmienne zdolności, których w sumie zebrało się ponad 50. Za ich pomocą możemy zwiększyć szybkość bohatera, poprawić jego celność, sprawić, że będzie poruszał się ciszej czy szybciej gromadził pieniądze, czy wydłużyć czas działania mikstur (te możemy przygotowywać sami, zbierając różnego rodzaju rośliny).
Z czasem rozwijamy także swój arsenał. Początkowo nosimy ze sobą tylko pistolet, ale później korzystamy także ze strzelb, karabinów lekkich oraz ciężkich, broni snajperskiej, wyrzutni rakiet czy łuku. Poza tym możemy zrobić użytek z ładunków wybuchowych, granatów bądź koktajli Mołotowa. Broń możemy kupować, ale te lepsze giwery kosztują krocie. Na szczęście jest też inny sposób na zdobywanie nowych pukawek, a mianowicie przejmowanie rozrzuconych po wyspie nadajników radiowych (dodatkowo pozwalają nam one szybciej poznać archipelag). Jeśli jednak chcemy nosić przy sobie różne rodzaje broni, musimy też zadbać o miejsce na nie. Podobnie jest z resztą ekwipunku, którego Jason przecież nie pomieści w kieszeniach. Na to wszystko potrzebne są plecaki, torby, kabury czy ładownice, które musimy sobie sami przygotować. Wykorzystujemy do tego skóry zwierząt, które najpierw oczywiście należy upolować. Polowania, tak w ogóle, są jednym z istotnych elementów rozgrywki w Far Cry 3, który przewija się także w części zadań.
Na deser pozostawiłem oprawę, należącą do największych atutów Far Cry 3. To, co Ubisoft Montreal zrobił z najnowszą wersją technologii CryEngine, zasługuje na dziesiątki nagród i wyróżnień. Podczas zwiedzania archipelagu Rook nie mogłem oderwać wzroku od otoczenia - tak kolorowego, różnorodnego i bogatego w szczegóły. Właśnie dbałość o detale jest rzeczą, za którą najbardziej chciałbym pochwalić twórców. Liczba elementów, które czasem w ogóle nie rzucają się w oczy, a budują autentyczność i złożoność świata gry, jest olbrzymia. A postacie wyglądają jak żywe. I brzmią, jakby były prawdziwymi ludźmi, a nie wirtualnymi bohaterami. Brawo dla osób odpowiedzialnych za dubbing.
Olbrzymi, różnorodny, wciągający, kolorowy, piękny, realistyczny - taki jest Far Cry 3. Autorom udało się połączyć to, co najlepsze w grach akcji (dynamika, filmowość, frajda z samego strzelania), z tym, co typowe dla wiodących cRPG-ów (ogromny świat gry, swoboda, głęboka fabuła). Powstała w ten sposób hybryda, która pewnie będzie przewijać się we wszystkich plebiscytach na najlepsze wirtualne produkcje tego roku.
+ olbrzymi, bogaty w detale świat gry
+ głęboka, wciągająca fabuła
+ dynamiczne i nieszablonowe starcia z wrogami
+ sporo zajęć pobocznych
+ prześliczna oprawa
+ momentami wręcz hollywoodzka realizacja
- trochę przesadzonych i oklepanych zagrywek w scenariuszu