Wszyscy chcą robić Call of Duty

Kolejny raport finansowy wielkiego koncernu działającego w branży gier. O cyferkach będzie krótko, o grach - więcej.

Wyniki za drugi kwartał 2010 roku mechagodzilli o nazwie Activision Blizzard przynoszą wiele radości akcjonariuszom firmy. Przychody - 967 milionów dolarów, o 7 procent mniej od miliarda w analogicznym okresie roku poprzedniego. Zyski - 219 milionów, czyli więcej, niż 195 milionów dolarów w tym samym czasie rok temu.

Sukcesy: Call of Duty to najlepiej sprzedająca się marka w 2010 roku w Europie (trzecia w USA), Modern Warfare 2 to wciąż najlepiej sprzedająca się gra akcji z widokiem FPP w obu terytoriach. W tym czasie Activision było też drugim zewnętrznym wydawcą gier na konsole w USA.

Reklama

StarCraft II: Wings of Liberty sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy w ciągu pierwszych 24 godzin, stając się najszybciej i najlepiej sprzedającą się grą PC 2010 roku; w ciągu 48 godzin trafił do półtoramiliona graczy, stając się najszybciej sprzedającą się strategią wszechczasów. (Oficjalne wyniki okazały się więc niższe, niż szacunki serwisu VGChartz).

Przy okazji - nie lubiane przez PC-towców Activision miało w pierwszej połowie 2010 aż cztery tytuły na liście 10 najlepiej sprzedających się gier na komputery osobiste - Call of Duty: Modern Warfare 2, World of Warcraft: Wrath of the Lich King, World of Warcraft Battle Chest i Diablo Battle Chest.

Teraz złe wieści: True Crime: Hong Kong zalicza poślizg, trafi do sprzedaży dopiero w 2011 roku (i mimo tego, że jestem pewnie jednym z nielicznych, naprawdę żałuję).

Mimo to firma wciąż planuje utrzymać planowane wcześniej roczne przychody na poziomie 4,2 miliarda dolarów, bo spodziewa się, że Call of Duty: Black Ops sprzeda się lepiej, niż wcześniejsze Call of Duty. Inne gry, na które liczy Activision to znajdujące się również w jej planach wydawniczych na 2010 rok tytuły takie, jak: Guitar Hero: Warriors of Rock, DJ Hero 2, Tony Hawk: SHRED (będzie snowboard!), Spider-Man: Shattered Dimensions, GoldenEye 007 i Bakugan.

I jeszcze o Call of Duty - Activision potwierdza, że na ogłoszenie o pracę, opublikowane przez studio Sledgehammer Games, pracujące nad jedną z kolejnych odsłon Call of Duty (najprawdopodobniej futurystyczną) zgłosiło się aż 5000 osób. Dane te pojawiły się nie przez przypadek - firma chce podkreślić, że mimo afery w Infinity Ward, twórcy gier nie odwracają się ani od koncernu, ani od marki, bowiem , jak tłumaczy Thomas Tippl, operacyjny boss Activision: "Marka Call of Duty jest największą marką we współczesnej rozrywce, dlatego ważne jest dla nas, by dalej w nią inwestować. Będziemy wciąż wspierać ją wszelkimi niezbędnymi środkami i utalentowanymi ludźmi, i dalej zamierzamy traktować ją, jako naszą długofalową inwestycję".

CDA
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy