Sony działa na szkodę gejom

Największym problemem Home nie są dziury czy niedoróbki, ale... cenzura.

Rodzi to spore problemy w komunikacji pomiędzy graczami.

Niby Home już ruszyło, ale Sony wciąż uparcie utrzymuje tę aplikację w fazie "bety", która w informatyce stała się już chyba jedynie furtką dla tłumaczeń deweloperów gdy coś nie działa. Tak jest i tym razem. Tworząc środowisko takie jak Home, "S" stanęło przed sporym wyzwaniem. Musi bowiem tak kreować ten wirtualny świat, aby nawet dzieci mogłyby w nim przebywać. Efekt? Zbyt restrykcyjna cenzura, której ofiarą padło nawet słowo "Hello" ze względu na człon "Hell", czyli "piekło". Ponadto gwiazdkowane są tak tak obraźliwe wyrazy jak "Jew" czy "Christ"...

Reklama

Ciekawym przykładem skutków tych ograniczeń jest przypadek Michaela Marsha. Marsh jest 38-letnim aktywistą na rzecz praw mniejszości gejowskiej, który chciał założyć w Home klub specjalnie przeznaczony dla osób zarówno homoseksualnych jak i wspierających ich heteroseksualnych. Niestety, już przy wyborze nazwy pojawiły się problemy, bowiem żadna nie była akceptowana przez system cenzury.

"Jestem w stanie zrozumieć, że filtrują oni obraźliwe określenia, ale teraz to wygląda jak dyskryminacja. Przez cenzurowanie słowa "gej", które jest preferowanym określeniem przez społeczność gejowską, potwierdzacie, że to obraźliwe słowo" - powiedział w rozmowie z San Francisco Chronicle Marsh.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: geje | cenzura | problemy | Sony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy