Japońska branża 5 lat do tyłu

Kolejna mocna wypowiedź Keiji Inafune, szefa rozwoju firmy Capcom, jednej z największych spośród japońskich producentów gier. Jak mówi branża w jego rodzinnym kraju jest zacofana, a gry, które tworzy - fatalne.

Żeby było jeszcze mocniej - słowa te padają w wywiadzie dla New York Timesa, a więc medium bardzo prestiżowego, na dodatek w tekście o stanie japońskiej branży gier, a więc takim, który wprost dotyka tego problemu.

Inafune mówi w nim: "Rozglądam się po Tokyo Game Show i widzę same fatalne gry. Japonia jest co najmniej pięć lat do tyłu za tym, co powstaje na Zachodzie, Capcom z trudem trzyma tempo. Chcę przyjrzeć się temu, jak żyją mieszkańcy Zachodu i zacząć robić gry, które będą do nich trafiać".

Słowa Inafune mają przełożenie na twarde rynkowe fakty. W 2002 roku japońskie gry stanowiły 50% wszystkich, sprzedawanych na świecie, w 2009 roku było to tylko 10%.To dlatego japońscy wydawcy sięgają po zachodnie studia, by robiły dla nich gry bazujące na wykreowanych już markach.

Reklama

W tym tygodniu do sprzedaży trafi Dead Rising 2, gra Capcomu, którą stworzyło Blue Castle Games, a na Tokyo Game Show zapowiedziano nową część Devil May Cry, nad którą pracuje angielskie Team Ninja.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: 5 lat | branża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy