inFamous 2

inFamous 2 w pewnym momencie kojarzył mi się przede wszystkim z zabawnym przetytułowaniem go przez rodzimy oddział Sony na nieSławny: inFamous 2. Czas jednak zapomnieć wreszcie o nazwie i dobrać się do tego, co najważniejsze.

Tytuł serii autorstwa Sucker Punch jest nieco przekorny, bowiem inFamous to obecnie najpopularniejsza marka wśród exclusive'ów na PlayStation 3. Jego pierwsza część sprzedawała się świetnie i sequel był tylko kwestią czasu. Podobnie zresztą jak kwestią czasu jest powstanie jeszcze co najmniej jednej kontynuacji. Sony doskonale zna potencjał inFamous. Czy jednak panom z Sucker Punch udało się spełnić pokładane w dwójce nadzieje?

nieSławny: inFamous 2 (pozwolicie, że będę używał pełnego polskiego tytułu? tak będzie się i mnie, i wam łatwiej przestawić) jest bezpośrednią kontynuacją pierwowzoru. Po raz drugi głównym bohaterem gry mianowany został Cole McGrath. Wśród czytających ten tekst na pewno nie brakuje takich, którzy w inFamous nie grali ani nawet o inFamous nie słyszeli, toteż wypada mi przypomnieć, iż nasz protagonista był zwykłym kurierem, który w wyniku wielkiego wybuchu, jaki miał miejsce w Empire City (fikcyjne miasto, w którym toczyła się akcja jedynki), został obdarzony nadludzkimi umiejętnościami związanymi z elektrycznością. Od tamtej pory potrafi na przykład ciskać piorunami, co oczywiście przydaje mu się w walce z jego wrogami, w tym przede wszystkim ze znaną już z pierwowzoru Bestią.

Reklama

Cole, jak każdy z nas, na każdym kroku staje przed wyborem dobrej lub złej ścieżki. W zależności od naszej moralności, podejmiemy takie albo inne decyzje. W jednej i tej samej sytuacji będziemy mogli wykorzystać nasze niezwykłe zdolności do uratowania ludzi albo do przepełnienia ich serc strachem. To, jak postąpimy, wpłynie na szereg elementów, zarówno powierzchownych (kolor błyskawic Cole'a - niebieski albo czerwony), jak i leżących głębiej w strukturze (rozwój fabuły czy rodzaj zdobywanych przez nas z czasem mocy). Ponownie ścieżki moralności są jedną z fajniejszych rzeczy wprowadzonych przez Sucker Punch. Rozgrywka dobrym Cole'em i złym Cole'em będą się od siebie znacząco różnić i dawać jednakową frajdę, co sprawi, że prawdopodobnie będziesz chciał ukończyć nieSławnego: inFamous 2 przynajmniej dwa razy. Wystarczy dodać, że jednorazowe przejście go zajmie ci około dwudziestu godzin, a zatem w sumie możesz spędzić przed konsolą prawie czterdzieści godzin.

Oczywiście Cole nie jest na swojej ścieżce do pokonania wspomnianej Bestii sam. Towarzyszą mu agentka Kuo oraz Zeke. Kuo jest tą, która będzie nam doradzać lepsze pod względem moralności rozwiązania, lecz później zostanie zastąpiona przez niejaką Nix, która to z kolei będzie nam podpowiadać, abyśmy postępowali mniej honorowo i niezbyt etycznie. Ogólnie cała akcja jest tutaj prowadzona bardzo dobrze. Już przy okazji jedynki chwalono Sucker Punch za umiejętnie, energicznie prowadzoną akcję, a także za ciekawą fabułę. Tych elementów nie zabrakło także w sequelu. nieSławny: inFamous 2 jest ciekawy, dynamiczny i płynny.

W nieSławnym: inFamous 2 Cole trafia do New Marais, metropolii położonej na południu Stanów Zjednoczonych (jej projektanci wzorowali się wyraźnie na Nowym Orleanie). Tutaj ma odnaleźć urządzenia, które pozwolą mu zwiększyć moc. Jest to niezbędne, jeżeli chce on odnieść sukces w walce z Bestią. Miasto, po którym się poruszasz, jest ogromne, a gra w dalszym ciągu jest sandboksem, oferującym ci dużą dowolność. Trzonem rozgrywki są misje. Jeżeli chcesz się podjąć wykonania jakiejś, powinieneś zerknąć na mini-mapę, na której zaznaczone są miejsca, w których rozpoczynają się zadania. Później należy się udać w jedno z nich i... brać się do roboty. Poruszanie się po New Marais jest o tyle łatwe, że Cole potrafi szybko biegać, a także wspinać się po budynkach niczym bohaterowie cyklu Assassin's Creed. Samo podróżowanie po metropolii i podziwianie widoków sprawia sporo przyjemności.

Podobnie jak walki, podczas których Cole'owi przychodzi zmierzyć się z aż trzema stronami konfliktu. Pierwsza z nich to milicja Bertranda, druga to potwory z bagien, a trzecia to ludzie obdarzeni niezwykłymi zdolnościami związanymi z lodem. Na szczęście główny bohater nie zapomniał tego, czego nauczył się w części pierwszej, i wciąż posiada umiejętności z niej znane. Ponadto oczywiście podczas rozgrywki nauczy się szeregu nowych. Co ciekawe, będzie mu dane poznać kilka zdolności nie elektrycznych, a lodowych, w tym między innym zamrażanie. W sumie, po "ogarnięciu" chociaż połowy z dostępnych trików będziesz potrafił siać spustoszenie niczym bóg piorunów. Jednak nawet najlepszym kończy się paliwo. Aby nie zabrakło go Cole'owi, musisz czerpać energię z obiektów na prąd, takich jak lampy czy telewizory.

nieSławny: inFamous 2 nie oszczędza konsoli i przez cały czas serwuje widoki, które co najmniej cieszą, a czasem wywołują prawdziwy zachwyt. Niektóre połączenia wybuchów, rozbłysków i dymów prezentują się niesamowicie. Do tego należy dodać bardzo dobre animacje postaci, jak również dbałość o szczegóły i tekstury w wysokiej jakości. Na grę patrzy się z nieskrywaną przyjemnością.

Dość pozytywnie wypada także polonizacja nieSławnego: inFamous 2. Aktorzy, którzy wcielili się w poszczególne postacie, w większości zasłużyli na pochwałę. Nie jest to może klasa światowa, lecz nie można się raczej do niczego przyczepić. No, może poza paroma szczegółami. Niemniej jednak, jeżeli komuś polskie głosy doskwierają, może się w każdej chwili przełączyć na oryginalną wersję językową. Odetchną ci gracze, którzy pamiętają, jak w jedynce brakowało takiej opcji.

Warto nadmienić także, iż nieSławny: inFamous 2 zawiera edytor misji, które później możemy publikować w sieci, a także oczywiście ściągać te stworzone przez innych graczy. Jeżeli zatem komuś mało głównej kampanii, która - jak już pisałem - starczy nawet na 40 godzin, to może sobie jeszcze zabawę wydłużać i wydłużać, niemal do woli.

nieSławny: inFamous 2 to bardzo, ale to bardzo dobra gra akcji. Nie rewelacyjna - po prostu bardzo porządna, solidnie wykonana pod każdym względem. Nie jest już tak dużym zaskoczeniem, jak jedynka. Od panów z Sucker Punch otrzymałem to, czego się spodziewałem, nic więcej, nic mniej. I za to należy im się bardzo mocna ósemka.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama