Jak można tak się oszpecić z miłości do gier?

Być może słyszeliście już o niezwykłej modzie, która pojawiła się w Japonii i zatacza coraz szersze kręgi.

Obecnie nastolatki w Rosji i na Ukrainie robią wszystko, aby zmodyfikować swój wygląd w pewien specyficzny sposób. O co chodzi?

Anime! Japońska sztuka animacji, jedyna w swoim rodzaju, charakterystyczna wyłącznie dla filmów, komiksów i gier wideo rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, narzuca pewne określone reguły kreowania kobiecych postaci. Wiecie o czym mówię: ogromne, okrągłe oczy, idealna cera, długie, lśniące oczy, talia osy, wielkie, jędrne piersi, nieproporcjonalnie długie nogi...

Od pewnego czasu przybywa dziewcząt, które chcą się upodobnić do animowanego ideału. Moim zdaniem efekty w większości są dosyć przerażające - ładne dziewczyny zmieniają się w sztuczne lale, przypominające raczej androidy z filmów sci-fi, aniżeli atrakcyjne kobiety, mimo to ta dziwaczna moda zdobywa coraz większą popularność, ostatnio również w Europie Wschodniej.

Reklama

O ile jednak wspomniane wyżej zmiany ograniczały się do modyfikowania zdjęć za pomocą programów graficznych i publikacji screenów na portalach społecznościowych, wszystko było w porządku. Gorzej, że dziewczęta zaczynają naprawdę zmieniać swoje ciała, aby upodobnić się do rysunkowych idolek.

Najnowszą gwiazdą tego... ruchu, subkultury (niepotrzebne skreślić) jest niejaka Anastazja Fukkacumi Shpagina - Rumunka mieszkająca w Odessie. Anastazja wymyśliła nowy makijaż, dzięki któremu jej oczy wydają się wręcz ogromne!

Wraz z inną celebrytką - Walerią Lukyanovą - Ukrainką, która jako pierwsza we Wschodniej Europie opublikowała profesjonalne zdjęcia dokumentujące jej metamorfozę - Shpagina prezentuje, jak daleko można się posunąć, aby kompletnie zmienić swoje ciało w pogoni za dziwacznym ideałem urody...

Zdjęcia Anastazji i Walerii możecie obejrzeć na tej http://chiquita.blog17.fc2.com/blog-entry-6760.html stronie. Lojalnie was jednak ostrzegam: mogą one wywołać szok i poważne zaburzenia psychiczne, wchodzicie na własną odpowiedzialność...

Wii U: Jest cena i data premiery

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama