World of Planes

World of Planes, nie mylić z World of Warplanes, to lotnicze MMO autorstwa Gaijin Entertainment, twórców m.in. Wings of Prey oraz - już wkrótce - Birds of Steel. Ujawnione pierwotnie w kwietniu i uznane za żart primaaprilisowy okazuje się czymś więcej niż podniebne World of Tanks!

Pierwszy szkic World of Planes powstał w 2008 roku, jeszcze przed premierą Wings of Prey. Już wtedy określone zostały ramy projektu, który miał być wiarygodną symulacją lotniczą okresu II wojny światowej z trybem taktycznym dla 32 graczy naraz (z teoretyczną możliwością zwiększenia ich liczby do 128). Miał też pozostawać darmowy (ściślej, freemium), otwarty i oferować możliwość tworzenia nie tylko własnych wzorców kamuflażu (różowe papucie nadlatują!), ale także scenariuszy przy użyciu zawartych edytorów. Nawet interfejs miał być online'owy i przygotowany do gier klanowych. I nie chodzi tylko o skróty klawiszowe do komend typu "atak" czy "odwrót", lecz także zintegrowany system komunikacji głosowej podobny do TeamSpeaka, a nawet opcję kręcenia filmików ze wzlotami i upadkami!

Reklama

Pętle na klawiaturze

Zrealizowanie wszystkich założeń zajęło twórcom więcej czasu, niż planowali. W tym okresie na nowo opracowany został jednak model lotu, który jest bardziej historyczny niż zręcznościowy (pełna telemetria maszyn z okresu II wojny światowej!). World of Planes nie będzie przy tym jednak przeznaczone tylko dla ekspertów wyposażonych w wolanty i TrackIR-y. Pętle i przeciągnięcia mają wykonywać także amatorzy latający na myszach i klawiaturach. Superrealistyczna za to ma być nowa balistyka, uwzględniająca nie tylko kaliber i grawitację, ale nawet wpływ wiatru na tor pocisków. Pewne jest też, że system "spottingu", czyli dostrzegania celów, ma brać pod uwagę martwe pole, krycie się w chmurach, a nawet - jak w rzeczywistości - w słońcu.

Od Europy po Pacyfik

Lista samolotów nie jest zamknięta. Twórcy mówią, że pierwotna obejmowała ponad pięć tysięcy - z których zostały "setki". Naturalnie nie ma szans na odtworzenie ich wszystkich, jednak na pewno te najpopularniejsze - Bf-109, Zera czy Lightningi - znajdą się w grze i narobią w niej zamieszania. Znacznie usprawnione w stosunku do Wings of Prey mają być model uszkodzeń oraz kokpity poszczególnych maszyn. Pojawi się także, z uwagi na limit paliwa i amunicji, konieczność lądowania w trakcie misji. Naturalnie uwzględniony ma być rozwój pilota czy strzelca, jak i modyfikacje sprzętu, które zarazem będą limitowane obłędnym kosztem wystawienia takich jednostek ekstremalnych.

Druga wojna wirtualna

WoP wykorzystuje technologię stworzoną na potrzeby konsolowych Birds of Steel, i to widać. Mapy są nie tylko piękne i wiarygodne (kreowane na podstawie zdjęć z okresu), ale i ogromne - większość z nich to 65 x 65 km, jednak autorzy twierdzą, że są w stanie wygenerować nawet 300 x 300 km. O skali nowego dzieła Gaijin świadczy też fakt, że wszystkie jednostki powietrzne, ale także naziemne czy nawodne, poruszają się i walczą taktycznie w czasie rzeczywistym! W dodatku wyłącznie piechota ma być "zmasowana", a cała reszta - od czołgu w górę - samodzielna! Wszystko razem zaś - od myśliwców po niszczyciele - ma być spajane przez Global War, prawdziwą wirtualną II wojnę, uwzględniającą wszystkie "małe" zwycięstwa i porażki graczy. Jak sprawdzi się w praktyce, przekonamy się w przyszłym roku.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: World of Tanks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy