Colin McRae: DiRT 2 - playtest

Po uruchomieniu Colin McRae: DiRT 2 byłem przekonany, że pomyliłem płytki z grami. Otóż oprawa tej pozycji bardzo przypomina klimat, który proponowały ostatnie części Need for Speed. Naturalnie inne jest miejsce akcji, gdyż produkcja Codemasters stawia na bezdroża, jednak otoczka DiRT 2 jest lekka i przyjemna, a wypełniają ją podobne motywy i ozdoby.

Z miejsca bowiem widać, że producent postawił na młodzieżowy klimat, pełny fachowych pomysłów i luzackiego podejścia do wyścigów.

DiRT 2 to niejako oddzielna seria, która nie ma już zbyt wiele wspólnego z marką Colin McRae, więc musicie pamiętać, że tutaj wyścigi rajdowe nie odgrywają już takiej roli. Oczywiście nadal pojawiają się klasyczne odcinki, które w różnych częściach świata skontrolują Wasz refleks i umiejętności, jednak producent stawia na olbrzymią różnorodność klas samochodów oraz tras, co na pewno urozmaica rozgrywkę, ale starsi fani z przykrością stwierdzą, że nazwisko słynnego Szkota wykorzystano tylko do promocji gry. Jednak w dzisiejszych czasach symulacja nie przekona do siebie tłumów, więc postawiono na bardziej zręcznościowy model jazdy. Takie podejście ma też swoje plusy. Wyścigi stały się niezwykle dynamiczne i spektakularne, a możliwość ustawienia systemu zniszczeń na wizualny lub realistyczny powoduje, że każdy będzie się dobrze bawił z DiRT 2. Choć początki mogą być trudne, bo praktycznie wszystkie maszyny nieco zbyt mocno reagują na ruchy gracza. Nawet lekki skręt mocno szarpie całym wozem, więc już na kilku pierwszych zakrętach można solidnie poobijać pojazd. To wprawdzie tylko początkowe wrażenia, ale symulacji tutaj za wiele nie znajdziecie, choć to i tak oznacza świetną zabawę, bo wrażenie prędkości dostarcza masę adrenaliny, a zmiany podłoża i wszelkie nierówności terenu świetnie wpływają na prowadzenie samochodu.

Pierwsze wyścigi wprowadzają w zasady gry i pokazują szeroki wybór maszyn oraz wyzwań. Ogólna koncepcja opiera się na podróżowaniu po całym świecie i zdobywaniu punktów doświadczenia, które zapewnia dostęp do kolejnych wyścigów. Menu to przyczepa, po której można się poruszać, a na zewnątrz czeka na nas motoryzacyjny festiwal, który skojarzył mi się właśnie Need for Speed: Pro Street. Klimat jest naprawdę konkretny, a ekrany ładowania danych wyglądają fantastycznie. Dobry pomysł i świetne wykonanie w jednym. Fajnie również prezentuje się zdobywanie przyjaciół, bo za szacunek zgarniamy ich przyjaźń, co daje dostęp do specjalnych wyścigów, a i na trasie można usłyszeć od nich sympatyczne teksty. Ogólnie gra przypomina wielką, nieustanną imprezę, w radosnym, optymistycznym style. Muszę przyznać, że takie podejście bardzo mi odpowiada, choć znamy je choćby z genialnej serii MotorStorm.

Oprawa graficzna miło zaskakuje kolorystyką, efektami świetlnymi i świetnym wykonaniem maszyn. System zniszczeń również dopracowano, więc można praktycznie rozłożyć pojazdy na części. Otoczenie trzyma wysoki poziom, choć znacznie lepiej wyglądają rajdy wąskimi drogami, niż bardziej rozległe bezdroża. Dalsze otoczenie i tła wypadają co prawda znakomicie, ale drzewka, kibice i obiekty na pierwszym planie nie zawsze dobrze się prezentują. Szczególnie denerwują niektóre krzaczki, gdyż niektóre można skosić, ale czasami zdarza się nieśmiertelna roślinka, na której można rozwalić samochód. Jednak ogólnie DiRT 2 trzyma się w pierwszej lidze wyścigów, które widzieliśmy w tym roku, a różnorodność miejscówek na pewno Wam się spodoba. Natomiast w przypadku muzyki można liczyć na konkretne, głośne kawałki, które świetnie wpisują się w lekki klimat gry. Oczywiście najważniejsze są odgłosy na trasie, które wypadają fenomenalnie, choć do samych dźwięków silników miałem momentami trochę zastrzeżeń. Po prostu nie było słychać potężnej mocy silników, które napędzają wozy.

Colin McRae: DiRT 2 nie wprowadza wielkich rewolucji. Najbardziej cieszy mnogość klas i rodzajów wyścigów, ale sporo tu również pomysłów z innych gier, nawet tych od Codemasters. Choćby cofanie czasu skopiowane z fantastycznego GriD. Widać, że producent celuje w młodszego odbiorcę, który częściej się myli na ostatnim zakręci, a w końcu seria zawsze była niezwykle wymagająca, także dziwi takie ułatwienie. Jednak pierwsze wrażenia z tym tytułem chciałbym podsumować zdaniem o tym, że przyjemność z prowadzenia pojazdów w DiRT 2 jest doprawdy ogromna. Cieszy każda trasa i wejście w ostry zakręt, minięcie przeciwnika o ułamek sekundy przed metą, czy skok na pagórku przy odpalonych fajerwerkach. Tutaj autorzy naprawdę się postarali, by gracze byli zadowoleni z ich gry.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wyścigi | klimat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama