Cars 2: The Video Game

Gry wideo na podstawie filmów przyzwyczaiły nas do swojej kiepskiej, a czasem wręcz tragicznej (graliście w Thora?) jakości. Cars 2: The Video Game jest zaskakująco przyzwoita.

Disney dobrze zrobił, oddając produkcję adaptacji popularnego filmu animowanego "Auta 2" w ręce doświadczonego studia Avalanche. Co prawda, nie ma ono zbyt dużego doświadczenia w tworzeniu gier wyścigowych (chyba że liczyć jazdę różnego rodzaju pojazdami w Just Cause), ale ma doskonałe wyczucie i wie, jak tworzyć produkcje, które będą potrafiły utrzymać nas przed monitorem na wiele godzin. Udowodniło to, wydając na świat Cars 2: The Video Game, grę, którą posądzałem przed premierą o najgorsze, a która okazała się jedną z lepszych propozycji tegorocznego lata.

Reklama

W Cars 2: The Video Game nie ma miejsca na rozbudowany scenariusz. Sam pierwowzór nie jest pod tym względem zbyt rozwinięty, a gra już w ogóle nie zamierza wciągać nas w jakiekolwiek zawiłości fabularne. Historia jest banalna - trafiasz do centrum treningowego o nazwie C.H.R.O.M.E., której rozwinięcie brzmi: Centralna Hipertajna Rozdzielnia Ogólnowywiadowczo-Motoryzacyjno-Edukacyjna. To na jego terenie bierzesz udział w serii kolejnych wyścigów. I to by było na tyle.

Cars 2: The Video Game ani odrobinę nie przypomina symulacji. To zwariowana zręcznościówka, która charakterem pasuje w pełni do kinowego obrazu. Podobnie jak na fabułę, nie ma tu miejsca na realizm. Przekonujesz się o tym już w pierwszych chwilach spędzonych z grą, a mianowicie podczas obowiązkowego tutoriala, podczas którego dowiadujesz się, iż tutejsze samochody potrafią nie tylko jechać przodem na czterech kołach, lecz także tyłem albo wyłącznie na bocznych kołach. Poza tym uczysz się podstaw skakania, driftowania, używania turbo czy korzystania z różnego rodzaju power-upów.

Po przejściu samouczka powinieneś być gotowy na rozpoczęcie udziału w prawdziwych zawodach. Zostały one podzielone na sześć rozdziałów, a te z kolei zawierają po parę wyścigów. W każdym z nich masz okazję zdobyć punkty doświadczenia, które są niezbędne do tego, aby awansować do kolejnego etapu. Chcąc przejść dalej, powinieneś starać się o zajęcie na mecie miejsc od pierwszego do trzeciego, gdyż niższe lokaty premiują cię śladowymi liczbami punktów, które raczej nie umożliwią ci przejścia dalej.

Model jazdy w Cars 2: The Video Game jest arcede'owy w pełnym tego przymiotnika znaczeniu. Jednak gra nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać. Wprawdzie filmowy pierwowzór jest przeznaczony przede wszystkim dla młodszych odbiorców, lecz tutaj sprawa nie jest już wcale taka jednoznaczna. Na niektórych trasach nawet starzy wyjadacze mogą się spotkać z nie lada problemami. Każdy wyścig to walka, polegająca nie tylko na wciskaniu gazu i wchodzeniu w zakręty, lecz również na unikanie różnego rodzaju przeszkadzajek, takich jak bomby czy wybuchające beczki. Z tras da się ponadto wypaść, trudności mogą sprawić także liczne zwężenia czy ostre zakręty. Krótko mówiąc, cały czas musisz mieć oczy szeroko otwarte. Jednak nawet wtedy ukończenie danej trasy na pierwszym miejscu może być prawdziwym sukcesem.

W sumie to trochę dziwne, iż gra teoretycznie przeznaczona dla młodszych graczy ma tak wysoki poziom trudności, ale dzięki temu mogą się nią pobawić także starsi. Ja na przykład spędziłem przy niej kilkanaście naprawdę wesołych godzin, podczas których na czoło nie jeden raz wystąpiły mi krople potu, co z kolei spowodowało, iż wielokrotnie odczuwałem sporą satysfakcję z zajęcia miejsca na podium.

Opisana trzy akapity wyżej "kariera" nie jest jedynym trybem dostępnym w Cars 2: The Video Game. Wręcz przeciwnie, jest ich tutaj o wiele więcej. Twórcy przygotowali następujące formy zabawy: Battle Race (eliminujesz swoich rywali za pomocą znalezionych uprzednio broni), Hunter (walczysz na wielkiej arenie, korzystając z różnego rodzaju broni), Attack (znowu walczymy z przeciwnikami, ale celem nie jest zdobycie określonej ilości punktów, tylko załatwienie wyznaczonej liczby rywali, dodatkowo bez użycia broni) oraz Survival (pojedynek z Profesorem Z, podczas którego musisz cały czas uważać na energię swojego pojazdu i odnawiać ją za pomocą specjalnych przedmiotów). Takie zróżnicowanie opcji rozgrywki było dla mnie zdecydowanie wystarczające. Już "kariera" zapewniła mi około dziesięciu godzin funu, a w pozostałych trybach spędziłem dodatkowe kilka. I coś czuję, że w niedalekiej przyszłości spędzę jeszcze co najmniej parę kolejnych.

Gra Cars 2: The Video Game jest równie ładna, jak film. Animacje samochodów wyglądają bardzo, ale to bardzo efektownie, natomiast otoczenie jest kolorowe i pełne szczegółów. Głosy bohaterom podłożyły te same osoby, które można usłyszeć w kinie, i zaliczyły one równie udany występ, co w pierwowzorze. Oprawa audiowizualna Cars 2: The Video Game stoi na naprawdę wysokim poziomie i infantylna tematyka gry nie ma tutaj nic do rzeczy.

Trzeba docenić także pracę włożoną przez projektantów tras. Ich design jest w większości przypadków szalenie pomysłowy, a ich różnorodność sprawia, że aż chce się walczyć o pierwsze miejsca w wyścigach, aby móc zobaczyć kolejną lokację i kolejną... Warto wspomnieć, iż w Cars 2: The Video Game ścigamy się w istniejących w realu miastach, takich jak Londyn czy Tokio. Każde z nich ma właściwy dla siebie klimat, kapitalnie odwzorowany przez twórców.

Nie mogę powiedzieć, że Cars 2: The Video Game to gra, która może walczyć z najlepszymi "ścigałkami" na rynku, takimi jak wydany ostatnio DiRT 3. Ale to też nie ta półka gatunkowa. W produkcji Avalanche nie ma realizmu - jest ona na wskroś zręcznościowa, nastawiona na czerpanie radości z pokonywania kolejnych tras. Ja bawiłem się przy niej świetnie, pomimo że za samym filmem zbytnio nie przepadam. Wydaje mi się, że paradoksalnie kinowy pierwowzór jest właściwszy dla młodszych odbiorców, a growa adaptacja - dla starszych.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama