Co się stało z Avatarem?

Pomimo wielkiego sukcesu filmu Avatar, gra na jego podstawie sprzedała się słabo. Choć pozycja Ubisoftu została nisko oceniona, to jednak statystyki dziwią.

Co na to szef francuskiego giganta?

Avatar: The Game, adaptacja jednego z najgłośniejszych filmów ostatnich miesięcy, nie znalazła się w czołowej dwudziestce sprzedaży w grudniu 2009 (za: NPD). "Zdawaliśmy sobie sprawę z podejmowanego ryzyka" - przyznaje Yves Guillemot, szef Ubisoftu. "Fakt, że film trafił do kin w grudniu był potencjalnym problemem, który przerodził się w rzeczywisty problem".

Włodarze francuskiej firmy mieli nadzieję, że - nawet przy przespanym okresie przedświątecznym - gra nadrobi straty po Nowym Roku. Okazało się jednak, że jej sprzedaż jeszcze spadła. "W przyszłości nie możemy już sobie pozwolić na takie ryzyko" - podkreśla Guillemot. To nie jedyny wniosek, jaki wyciągnął z tej sytuacji.

Reklama

Szef Ubisoftu zdaje sobie sprawę, że jakość produktu nie była na odpowiednim poziomie (średnia ocen utrzymuje się wokół 6/10). "W przypadku tego typu gier chcemy mieć pewność, że otrzymamy odpowiednią ilość czasu na dopracowanie. Presja na wydanie gry równo z filmem zawsze jest w naszym przemyśle ogromna. Naszym celem na przyszłość jest więc upewnienie się, że dostaniemy dany tytuł odpowiednio wcześnie" - mówi.

Tym samym Guillemot potwierdza, że Ubisoft nie zamierza całkowicie wycofać się z rynku produkcji opartych na licencjach filmowych. "Na pewno jednak na sprawy licencyjne przeznaczymy mniej pieniędzy" - zaznacza.

(gram.pl)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama