Darksiders: Wrath of War
Darksiders: Wrath of War kąsa, miażdży, przeżuwa i wypluwa. To jedna z najładniejszych i najbardziej przystępnych gier akcji, w jakie ostatnio grałem.
Pojedynki z pokurczami piekielnych czeluści jeszcze nigdy nie były tak ekscytujące, jak w produkcji studia Vigil Games. Doprawdy, Darksiders: Wrath of War stanowić może konkurencję dla nadchodzącego wielkimi krokami God of War 3. Czy finalnie okaże się lepszy? Z odpowiedzią na to ostatnie pytanie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Największa wada gry? Jest ona dość krótka... Z przyjemnością opowiem, dlaczego warto się zainteresować Darksiders.
Pogromca God of War?
Gra jest przystępna dla graczy, którzy nie są dobrze obeznani z niuansami "actionów". Wiecie - te setki combosów, skomplikowane układy na padzie, których zwykły śmiertelnik nie jest w stanie wykonać. W Darksiders czegoś takiego nie ma, co wcale nie oznacza, że gra jest banalna. Owszem, są combosy, bohater wykonuje ekwilibrystyczne ewolucje, ale wszystko to przychodzi nieco łatwiej. System walki to bez wątpienia najjaśniejszy punkt tej produkcji.
Ale broni się także historia. Darksiders: Wrath of War opowiada o gościu imieniem Wojna. To jeden z kwartetu Jeźdźców Apokalipsy - tej biblijnej, od świętego Jana. W wyobraźni autorów gry Wojna to dość mroczny rycerz z wielgachnym jak stodoła mieczyskiem na plecach. Ten osiłek posyła w piach zarówno zastępy demonów, jak i aniołów. W świecie Darksiders coś poszło bowiem nie tak...
Co zdarzyło się w Darksiders?
Konkretnie chodzi o to, że miała nastąpić Apokalipsa. Dokładnie zgodnie z tym, co głosili prorocy. Problem w tym, że nastąpiła zbyt wcześnie. Na ziemi rozpętało się straszne piekło. Do tego wszystkiego za zbyt wczesne wywołanie Armageddonu obwiniono właśnie Wojnę. Cóż, mówi się trudno, zaciska się zęby i próbuje jakoś zagonić teraz te wszystkie demony tam, gdzie ich miejsce. Po to by z mozołem wypracować względną równowagę między siłami dobra i zła. Darksiders, podobnie jak Prototype, zaczyna się od prawdziwego trzęsienia ziemi.
Potem akcja nieco zwalnia, ale wcale nie na tyle, aby można było dłubać w nosie. W zasadzie w grze bezustannie walczymy, podobnie jak w przywołanym już wcześniej God of War. Najczęściej z kilkoma przeciwnikami jednocześnie. Wyprowadzamy zgrabne pchnięcia, cięcia i młyńce. Sadzimy na prawo i lewo finischery (świeci się wówczas literka B), skaczemy i taranujemy przeciwników, ale na tym nie koniec.
Czasami dzieje się bowiem tak, że Darksiders: Wrath of War daje odetchnąć. Trzeba wówczas przestawić jakąś dźwignie, wskoczyć w niedostępne z pozoru miejsce, otworzyć jakieś drzwi. Wojna, niczym bohater Prince of Persia , porusza się chyżo po niektórych ścianach, urwiskach, ustępach i półkach skalnych. Zresztą - facet jest jednym z Jeźdźców Apokalipsy, więc nie dziwcie się, że dysponuje specjalnymi skrzydłami, które unoszą go przez chwilę w powietrzu.
Rozwój postaci w Darksiders
W czasie wędrówki po różnorodnych lokacjach nie obejdzie się bez różnych broni i umiejętności specjalnych. Do wielkiego miecza dołączy nie mniej śmiercionośna kosa i ogromne czteroramienne ostrze do rzucania. Każde z narzędzi zagłady w Darksiders ma własny zakres ciosów specjalnych. Niektóre z nich są bardzo efektowne. Kosą na przykład można rzucić dookoła Wojny, co wywoła niebieską poświatę i przyjemną dekapitacje wrogów.Ciekawie używa się również ostrza do rzucania. Można za jego pomocą zaznaczyć kilku przeciwników, a potem wysłać ich na "powietrzną wycieczkę". Efekt takiego przelotu jest morderczy. Dodać trzeba, że podobnie jak w Heavenly Sword, ostrze może zostać podpalone. Dzięki temu można je posłać w stronę przyczepnej miny i wywołać wielką eksplozję.
Nie mniej efektowne są również pchnięcia samym mieczem. Wojna rozdaje je na lewo i prawo, z wyskoku i z półobrotu. Gdy dookoła robi się gorąco, może błyskawicznie nawiać. Kiedy przeciwników jest wielu, warto zastosować jedną z umiejętności specjalnych. Co powiecie na przeciągłe wycie trąby, która ogłusza przeciwników? A może lepiej sprawdzą się ostrza wyskakujące z ziemi (nie tak efektowne, jak w Prototype, ale zawsze...).
Spotkać bossa w Darksiders i umrzeć
Prawdę mówiąc, garnitur wrogów nie jest zbytnio rozbudowany. Ale za to projekty przeciwników to prawdziwe perełki, a wśród nich zwłaszcza bossowie. Wyobraźcie sobie skrzydlate bestie o szpiczastych paszczach i wielkich odwłokach. Nawiasem pisząc, Wojna wykańcza je widowiskowo, czepiając się szponów i od dołu rozpruwając im mieczem brzuch. A co powiecie na różnej maści pokurcze lub wielgachne potwory plujące kwasem?
Bossowie są w Darksiders: Wrath of War potężni i rozmiarami przytłaczają swoich kolegów z wielu znanych produkcji. Dla przykładu, jednym z nich, trudnym do pokonania skurczybykiem, jest niejaki Tiamat. To skrzydlate monstrum rozmiarów ogromnego tankowca. Pluje ognistymi kulami, próbuje rozjechać Wojnę szponami, a na dodatek chlasta na lewo i prawo pazurami i ogonem. Jest na nie jednak sposób, więc walki w Darksiders nie są frustrujące.
Oczywiście Wojna w czasie gry zbiera różne artefakty i usprawnienia. Sprawiają one, że na starcia z bardziej dopakowanymi przeciwnikami jest odpowiednio przygotowany. W grze nie ma apteczek, ale po zabiciu wrogów uzupełnia się energia. Czasami można pozyskać ją również z napotkanych skrzyń. To element żywcem ściągnięty z God of War.
Darksiders od 18 lat?
Gra jest bardzo brutalna. To atut, bo przez to Darksiders: Wrath of War jawi się jako poważny tytuł.Dookoła dosłownie fruwają oderwane kończyny, przepołowione ciała i ucięte głowy. Kiedy aktywujemy finischery, akcja zwalnia i możemy rozkoszować się okrutnymi czynami Wojny w detalach.
Znakomicie wypada też udźwiękowienie gry. Mroczny, ponury głos głównego bohatera dopełniany jest świetnie przez nie mniej grobowe wypowiedzi demonów. W czasie filmików, które również zrealizowano rewelacyjnie, dosłownie ciary chodzą po plecach. Brakuje jednak polonizacji, (przynajmniej w wersji otrzymanej do testów), co w dzisiejszych czasach jest już niedopuszczalne.
Gra jest bardzo udana, ale niestety nie przyjdzie nacieszyć się wam nią długo. Cała zabawa kończy się po jakiś 8-10 godzinach. Jeśli mamy wprawę w podobnych tytułach - nawet jeszcze szybciej. Jednak z pewnością są to najlepiej spędzone godziny z grą akcji, jakie można sobie wyobrazić. Darksiders ma świetny klimat, znakomicie zaprojektowany interfejs i całe pokłady grywalności. Czekamy teraz na ripostę w postaci God of War 3. A póki co w sklepie można już kupić grę Darksiders.