Assassin's Creed Brotherhood

Ezio Auditore da Firenze powraca. Tym razem odwiedza renesansowy Rzym, aby stoczyć walkę z Cesare Borgią i templariuszami. Aby odnieść sukces, będzie musiał założyć bractwo. Czy wstąpisz w jego szeregi?

Assassin's Creed to już prawie najlepiej sprzedająca się seria Ubisoftu. Niedawno dowiedzieliśmy się, iż wszystkie gry, które weszły do tej pory w jej skład (Brotherhood wliczając), trafiły już w ręce ponad dwudziestu milionów graczy (oczywiście mam na myśli tylko tych, którzy brzydzą się piratami). Przyznam, że w pełni na to zasłużyła. Jeżeli kolejne Assassiny będą tak dobre, jak Brotherhood, to niech sprzedają się w kolejnych dziesiątkach milionów.

Ubisoft obawiał się, że gracze potraktują Assassin's Creed: Brotherhood jako swego rodzaju samodzielny dodatek do drugiej części serii. Przez długi czas marketingowcy musieli tłumaczyć, iż jest to pełnokrwista produkcja, posiadająca jeszcze więcej treści i nowości niż dwójka. Absolutnie nie kłamali - Assassin's Creed: Brotherhood istotnie jest pełnoprawnym daniem głównym, a nie jakimś tam deserem. Do tego wyjątkowo smacznym.

Reklama

W Assassin's Creed: Brotherhood wcielasz się w Ezio Auditore da Firenze, którego poznałeś już w poprzedniej części. Tutaj trafia on do renesansowego Rzymu, gdzie stoczy walkę z Cesare Borgią i templariuszami (czy ja się nie powtarzam?). Czeka na ciebie kampania dla pojedynczego gracza, składająca się z kilkudziesięciu zadań głównych, kilkudziesięciu zadań pobocznych, a także kilkuset (jak sądzę) prostych zadanek z gatunku "ukradnij coś" lub "zabij kogoś". Miejsce akcji jest przeogromne i na każdym kroku robi wrażenie. Szczególnie sympatyczne są spacery po rzeczywistych lokacjach, takich jak Koloseum czy Panteon, które wyglądają jak na zdjęciach. Aby ukończyć wątek główny, potrzebujesz około dwunastu godzin, a jeżeli zamierzasz zbadać wszystkie wątki poboczne (m.in. świetne misje z maszynami wojennymi Leonarda da Vinci, super sprawa), możesz potrzebować dwa razy tyle czasu. Assassin's Creed: Brotherhood to ogromna gra.

Absolutną nowością, która mnie osobiście bardzo przypadła do gustu, są elementy ekonomiczne. Ubisoft zaproponował w Assassin's Creed: Brotherhood, abyś, poza walką z templariuszami, zajął się także renowacją nadwątlonego wieloma wojnami Rzymu. Za wykonane zadania otrzymujesz pieniądze, możesz je także kraść przechodniom albo znajdować w porozrzucanych po całym mieście skrzyniach. W każdym razie, zdobyte fundusze możesz przeznaczyć na zakup lokali takich jak kuźnie, banki czy sklepy ze sztuką (po wykupieniu ich i odnowieniu możesz korzystać z ich dobrodziejstw). Te później co dwadzieścia minut przynoszą ci dodatkowy dochód we florenach. Ich nadmiar możesz wydać na renowację ważnych dla Rzymu budowli, takich jak świątynie czy bazyliki. Nie daje ci to wielkich korzyści, ale fajnie jest je mieć.

Jeżeli chcesz kupić kuźnię czy bank, musisz wcześniej pozbyć się z danego terenu wojsk Cesare Borgii. Aby to zrobić, konieczne jest zabicie kapitana oddziału stacjonującego w pobliskiej wieży. Kiedy go wyszukasz i pozbędziesz się go na dobre, wystarczy, że wejdziesz na szczyt wieży i ją podpalisz. Wtedy dzielnicę będziesz mógł zacząć traktować jak swoją i zacząć wykupowanie znajdujących się w niej lokali. W sumie wież Borgii jest w Rzymie dwanaście.

Przejmowanie ich wiąże się jeszcze z czymś innym. Poza tym, że pozwalają ci na rozwinięcie własnego biznesu, to jeszcze dają możliwość osadzenia w nich swoich podwładnych, członków bractwa. To zakładasz dopiero po kilku godzinach zabawy - dopiero po tym czasie dostajesz możliwość zrekrutowania pierwszych najemników. Wystarczy znaleźć na terenie Rzymu cywila walczącego z żołnierzami Borgii, następnie pomóc mu w tej walce, a następnie podejść i zagadać. Od tego momentu dany człowiek należy do bractwa.

Zarządzanie bractwem to nowość chyba jeszcze ciekawsza i ważniejsza niż renowacja Rzymu. W jego szeregach może się znajdować maksymalnie do dwudziestu najemników (tylu, ile łącznie wież Borgii). Każdego z nich możesz rozwijać, wysyłając na misje po całej Europie, a następnie wykorzystywać w walce z Borgią i templariuszami. Jeżeli chcesz ich posłać świat, musisz udać się do jednego z gołębników, które tutaj sprawują funkcję poczty, lub do którejś z dziupli bazy. Zadania dzielą się na łatwiejsze i trudniejsze, oceniane w skali od jednego do pięciu punktów. Quest trudniejszy = więcej doświadczenia dla podwładnych i więcej złota dla ciebie, lecz mniejsze szanse powodzenia, a quest łatwiejszy = mniej doświadczenia i mniej złota, ale szanse na sukces o wiele większe. Sam musisz zadecydować, czy chcesz ryzykować, czy wolisz zagrać bardziej asekurancko. Na szczęście na misję możesz wysłać nawet pięciu najemników, dzięki czemu zwiększysz procentowe szanse na to, że im się uda (niestety będą się musieli podzielić doświadczeniem). A jak się uda i wskoczą na wyższy poziom doświadczenia, dostaną lepszą broń albo pancerz i będą skuteczniejsi w swoim fachu.

To nie wszystko, co mogą dla ciebie zrobić członkowie bractwa. Właściwie to przede wszystkim masz ich po to, aby pomogli ci w trudnej walce z Borgią i jego podwładnymi. Jeżeli znajdziesz się w tarapatach, będziesz mógł przywołać podwładnych na pomoc. Jeśli wciśniesz przycisk raz, na miejscu akcji pojawi się pojedynczy najemnik. Dwa razy, a pojawi się ich grupka. Trzy razy, a z nieba spadnie deszcz strzał (do tego jednak potrzebujesz przynajmniej kilku osób). Bracia przydają się zarówno w walkach z całymi grupami żołnierzy, jak i w sytuacjach, gdy trzeba zamordować pojedynczy cel.

Możliwość korzystania z pomocy członków bractwa wcale nie wyklucza cię z walk, których w Assassin's Creed: Brotherhood jest całe mrowie i których na pewno nie braknie dla ciebie. Co warte zauważenia, Ubisoft odmienił trochę ten aspekt - ogólnie, machanie szablami i innymi toporami (różnych broni jest w grze przeszło dwadzieścia) jest prostsze i bardziej intuicyjne. Nie powinieneś jednak narzekać. Wydaje mi się, że pojedynki powinny tak wyglądać już w pierwszym Assassinie. Są chyba bardziej dynamiczne, żywsze.

Kolejną rewolucją - po odnawianiu Rzymu i rekrutowaniu bractwa - jest zawarcie w Assassin's Creed: Brotherhood trybu multiplayer, w którym rozgrywka opiera się na gonieniu wyznaczonego celu i na jednoczesnym uciekaniu przed własnym, potencjalnym oprawcą. Musisz zabić i przy tym nie dać się zabić. Akcja toczy się w przeróżnych, w większości ciekawych lokacjach, pełnych NPC-ów, którzy utrudniają ci znalezienie celu, ale i utrudniają w odszukaniu ciebie. W zależności od wybranej formy zabawy działasz albo jako samodzielny zabójca, albo jako członek pary asasynów. Ubisoft przygotował także drzewko rozwoju - możesz zdobywać doświadczenie, a następnie uczyć się nowych umiejętności. Pomysł na opcję wieloosobową w Assassin's Creed: Brotherhood był prosty, ale w praktyce sprawdza się naprawdę nieźle i wydłuża żywotność gry o minimum dziesięć-piętnaście, a jeżeli spodoba ci się bardziej, to nawet o kilkadziesiąt godzin.

Assassin's Creed: Brotherhood nie zasługuje może na to, aby go nazwać pełnoprawnym sequelem, ale na pewno nie jest żadnym samodzielnym dodatkiem do Assassin's Creed II. Co to, to nie. To pełna treści i nowinek gra, która da ci nawet kilkadziesiąt godzin zabawy (licząc z multiplayerem). To w dzisiejszych czasach rzadkość. Dobra robota, Ubi!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy