Destiny: Nowa gra Bungie to nie MMO

Przy okazji trwającego sporu sądowego pomiędzy Activision, a byłymi szefami Infinity Ward - Jasonem Westem i Vincem Zampellą - udostępniono umowę, którą dwa lata temu koncern ten podpisał z ekipą Bungie.

Zdradza on kilka informacji o nowej grze studia, która być może nie będzie - wbrew plotkom - produkcją MMO. Jak wynika ze składającej się z 27 stron umowy, w posiadanie której wszedł portal L.A. Times, w ciągu dziesięciu lat Bungie ma stworzyć cztery "shootery akcji osadzone w świecie fantasy sci-fi", których nazwa kodowa brzmi Destiny.

Kolejne części mają ukazywać się co drugi rok, począwszy od jesieni 2013 roku (datę tę potwierdzili już przedstawiciele Bungie). W podobnym odstępie czasu - tyle że od jesieni 2014 - mają pojawiać się dodatki DLC o kodowej nazwie Comet.

Reklama

Ponadto - i tu ciekawostka - Destiny ma pojawić się w pierwszej kolejności na Xboksie (nie wiadomo jednak, czy mowa tutaj o X360 czy też jego następcy).

Gra będzie więc czasowym exclusivem konsoli Microsoftu (niewykluczone więc, że będzie tytułem startowym "X720"), a w późniejszym terminie pojawi się też na platformie Sony (PS4?) i PC.

Bungie będzie miało też prawo tantiem w wysokości 20-35% przychodów ze sprzedaży gry. Dodatkowo pomiędzy 2010 a 2013 rokiem studio otrzymywać ma 2,5 miliona dolarów za trzymanie się terminów i spełnianie "wymogów jakościowych".

Kolejne 2,5 miliona studio dostanie, jeśli pierwsza część Destiny osiągnie średnią ocen na poziomie 90% w serwisie GameRankings.

Zawarta 16 kwietnia 2010 umowa zdradza jeszcze jeden projekt. Bungie ma prawo oddelegować 5% swoich pracowników do prac nad shooterem o roboczej nazwie Marathon. Najprawdopodobniej jest to kontynuacja lub remake wydanej w 1994 roku na Maki produkcji studia o tym samym tytule.

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy