Dante's Inferno

Już raz mieliśmy przypadek, kiedy to twórcy gier wideo sięgali po literaturę z najwyższej półki. Do takiej bowiem z pewnością trzeba zaliczyć "Przygody Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla. Szalona adaptacja i interpretacja tego dzieła dokonana przez Americana McGee spotkała się z zasłużonym uznaniem graczy i krytyków.

Nikt wtedy nie narzekał, że gra w jakikolwiek sposób źle wpływa na odbiór książkowego oryginału lub jest zwykłą marketingową próbą wyciągnięcia pieniędzy od graczy, bazującą na znanym dziele literackim. W 2000 roku sprawa była postawiona jasno: to Alicja w wersji pana McGee. Dziś zupełnie inne studio porywa się na zupełnie inne dzieło, z jeszcze wyższej półki - "Boską Komedię" Dantego Alighieri. Ambitnego zadania przeniesienia jednej z ważniejszych ksiąg kultury europejskiej podejmuje się zespół EA Redwood Shores, który w swym portfolio ma jedną z lepszych gier ubiegłego roku - Dead Space. Jednak robi to po najmniejszej linii oporu. Co nie znaczy, że robi to w zły sposób.

Reklama

Lasciate ogni speranza voi ch'entrate

Średniowieczny poemat Dantego dał Włochom pierwszą lekturę napisaną nie po łacinie, a w potocznym języku, a całej chrześcijańskiej Europie wyobrażenie życia pozagrobowego - w niebie, czyśćcu i piekle. Szczególnie wizja tego ostatniego miejsca wyjątkowo pobudzała wyobraźnię tak w średniowieczu, jak i w dzisiejszych czasach. Nie dziwi zatem, że ekipa pod wodzą Jonathana Knighta wzięła na warsztat pierwszą księgę włoskiego tryptyku - Inferno. Kto czytał "Boską komedię" z pewnością pamięta, że główny bohater, Dante, przez większość czasu przemierzał kolejne piekielne kręgi w towarzystwie Wergiliusza i kontemplował nad kolejnymi grzechami, jakich dopuszcza się człowiek, oraz konwersował z mieszkańcami piekielnych otchłani. Jeśli myślicie, że autorzy Dead Space postanowili wiernie przełożyć poemat na silnik gry, a sama rozgrywka dostarczałaby graczowi filozoficznych dysput i skłaniała do refleksji nad słabościami i ułomnością człowieka, to porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie... Przed Wami stoi bowiem Dante - uczestnik morderczych krucjat, rzeźnik żądny krwi, mogący śmiało stawać w szranki z samym Kratosem.

Dante XXI wieku

Tak to już jest, że porządny slasher musi mieć wyrazistego bohatera. Stąd też Dante musiał zostać solidnie "przypakowany", a samo tło fabularne odpowiednio przystosowane do potrzeb dzisiejszego konsumenta - będzie szybko, dynamicznie, krwawo i brutalnie, bez zbędnego zagłębiania w wątek fabularny. Co prawda "Dante's Inferno ma nie wywoływać filozoficznych przemyśleń", jak twierdzi Jonathan Knight, co nie oznacza, że będzie zwykłą wyżynarką pozbawioną jakiegokolwiek tła - w końcu powoływanie się na "Boską komedię" zobowiązuje. Stąd też autorzy postanowili przerobić poemat na potrzeby gry. Głównym bohaterem pozostaje Dante, który już na samym początku w prologu do właściwej rozgrywki pokonuje Śmierć i zabiera jej kosę, która stanie się naszą podstawową bronią. W momencie, kiedy przejmujemy legendarną broń, spadamy wprost w piekielne otchłanie, by przemierzyć kolejnych dziewięć kręgów w jednym celu - wyrwać ze szponów Lucyfera naszą ukochaną Beatrycze, głosząc na ustach chwałę Pana i szerząc siłę dobra. Zaraz, zaraz. Przecież Dante podczas swych wypraw krzyżowych także dopuszczał się wszelkich okrucieństw i grzechów, jakie popełnili mieszkańcy piekła... Zatem może wcale nie będzie chodzić o uratowanie ukochanej, a o walkę z samym sobą? Autorzy nie chcą zdradzić szczegółów fabuły, jednak rysuje się ona co najmniej intrygująco. Przedstawiać ją będzie Wergiliusz, który tym samym będzie pełnił funkcję narratora w grze. Warto wspomnieć także o gobelinie, który znajduje się w ciele Dantego. Sceny na nim przedstawione będą przewijać się także w przerywnikach filmowych.

Slasherowy mashup

Przyglądając się rozgrywce w Dante's Inferno ma się nieodparte wrażenie, że to kalka z serii God of War. Autorzy nawet nie ukrywają skąd czerpali inspiracje, a porównywanie podróży Dantego do przygód Kratosa w ich mniemaniu to pochwała. I słusznie, bo jeśli już mają zrzynać, niech robią to od najlepszych. Tutaj nawet sterowanie jest żywcem skopiowane z GoW, co ma zapewnić łatwość rozgrywki laikom, a także satysfakcję z wykonywania stylowych i wymagających wprawy combosów tym, którzy zjedli zęby na niejednej tego typu grze.

Wśród gier, z których twórcy czerpali wzorce, wymienia się także Devil May Cry czy Ninja Gaiden - możemy zatem spodziewać się, że Dante nie ograniczy się wyłącznie do wykaszania piekielnych maszkar na prawo i lewo, ale ze swą kosą, we współpracy z krucyfiksem, efektownie będzie ciął w powietrzu, a także używał magicznych ataków. Oczywiście w trakcie rozgrywki będziemy mogli ulepszać nasze oręża i ataki oraz rozwijać umiejętności posegregowane na specjalnym drzewku. Aby tego dokonać należy będzie spieniężyć dusze zebrane z unicestwionych wrogów w trakcie rozgrywki, będące oficjalną "walutą" w grze. Zdrowie zaś można będzie podreperować jedynie plądrując poumieszczane tu i ówdzie skrzynie. Nie zabraknie także moralnych wyborów - podobnie jak w Bioshocku dusze niektórych ofiar będziemy mogli potępić albo zwyczajnie wchłonąć. W przypadku tego pierwszego uruchomi się mini-gra, w której za zwycięstwo otrzymamy podwójną liczbę orbów, a w wypadku porażki - figę z makiem.

Dantejskie sceny

Do tej pory zaprezentowano jedynie dwa pierwsze piekielne kręgi - Limbo oraz Lust. W trakcie ich przemierzania natkniemy się chociażby na nieochrzczone dzieci, rogate demony czy tych, którzy za życia nie potrafili zapanować nad swymi zmysłami. Kiedy do akcji wkracza Dante, na ekranie dzieją się prawdziwie dantejskie sceny. Jucha bucha na wszelkie strony, słychać zgrzyt łamanych kości a w powietrzu czuć piekielny smród. A wszystko to dzieje się w bardzo klimatycznej i sugestywnej oprawie graficznej, za którą odpowiada m.in. Wayne Barlowe, twórca słynnego albumu "Barlowe's Inferno", wraz z pompatyczną, przeraźliwą, zagrzewającą do walki symfoniczną oprawą muzyczną. A to wszystko skąpane w płynnej i efektownej animacji, hulającej w stałych 60 klatkach na sekundę. Na deser zostawiono oczywiście wielkich bossów, z którymi walka - prócz standardowych zręcznościowych ciosów - będzie wymagała wklepania na padzie sekwencji QTE. O tych nie ma co się martwić. Do tej pory w udostępnionych materiałach zaprezentowano króla Minosa, Cerbera, Charona czy Kleopatrę i trzeba przyznać, że sprawiają solidne wrażenie. Oczywiście to nie wszyscy, ale kto czytał poemat Alighieriego, ten z pewnością może śmiało się domyśleć kogo spotka w grze, wszak w wypadku postaci oraz graficznego tła autorzy starają się być jak najwierniejsi literackiemu pierwowzorowi.

Próba sił

Dante's Inferno na pewno nie ukaże się na PC, to pewne. Zawędruje natomiast do czytników Xboxa 360 oraz Playstation 3. Ukaże się także specjalna wersja na PSP, o której na razie jedynie wiadomo tyle, że ponoć śmiało może konkurować, jeśli nie przebić Chain of Olympus. Pewne jest także, że nie pogramy w tym roku. Jak można wywnioskować z oficjalnej strony gry, nie zagości ona na półkach także przed marcem 2010 roku, gdyż co miesiąc mają być prezentowane kolejne piekielne kręgi, a ostatni z nich zaplanowano pokazać światu 9 lutego. A taki termin nieco koliduje z premierą innego, świetnie zapowiadającego się slashera, o już wyrobionej marce - God of War III. Wynika zatem, że czy tego chcemy czy nie, będziemy świadkami walki Dantego z Kratosem. Oby ten drugi swą sławą nie przyćmił beniaminka, bo najnowsza produkcja autorów Dead Space'a z pewnością zasługiwać będzie na poświęcenie jej czasu i uwagi.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki | Dante | Inferno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama