Heavy Rain: The Origami Killer
Gry wideo strukturą narracji przypominają filmy pornograficzne. Stosuje się w nich przerywniki wprowadzające elementy fabularne, które na dobrą sprawę są niczym innym, jak przygotowaniem widza do akcji bądź też chwilą na złapanie oddechu.
W pornosach to akcja jest najważniejsza, ona bowiem stanowi 80-90% całej zawartości filmu. W czym zatem gry są lepsze od filmów dla dorosłych? Przecież tu też scenki fabularne są raczej dodatkiem do pościgów, strzelania, podziwiania muskularnych mięśni napakowanych herosów bądź muskularnie napakowanych biustów umięśnionych heroin, walki ze wszędobylskim złem czy też zaledwie przystawką przed creme de la creme niemal każdej gry - walki z przerażającymi, wielkimi, ohydnymi oraz cuchnącymi szambem piekielnymi bossami. Generalizuję, wiem. Podobnie jednak myśli David De Gruttola, lepiej znany entuzjastom elektronicznej rozrywki jako David Cage - wizjoner, szef studia Quantic Dream, twórca takich gier, jak Omikron: The Nomad Soul czy Fahrenheit. Nadeszła pora, by powiedzieć stop "interaktywnym pornosom". Czas pokazać, że gry wideo to coś więcej, niż durna rozrywka czy wymysł diabła. Długoterminowe prognozy pogody pokazują bowiem, że niedługo na naszą ulubioną formę rozrywki spadnie ciężki deszcz, który może spowodować duże zmiany w dobrze nam znanym środowisku.
Mad Jack
Norman Jayden. Wiek gdzieś po trzydziestce, nienaganna fryzura i garnitur, na twarzy widać jednodniowy zarost i małą bliznę na prawym policzku. Wypisz, wymaluj typowy przedstawiciel FBI. Na złomowisko podjeżdża eleganckim rządowym samochodem, który nijak nie pasuje do otaczających go wraków, które lata świetlności mają już dawno za sobą. Jest zimno i pada, ale w końcu trzeba wyjść z wygodnego wnętrza, dlatego pociągam za wewnętrzną klamkę poprzez wychylenie prawego analoga. Tak zasugerowała ikonka pojawiająca się w filmowo zrealizowanej scenie, z dynamicznie zmieniającym się widokiem otoczenia. Śledzą mnie dwie kamery, które mogę zmieniać w dowolnej chwili. Naciskam R2 i idę przed siebie, lewą gałką na padzie tylko się rozglądam. Trochę to dziwne sterowanie, ale to przecież kwestia przyzwyczajenia. Krążę Normanem po złomowisku, wciskam L2 i widzę nad głową mej postaci myśli, które krążą wokół niej wraz z przypisanymi im przyciskami na padzie. Norman "myśli" o samochodzie, w sprawie którego tu przyjechał, czuje zimno, chciałby się wycofać i zażyć środek o nazwie triptocaine, od którego jest uzależniony. Ode mnie zależy co wybiorę, choć jednocześnie mogę od razu podejść do Mad Jacka - właściciela złomowiska - co też robię. W końcu szukam posiadacza niebieskiego Chevroleta Malibu z 83. Umięśniony i wytatuowany właściciel nie przejawia zainteresowania współpracą, ale ostatecznie zgadza się dać nam powęszyć w swej posiadłości.
Z pomocą przychodzą nam bajeranckie okulary ARI, których nie powstydziłby się sam James Bond. Pozwalają one widzieć każdy ślad i laboratoryjny dowód, jaki przyda się w śledztwie. Jednak co do diabła robi tu krew, która prowadzi do wanny wypełnionej kwasem? Podążamy tym śladem, by w jednej chwili ujrzeć czaszkę, a w drugiej poczuć chłód broni na swym karku. To właściciel - wyciąga nam pistolet z kieszeni i prowadzi w kąt budynku. Nadarza się jednak okazja, by wyprowadzić go z równowagi, co też Norman czyni i nawiązuje się walka. Jeśli w odpowiednim momencie wcisnę odpowiedni przycisk, uniknę ataku, jeśli to się nie uda - solidnie oberwę. Udaje mi się przycisnąć Jacka do ściany i zacząć rozmawiać za pomocą argumentów siły, co daje zamierzony efekt, gdy. uzależnienie daje znać o sobie. Jaydenowi robi się słabo, nerwowo poszukuje tryptokainy, włącza się w tym czasie kolejna sekwencja QTE, jednak nie wszystko idzie po naszej myśli i role po raz kolejny się odwracają. Ocknąłem się dopiero uwięziony we własnym aucie, z rękoma zakutymi w kajdanki przyczepionymi do kierownicy. Co gorsza, rządowa fura zaraz zostanie zmiażdżona na złom. Ekran dzieli się na dwie części. Na górze widzę dokładnie Normana próbującego wydostać się z wozu, na dole zaś mam podgląd na całość sytuacji, która nieuchronnie prowadzi do bliskiej, nieciekawej śmierci. Kolejna sekwencja QTE, jakimś cudem udaje mi się w ostatniej chwili wyskoczyć z auta przed zmiażdżeniem, jednak Norman trafia wprost na Jacka. Próbuje stawić mu opór, lecz nie ma szans w starciu z tak silnym człowiekiem. Tylko przypadek i nieuwaga sprawia, że jakimś cudem Mad Jack ląduje pod gąsienicą wolno jadącego buldożera...Blue Lagoon
W kolejnej scenie wcielam się w Madison Paige, którą miałem już okazję poznać w Lipsku podczas zwiastuna prezentującego jej odwiedziny w domu wypychacza zwierząt. Tym razem intrygująca dziennikarka oraz fotoreporterka, cierpiąca na bezsenność, odwiedza klub Blue Lagoon, w którym chce wyciągnąć informację od niejakiego Paco Mendesa, będącego właścicielem lokalu. Sęk w tym, że dostępu do niego strzeże ochroniarz. Madison zauważa jednak, że Paco to pies na baby i zaprasza do swego towarzystwa co seksowniejsze dziewoje tańczące w nocnym klubie. Nie mając nic do stracenia, nasza bohaterka wspina się na podest i w rytmicznej mini-grze zaczyna emanować swym seksapilem. Nie robi to żadnego wrażenia na obleśnym Mendesie, ale kobiety i na to mają swoje sztuczki. Wizyta w łazience i pięć opcji do wyboru, z których wybieram wszystkie. Podkreślam rzęsy, pomadka idzie w ruch, fryzura poprawiona, dekolt podkreślony, a na końcu odrywam kawałek czarnej spódniczki, sprawiając, że żaden normalny facet nie oparłby się kierowanej przeze mnie bohaterce. Kosmetyczne zmiany dają zamierzony efekt i w szybkim tempie znajduję się razem z Paco w jego prywatnym gabinecie.
Mendes okazuje się jednak cwaną bestią - zostawia na stole torebkę Paige i zmusza ją do erotycznego tańca. Gdy ta odmawia, wyjmuje lśniącą spluwę. Znowu pojawiają się latające wokół głowy myśli, tym razem rozmazane i niewyraźne, co wskazuje, że bohaterka jest w stresie i nie jest w stanie klarownie myśleć. Zdejmuje bluzkę, potem spódniczkę, robi się naprawdę gorąco, gdy w pewnym momencie, wykorzystując nieuwagę niewyżytego łajdaka, uderza go w głowę stojącą pod ręką nocną lampą. Gdy ten się budzi, nasza bohaterka każe mu tańczyć i wyśpiewać wszystko, czego chce się dowiedzieć. W międzyczasie zaniepokojony strażnik wpada jeszcze sprawdzić, czy wszystko w porządku, jednak udająca rozkoszne uniesienie Madison zapewnia, że nic się nie dzieje, a ściskany za swe klejnoty Paco nie ma szans zaprotestować.
Origami Killer
Co łączy obie powyższe grywalne postacie prócz tego, że zostały zaprezentowane na tegorocznych targach E3? Zarówno Norman, jak i Madison podążają śladami seryjnego mordercy zwanego Origami Killer, którego znakiem rozpoznawczym jest pozostawianie origami w dłoni ofiary i. w zasadzie tyle wiemy na temat fabuły. W jednym z ostatnich trailerów pojawia się jeszcze tajemnicze pytanie: "jak daleko się posuniesz, by ochronić kogoś kogo kochasz?", jednak nie mówi nam ono nic konkretnego, a wprowadza jedynie jeszcze większą aurę tajemniczości nad tym tytułem. David Cage nie ukrywał, że Heavy Rain będzie psychologicznym thrillerem, w którym największy nacisk ma zostać położony na postacie oraz fabułę, która ma wciągnąć gracza na dobre, a niektóre sceny i emocje, jakie im towarzyszą, mają na długo pozostać w pamięci graczy.4-60-2010
W grze będziemy sterować łącznie czterema postaciami. Prócz znanej już pary śledczy-dziennikarka dojdą jeszcze dwie - Ethan Mars oraz Scott Shelby, o których póki co nie wiemy kompletnie nic, za to jedna z nich zostanie zaprezentowana w Kolonii na sierpniowym Gamescomie, a druga kilka tygodni później podczas trwania Tokio Game Show. Warto dodać, że każda z czterech postaci będzie mogła zginąć w drugiej części gry i nie spowoduje to bynajmniej wyświetlenia ekranu z napisem "game over". Cage twierdzi, że śmierć bohatera wpłynie na przebieg fabuły, po prostu potoczy się ona inaczej. I nawet zagłada całej czwórki będzie miała swoje odpowiednie konsekwencje w treści fabularnej. Dlatego też dwie powyższe sceny opisane są tak szczegółowo, bowiem. wcale nie muszą tak wyglądać. Od gracza zależy, jakie decyzje będzie podejmował w trakcie gry, a każda z nich będzie miała mniejsze bądź większe konsekwencje w przyszłości. Wiele także będzie zależeć od naszego refleksu i poprawnego wciskania przycisków na padzie w odpowiednim tempie. W scenie "Mad Jack" równie dobrze Norman mógł zostać zmiażdżony przez obrotową zgniatarkę i jego epizod w Heavy Rain dobiegłby końca. Dlatego też choć czas na przejście gry oscylować będzie w granicach 10 godzin, to z pewnością nie będzie to tytuł na jednokrotne zaliczenie i odstawienie go na półkę.
Dotychczas pokazano zaledwie dwie grywalne sceny z drugiej części rozgrywki, ale łącznie ma być ich około 60. Nie wiadomo jak duży teren środowiska będziemy przemierzać, ale zwiastuny sugerują, że na różnorodność lokacji nie powinniśmy narzekać. Choć początkowo Heavy Rain był planowany na końcówkę tego roku, twórcy gry postanowili przełożyć premierę na rok 2010 z dwóch prostych powodów. Po pierwsze zdają sobie sprawę, że to produkcja, która nie ma szans w starciu z jesienno-gwiazdkowymi premierami superhitów i jeśli ma dotrzeć do większego grona odbiorców, to ten termin z pewnością jej w tym nie pomoże. Po drugie gra cały czas jest w fazie alpha, ukończona jest dopiero w 75%, a David Cage należy do grona tych ludzi, którzy jeśli już się zabierają za jakiś ambitny projekt, to chcą, by był on dopracowany i perfekcyjny w każdym calu. Stąd też ekipa zyska kilka cennych miesięcy na dopracowanie szczegółów, jak choćby grafiki otoczenia, bo choć główni aktorzy i ich animacja wyglądają rewelacyjnie, tak już tło, jak na przykład klubowicze tańczący w Blue Lagoon, wypada blado.
W oczekiwaniu na deszcz
David Cage wraz z ekipą Quantic Dream podejmują się nie lada ambitnego zadania. W pewien sposób chcą pokazać, że w grach wideo można prowadzić narrację sprawnie, wciągająco oraz w filmowy sposób. Choć z drugiej strony Cage ma na celu dać do zrozumienia, że gry mogą nie tylko pokazywać wyimaginowane światy fantasy bądź science fiction, ale także, niczym dobry filmowy psychologiczny thriller, ludzkie emocje oraz świat dzisiejszych czasów. Bez zbędnych smoków czy kosmitów. Za to z dużą dawką przemocy, seksu i dreszczyku emocji, przeznaczonych wyłącznie dla dorosłego odbiorcy. Czy to się uda? Już teraz Heavy Rain budzi kontrowersje, dzieląc graczy na dwa przeciwne obozy. Jedni upatrują w nim rewolucji, drudzy festiwalu QTE. Jak będzie, czas pokaże. Pozostaje trzymać kciuki, by wszystko poszło zgodnie z planem, bo David Cage to facet z głową na karku, który nie boi się realizować odważnych pomysłów.