Gran Turismo 5

Maniacy koni mechanicznych czekali na tę produkcję ponad pół dekady jak na spełnienie swoich najskrytszych marzeń. To coś więcej niż tylko gra...

Studio Polyphony Digital, twórcy Gran Turismo 5, przesuwali jego premierę tyle razy, iż niektórzy gracze zaczęli mówić o niej w podobny sposób, jak mówili do niedawna o Duke Nukem Forever. Co prawda, co jakiś czas pojawiały się nowe daty premier, lecz ciągle coś stawało na przeszkodzie w ich dotrzymaniu. Po pewnym czasie już nikt nie wierzył w to, co mówiło i Polyphony, i samo Sony, czyli wydawca gry. Jednak w końcu, po ponad pół dekadzie, udało się - Gran Turismo 5 trafiło na półki.

Kazunori Yamauchi, ojciec serii Gran Turismo, wypowiedział niegdyś następujące słowa: "Opóźniona gra jest koniec końców dobra, ale zła gra jest zła na zawsze". Dlatego też nikt z Polyphony nie przejmował się tym, że gracze się przejmują. Wszyscy dobrze wiedzieli, że muszą przygotować grę przynajmniej dobrą, a postarać się, aby stworzyć coś bliskiego perfekcji. Czy udało im się przynajmniej otrzeć o cel?

Reklama

Na pewno Polyphony zbliżyło się do granicy doskonałości pod względem audiowizualnym. Piszę o tym na samym wstępie dlatego, że bliska perfekcji oprawa jest czymś, co rzuca się tutaj w oczy i uszy po zaledwie kilku sekundach i robi tak samo ogromne wrażenie przez cały czas. Nie ma nawet co wchodzić w polemikę - Gran Turismo 5 to najpiękniejszy symulator wyścigowy, jaki kiedykolwiek powstał. W grze znalazł się ponad tysiąc pojazdów różnego kalibru i każdy z nich został odwzorowany z taką dbałością o szczegóły, że wszyscy inni producenci tego typu gier powinni się tylko przyglądać i brać wzór. A jeśli mowa o dźwiękach, jakie wydają, to... napiszę krótko - motoryzacyjna poezja.

Pojazdów jest tysiąc, a dwieście z nich doczekało się modeli premium, co oznacza, że zostały odwzorowane z jeszcze większą dbałością o szczegóły (czytaj: przeogromną), a także oferują widok z kokpitu (równie doskonały, jak ten z zewnątrz). Warto wspomnieć, że wśród tysiąca maszyn w Gran Turismo 5 znalazły się, poza najnowocześniejszymi demonami szos, także takie cudeńka, jak Kubelwagen z czasów drugiej wojny światowej, gokarty czy zwykłe auta, którymi porusza się przeciętny Kowalski (acz raczej ten o statusie minimum średnim wyższym).

Kolejną kwestią, która wyróżnia Gran Turismo 5 na tle nawet tych najlepszych wyścigówek, jest model jazdy. Ostatnio miałem przyjemność grać w Need for Speed: Hot Pursuit (wiem, że to tytuł z zupełnie innej kategorii), który wciągnął mnie po uszy, lecz wkurzył tym, że praktycznie każdym autem jeździ się w nim w identyczny sposób. W Gran Turismo 5 jest dokładnie na odwrót - przesiadając się z jednego wozu do drugiego, zawsze dostrzeżesz różnice. Czasem będą to szczegóły, a czasem rozbieżności są tak duże, iż dostrzegą je nawet laicy, którzy na co dzień jeżdżą tramwajem. Z kolei ci drudzy, ci, którzy jeżdżą samochodami od lat i pasjonują się tym, czym jeżdżą, powinni natychmiast powyłączać wszystkie wspomagacze (kontrole trakcji itd.), aby poczuć się wyjątkowo. Jednocześnie ostrzegam, że nauka jazdy w takim wypadku może być naprawdę dużym wyzwaniem.

W Gran Turismo 5 najważniejszym trybem rozgrywki jest, rzecz jasna, kariera, która została podzielona na dwie części: A-Spec oraz B-Spec. A-Spec polega na konkurowaniu w kolejnych eventach, zdobywaniu nagród oraz zarabianiu pieniędzy (które przeznaczasz na nowe samochody i tuning tych już posiadanych, ale o tym pomówimy za chwilę). Ponadto zbierasz punkty doświadczenia, dzięki którym możesz odblokowywać nowe eventy. Natomiast w B-Spec wcielasz się w rolę nie kierowcy, a menedżera zespołu kierowców. Prowadzisz ich w kolejnych wyścigach, mogąc w ich trakcie wydawać proste polecenia (są ich cztery, takie jak "przyśpiesz" czy "wyprzedź"). Co ważne, obydwa tryby się pokrywają pod względem posiadanego garażu, więc jeżeli w A-Spec będziesz miał kilka niezłych fur, to w B-Spec będziesz mógł posadzić w nich swoich podopiecznych. Jednak B-Spec to raczej tylko dodatek - to A-Spec jest daniem główny, w końcu to gra o ściganiu się, a nie oglądaniu wyścigów.

W trakcie kariery niejednokrotnie przesiądziesz się z jednego samochodu do drugiego, z drugiego do trzeciego itd. Auto zawsze musisz dobrać tak, aby pasowało do najbliższego eventu - to jedna z ważniejszych kwestii, jeśli chcesz wygrać. Poza tym musisz, a przynajmniej powinieneś, tuningować swoje pojazdy. Te klasy premium możesz przerabiać zarówno od środka, jak i od zewnątrz, i to w naprawdę sporym zakresie. Samochody z kategorii standard również, jednak tutaj ograniczenia są wyraźnie większe (zewnętrzny tuning = zamontowanie spojlera). Da się także ustawiać poszczególne elementy mechaniczne, takie jak hamulce czy przełożenie, co może mieć bardzo duży wpływ na to, jak auto będzie się zachowywało na trasie.

Teraz czas na kwestię, która wzbudziła wiele kontrowersji, a mianowicie model zniszczeń. Nie do końca zorientowani w temacie gracze zaczęli zaraz po premierze narzekać, iż Polyphony Digital - pisząc kolokwialnie - po prostu olało ten temat. Nic dziwnego, bo na początku samochodów praktycznie nie da się niszczyć. W symulatorze nie da się rozwalić fury? W żadnym wypadku - oczywiście, że się da! Tylko trzeba wiedzieć jedno - w Gran Turismo 5 zastosowano progresywny model zniszczeń i w miarę zdobywania doświadczenia zaczyna on działać coraz lepiej, a naprawdę skrzydła rozwija, gdy osiągniemy czterdziesty poziom. Jednak droga do tego jest daleka. Grając codziennie po godzinę czy dwie, możesz potrzebować nawet dwóch miesięcy, żeby dojść do tego etapu i cieszyć się w pełni modelem zniszczeń. Spokojnie, ta gra tak szybko cię nie puści od konsoli.

Gran Turismo 5 zawiera także tryb multiplayer, który zaczyna działać dobrze dopiero po zainstalowaniu patcha. Ale działa. I daje całkiem sporo funu - opcja wieloosobowa to bowiem nie tylko ściganie się, lecz także wszelkiego rodzaju funkcje społecznościowe, takie jak zdobywanie przyjaciół, przeglądanie ich wyników czy udzielanie się na forum. Jak ktoś to lubi, na pewno będzie zadowolony.

W Polsce gra ukazała się w zlokalizowanej wersji, i dotyczy to zarówno wszystkich tekstów (co jest akurat bardzo istotne, jeżeli interesujesz się motoryzacją i chcesz skorzystać z zawartej tu, naprawdę pokaźnej encyklopedii aut), jak również udźwiękowienia. W roli pilota występuje Martyna Wojciechowska.

Gran Turismo 5 to wyścigowy symulator marzeń, któremu jednak Polyphony wyrządziło pewną krzywdę. Jednak nie dotyczy ona samej gry. Otóż, tworząc ją tak długo i tyle razy przesuwając premierę, rozbudzili nadzieje graczy do granic. Ci oczekiwali czegoś na miarę cudu. A Gran Turismo 5 to żaden cud - to fenomenalna gra wyścigowa, prawdopodobnie w tej chwili najlepsza produkcja tego typu. Podejdź do niej bez przesadzonych oczekiwań, a powinieneś być zachwycony.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy