Dead Space 2

Każdy, kto lubi się bać, na pewno grał w pierwszego Dead Space'a. Czy powinien też zagrać w drugiego? Koniecznie!

Survival horrorów w ostatnich latach było niewiele. A jeżeli mówimy tylko o tych dobrych, to już niemal w ogóle nie przychodzą na myśl tytuły, które można by wymienić. Już nawet Silent Hill zaczął iść w złym kierunku - jego ostatnia, stworzona przez amerykańskie studio odsłona była więcej niż kiepska. Dlatego też tak dużą i przyjemną niespodzianką był wydany pod koniec 2008 roku Dead Space. Sequel takim zaskoczeniem już nie jest, lecz wszyscy, którzy lubią się bać, powinni w niego zagrać absolutnie koniecznie.

W Dead Space 2 przenosisz się ze statku kosmicznego na największy z księżyców Saturna, Tytan. Tutaj mieści się kolonia Sprawl, którą opanowały znane z jedynki nekromorfy. Po tym, jak doszło w niej do infekcji, zamieniła się ona z tętniącego życiem miejsca w prawdziwy koszmar. Wszyscy mieszkańcy zostali zmuszeni do skazanej na porażkę ucieczki. Niewielu z nich udało się przeżyć, ale im i tak pozostało niewiele życia. Ty zaś wcielasz się ponownie w Isaaca Clarke'a, który przez ostatnie trzy lata (tyle czasu minęło od zakończenia pierwszej części) - nie wiadomo, dlaczego i w jakich okolicznościach - nabawił się choroby psychicznej. Ciąg dalszy przygody rozpoczyna w szpitalu psychiatrycznym.

Reklama

Clarke ewidentnie ma problemy, z którymi sam raczej sobie nie poradzi (tylko kto mu pomoże, skoro niemal wszyscy dookoła leżą zimni?). Co kilka kroków przed jego oczami wyświetlają się obrazy będące omamami oszalałego umysłu. Wiele z nich ma związek z jego miłością, która... no właśnie, czy ona żyje? To wyjaśni się z czasem. Natomiast obecnie, na samym początku przygody na Sprawl, pewne jest, że Clarke musi zaufać dwóm albo przynajmniej jednej z dwóch osób, które kontaktują się z nim przez wideokomunikator - pani Diane oraz inny pacjent szpitala psychiatrycznego, Nolan Stross. Komu lepiej zaufać, podejrzanej babce czy gościowi, który ma nierówno pod sufitem? To też wyjaśni się już wkrótce.

Co ważne, autorzy Dead Space 2 postanowili wreszcie ożywić postać głównego bohatera. Nie żeby nie żył on w pierwszej części, jednak jak pewne pamiętasz, był on w niej niemową. Jego wypowiedzi nie usłyszeliśmy przez całą grę, a twarz zobaczyliśmy dopiero na samym końcu. W dwójce sytuacja wygląda całkiem inaczej - Clarke często zdejmuje maskę swojego pancerza i jeszcze częściej przemawia, i w cutscenkach, i w trakcie właściwej rozgrywki (przez wideokomunikator). Decyzja oczywiście na plus!

Scenariusz Dead Space 2 może się podobać, chociaż nie jest to też na pewno praca godna jakiejkolwiek nagrody. Jest po prostu w porządku. Z czasem rozwija się w mniej lub bardziej zaskakujący sposób, prowadząc w końcu do finału, który na pytanie "czy będzie kolejna odsłona?" daje zdecydowanie twierdzącą odpowiedź (to tylko potwierdzenie wcześniejszych zapowiedzi Electronic Arts). Cała historia została podzielona na piętnaście etapów. Przejście ich wszystkich zajmie ci około dziesięciu godzin. To całkiem rozsądny wynik. A do tego jest jeszcze multiplayer, o którym później.

Rozgrywka w Dead Space 2 nie powinna cię zbytni zaskoczyć. Wygląda niemal identycznie jak ta w pierwowzorze i jeśli grałeś w niego nawet te dwa lata temu, teraz powinieneś wszystko doskonale pamiętać i do zabawy wejść praktycznie z marszu. Tak samo się strzela, tak samo korzysta się ze stazy, tak samo obsługuje się wszelkie urządzenia znajdujące się na Sprawl. Tempo również się nie zmieniło - Clarke chodzi wolniej niż w większości shooterów, przypominając w ten sposób, że to horror, a nie jakaś tam głupia strzelanka. I rzeczywiście, grze udało się mnie porządnie nastraszyć przynajmniej kilka razy. Tak jak obiecywali twórcy przed premierą, wyskakiwanie potworów znienacka i inne metody wykorzystywane przez producentów horrorów zostały przeplecione wolniejszymi fragmentami, co tylko potęguje pożądany efekt.

Podobnie jak w jedynce, straszą cię nekromorfy, których rodzinka poszerzyła się o kilka rodzajów, jednak w głównej mierze stanowią ją typy już doskonale znane. Metody ich likwidacji również się nie zmieniły, zwykle najlepiej jest dążyć do ich rozczłonkowania. Doprowadzić do tego możesz za pomocą tych samych broni, którymi strzelałeś w jedynce. Pierwszą, która trafia w twoje ręce, jest piła plazmowa, a potem dostajesz jeszcze piłę mechaniczną, karabin pulsacyjny itd. Wszystko już znasz. Poza jedną pukawką - karabinem na oszczepy. Niektóre giwery podrasowano, np. zmieniając ich tryb strzelania, i to wszystko.

A zatem pod większością względów Dead Space 2 przypomina pierwowzór. Nie ma w tym nic zaskakującego, bo nie ma co zmieniać czegoś, co udało się zrobić dobrze. Czuję jednak, iż niektóre elementy można było wykonać lepiej. Rozgrywka mogłaby być nieco ciekawsza, bardziej wciągająca. Czasem pomiędzy wartkimi chwilami czeka cię zwiedzanie Sprawl, które potrafi trochę wynudzić. Nie chciałbym, aby gra zamieniła się w klasyczną strzelankę, lecz oczekiwałbym więcej zabiegów mających na celu utrzymanie mnie przed komputerem.

Takich zabiegów brakuje również w multiplayerze, który miał być jednym z ważniejszych punktów programu, a w rzeczywistości okazał się tylko dodatkiem do singla, który nie każdemu się spodoba. Jego największym mankamentem jest powtarzalność, która ostatecznie znowuż prowadzi do nudy. Zabawa polega na wykonywaniu zadań przez czteroosobowy zespół ludzi i utrudnianiu tego przez grupę nekromorfów (w nich również wcielają się żywi gracze). Przez dwie-trzy godziny jest super, później zaczyna się nudzić. Może gdyby było więcej trybów rozgrywki i map...?

Dead Space 2 jest oczywiście ładniejszy od jedynki. Projekty poziomów są bardziej różnorodne i kolorowe. Widać, że projektanci spędzili więcej czasu na swojej robocie niż poprzednio. Na pochwałę zasługują cutscenki - podczas oglądania niektórych z nich aż rozszerzasz powieki, są tak efektowne. Dobra robota.

Dead Space 2 to naprawdę udana produkcja, jednak nie aż tak udana, jak bym tego chciał. Pierwsza część była dla mnie zaskoczeniem, a druga jest tylko spełnieniem obietnic panów z Visceral (niestety nie wszystkich, bo spodziewałem się na przykład lepszego multiplayera). Mimo to muszę przyznać, że w część drugą przygód Isaaca Clarke'a gra się naprawdę dobrze i że na część trzecią czekam pełen optymizmu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy