Zarabia 250 tys. euro na dzień
Lord Byron skomentował kiedyś swój sukces literacki słowami: "Pewnego dnia obudziłem się i odkryłem, że jestem sławny".
Szwedzki programista, Markus Persson, prawdopodobnie poczuł się podobnie, kiedy jego gra zarobiła 250 tysięcy euro w ciągu doby. O fenomenie Minecrafta pisze Berlin.
Minecraft, przede wszystkim, nie jest typową grą komputerową. Nie należy do produkcji tworzonych od szablonu, który akurat w tym sezonie się sprzedaje. Nie jest też wielkim przemysłowym potworem na miarę Call of Duty: Modern Warfare. Jest za to rozwijanym ciągle pomysłem, na który wielu wpadło wcześniej, ale którego nikt nie potraktował tak poważnie, jak właśnie Markus Persson.
Idea jest prosta - gracz dostaje do dyspozycji świat bez granic, z którym może zrobić wszystko, na co ma ochotę. Może wykopać dziurę, lub zbudować Gwiazdę Śmierci. Jedyne, co go ogranicza, to jego własna wyobraźnia. Dodatkowego smaczku całości dodaje też możliwość wybrania sobie sposobu, w jaki zamierzamy grać. Możemy odpalić tryb "klasyczny", który, mówiąc dość ogólnie, jest edytorem świata, ale możemy też odpalić tryb "alfa", który pozwala nam na zmierzenie się z tym, od czego gra zaczęła: próbą przetrwania w nieprzychylnym otoczeniu.
Na początku celem gracza jest stworzenie sobie kryjówki, która pozwoli mu przetrwać ataki budzących się w nocy potworów. Może wykorzystać do tego celu materiały, których w świecie Minecraft jest pod dostatkiem - ciąć drzewa i przerabiać drewno na deski, czy też zbierać kamienie i układać z nich mury swojej fortecy. Kształt i wygląd naszego schronienia zależy tylko od nas - niektórzy preferują wielkie, kamienne pałace, podczas gdy inni tworzą siatkę podziemnych tuneli, w których tylko oni są w stanie się połapać. Z czasem, potwory przestają być przerażające - stają się naturalnym celem dla naszego biegającego w zbroi bohatera, który sieje zniszczenie za pomocą, stworzonego z odpowiednich surowców, miecza.
Z drugiej strony, jednak, jeżeli potencjalnemu odbiorcy nie podoba się wizja walki o życie i ganiania się z czasem - może zająć się tym, co w Minecraft jest najbardziej wyjątkowe: tworzeniem. Społeczność, która wokół gry wyrosła, wykonała z tak nieprzychylnego materiału, jakim są kwadratowe bloki, już chyba wszystko. Na jednym z serwerów powstaje na przykład model latającego miasta Columbia z nadchodzącego Bioshock: Infnite.
Na YouTube można obejrzeć wyniki nieposkromionej kreatywności użytkowników Minecraft. Jedni tworzą łodzie podwodne, inni wielkie "plakaty" Mario. Jedni zajmują się budowaniem ogromnych podziemnych lochów z wodospadami lawy, inni wolą przeznaczyć swój czas na budowę wirtualnego Białego Domu.
Niedawno Minecrafta na warsztat wziął chrześcijański portal Zounds. Jeżeli spodziewacie się lamentów nad heretyckimi aspektami rozgrywki, w której imitujemy Boga tworząc świat według własnego widzimisię - zdziwicie się. Kyle Goldman, recenzent, potraktował tę grę poważnie i rozmyślając nad tworzeniem pochodni odganiających atakujące nas nocą potwory doszedł do wniosku, że jest to symbol Światła Bożego. Doszedł też do wielu innych ciekawych rzeczy, jednak chyba najbardziej interesującą z nich jest fakt, że (podobno) z sukcesami udało mu się paru ludzi za pomocą tej gry nawrócić.
Minecraft jest przykładem na to, że w czasach konsol coraz to bardziej wydumanej generacji, ponad trzystu tysiącom graczy nie przeszkadza grafika, która sprawdziłaby się może piętnaście lat temu. Nie przeszkadza też toporne sterowanie, ani monotonna muzyka. Oficjalna strona projektu informuje, że zarejestrowało się na niej już ponad milion użytkowników, z czego 350 000 grę kupiło. Dopiszcie teraz do tej drugiej liczby jedno zero, bo Minecraft kosztuje prawie 10 euro, a otrzymacie wynik, jakim niewielu niezależnych twórców gier mogłoby się kiedykolwiek pochwalić.
Co Markus Persson ma zamiar robić z pieniędzmi? Nadal zajmować się Minecraftem. Na oficjalnej stronie gry zapewnia, że będzie pracował nad nim tak długo, jak długo ludzie będą chcieli w niego grać. Patrząc na tempo, w jakim gra się sprzedaje (w przełomowym momencie jedna sztuka na trzy sekundy), prace nad nią nie zakończą się prędko. Tym bardziej, że Minecraft wciąż funkcjonuje w wersji alfa.
Persson zapowiedział niedawno, że zamierza stworzyć własne studio, zajmujące się grami niezależnymi. Pomaga mu w tym przyjaciel, który pracuje w tej chwili nad inną grą, o której wiele na razie nie wiadomo. Na pewno będzie jednak miała w sobie trochę Minecraftowego feelingu, bo jak zapowiedział Markus: "Wszyscy pracownicy firmy będą w mniejszym lub większym stopniu odpowiedzialni za te projekty".
Persson, zanim zaczął myśleć o własnej firmie, dostał podobno oferty pracy od Bungie i Valve, jednak obydwie odrzucił. Swoją karierę ze studiami komercyjnymi zakończył na tydzień przed rozpoczęciem prac nad Minecraftem i dobrze na tym wyszedł. Poza tym: kto z was, zarabiając takie pieniądze chciałby pracować dla kogoś innego, albo nawet odsprzedać jakąkolwiek część udziałów we własnej grze?
"To wszystko wydaje się nierealne. Myślałem, że wyżyję z tej gry, ale nigdy nie oczekiwałem, że stanę się bogaty", skomentował swój sukces Persson.
Jeżeli macie ochotę przekonać się o popularności Minecraft, możecie odwiedzić stronę http://www.minecraft.net/stats.jsp rano i zostawić ją w spokoju aż do wieczora. Zobaczcie sami jak zmienią się cyfry po jej odświeżeniu. Możecie mieć odpalony w tle kalkulator, a gdzieś na boku zapisany dzisiejszy kurs euro. Poczuliście ukłucie zazdrości?