Medieval Moves: Wyprawa Trupazego

Gdy bajkowej krainie zagraża zły czarnoksiężnik, nie pozostaje nic innego jak chwycić za... PlayStation Move'a i ruszyć do walki z kościotrupami!

Medieval Moves: Wyprawa Trupazego to jedna z tych propozycji, które próbują nas przekonać, że Move może być świetnym kontrolerem do zabawy w gry akcji. Być może kiedyś ukaże się tytuł, który tego dowiedzie, ale jak na razie, w ponadrocznej historii Move'a, do tego nie doszło. Medieval Moves: Wyprawa Trupazego również niewiele zmienia w postrzeganiu nowatorskiego kontrolera do PlayStation 3.

W grze wcielamy się w księcia Gerwazego, którego życie nie różni się od życia przeciętnego księcia. Aż do dnia, gdy w jego królestwie zaczyna mącić złowrogi czarnoksiężnik imieniem Morgrimm, który postanawia zamienić wszystkich jego mieszkańców w kościotrupy. Gerwazego również, choć nie do końca. Główny bohater nie do końca poddał się klątwie, a to dzięki magicznemu amuletowi, który musi teraz ułożyć w całość, aby przywrócić krainie porządek i harmonię.

Reklama

Co go czeka po drodze? Przede wszystkim przebijanie się przez tłumy kościotrupów, z którymi musi walczyć przy pomocy miecza, tarczy i łuku (poza tym ma jeszcze linkę do przemieszczania się oraz gwiazdki ninja). Zestaw tarcza plus łuk obsługuje się stosunkowo łatwo. Move'em wymachujemy to w lewo, to w prawo, wyprowadzając tym samym ciosy i blokując uderzenia przeciwników (można skorzystać z dwóch kontrolerów). Aby strzelić z łuku, trzeba sięgnąć do kołczanu po strzałę (ruch ręką za plecy), a później wycelować we wroga i puścić wirtualną cięciwę. Z początku zarówno walka wręcz i na dystans bawi, ale z czasem zaczyna się nudzić.

Pod znakiem znudzenia mija nam większość czasu spędzonego z Medieval Moves: Wyprawą Trupazego. Cała rozgrywka polega na wymachiwaniu mieczem, bronieniu się przed atakami i ciskaniu strzałami z łuku. I tak w kółko. Główny bohater porusza się sam, po wyznaczonej trasie, my nie mamy żadnego wpływu na to, w którą stronę pójdzie. Otoczenie zmienia się, ale zbyt rzadko - bywa, że przez kilkanaście lub kilkadziesiąt minut spacerujemy po takich samych lokacjach, np. po bliźniaczo podobnych korytarzach.

Sterowanie Move'em, zamiast zachęcać do zabawy, skutecznie do niej zniechęca. Kamerka często nie rozpoznaje naszych ruchów, narażając nas tym samym na parę dodatkowych ciosów. Co prawda, poziom trudności gry nie jest zbyt wysoki, bo została ona skierowana nie tylko do dorosłych, ale i do dzieci (może nawet w szczególności do nich), ale takie błędy zawsze podnoszą poziom frustracji.

Medieval Moves: Wyprawa Trupazego została wydana w polskiej wersji językowej. Cieszy to szczególnie ze względu na dialogi między głównym bohaterem a zaklętym we wspomnianym amulecie duchem króla Edmunda Najpierwszego. Ten czasem zażartuje, czasem coś podpowie.

Gdyby Medieval Moves: Wyprawa Trupazego była bardziej urozmaicona, można by z nią spędzić kilka naprawdę przyjemnych godzin. Wystarczyłoby dodać jakieś minigry i więcej lokacji, a już byłoby znacznie ciekawiej. Tymczasem jest monotonnie. Już po kilkudziesięciu minutach rozgrywki zaczyna dopadać nas nuda. Niemniej dzieciom forma zabawy zaproponowana przez twórców powinna się spodobać.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation Vita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy