Wiedźmina 2 wad opisanie

Jak mawiał niziołek Rusty: "Porządny chirurg najpierw znieczula, a potem tnie, nigdy odwrotnie!". Zatem zanim zacznę machać skalpelem nad nowym Wiedźminem, powiem, że dla mnie to póki co gra roku i uczciwe 9/10, bez żadnych "bo to polski produkt". Ale to nie oznacza, że wszystko jest w niej OK. Sporo rzeczy nie jest. Oto one.

Instrukcja

Czy ktoś znajdzie w instrukcji, jak, u diabła, używać mutagenów? Naturalnie, można do tego dojść samemu, ale chyba po to drukuje się manual, żeby zawierał takie istotne dla gracza i gry informacje...?

Interfejs

System zarządzania przedmiotami to koszmar. Targam dziesiątki rzeczy typu "zęby endriagi" czy inne "jądro skolopendry" i nie mogę ich np. posortować chociażby według masy (żeby, dajmy na to, zobaczyć, co mnie najbardziej obciąża) albo wedle zawieranych pierwiastków.

Fabuła

Zakończenie pierwszej części (tzn. outro), zostawiło mnie z opadniętą szczęką i masą pytań typu: "Ale kto? Ale dlaczego? Ale skąd? Ale...". Odpowiedzi, jakie otrzymałem w "dwójce", były w miarę wyczerpujące, ale... no, nie zostałem nimi powalony. Co więcej, druga część nie za bardzo daje do myślenia, "co i kto będzie w części trzeciej", gdyż, jak się zdaje, zbyt wielkiego wyboru i dróg, i postaci już nie ma. Do tego akt III (przy okazji: zatrważająco krótki) zdominowany jest przez politykę. Wprawdzie taka jest właśnie poetyka sagi Sapkowskiego, ale mnie akurat to troszkę w pięcioksięgu przeszkadzało.

Reklama

Aha. W pierwszej części Geralt miał amnezję i musiał uczyć się od początku wiedźmińskiego fachu. OK. Ale część druga zaczyna się zaraz po "jedynce". Dlaczego zatem wiedźmin znów jest cieniasem, znów musi uczyć się machać mieczem, a jego Znaki przypominają początkowo swoją mocą noworoczne petardy? Gdzie tu logika?

Mechanika rozgrywki

Lekki brak balansu. Na poziomie łatwym jest za łatwo, by nie rzec - wręcz prostacko. Na normalnym (jak dla mnie) troszkę za trudno, szczególnie na początku i gdy się gra z klawiatury. QTE wyłączyłem (gdy będę chciał zręcznościówkę, odpalę zręcznościówkę, a nie RPG). Boli brak możliwości "przeskoczenia" do określonego punktu na mapie - łażenie po całkowicie (już) pustej jaskini przez 10 minut zupełnie mnie nie kręci.

Mutageny zbieramy wręcz garściami, a skorzystać można dosłownie z pięciu. Strażnicy podnoszą alarm, gdy tylko wyjmę miecz w mieście, ale już nikt nawet nie piśnie, kiedy na bezczelnego obrabiam mu kufry i szafy. Nawet król. Wychwalana nieliniowość i mnogość zakończeń nie jest dla mnie czymś wbijającym w glebę. Szczerze mówiąc, wolałbym nieco większą liniowość, ale za to dłuższe granie niż to, że mogę przejść grę ponownie w nieco inny sposób.

Product placement

Wpieniłem się, gdy w I akcie spotkałem pewnego mnicha, który zaproponował mi partyjkę kościanego pokera, jako wygraną oferując tajemnicza relikwie. Ponieważ szczęście mi nie dopisywało, wydałem sporo ciężko uciułanych orenów, by w końcu dopiąć swego. I wiecie, co było ową relikwią? Link do strony GOG, na której zaproponowano mi zniżki na parę takich sobie gier! Trochę mnie wtedy Krew Elfów zalała.

Silnik

Geralt nadal nie potrafi skakać. Tak, podciągnąć się może, umie zeskoczyć (we wskazanych miejscach planszy), ale spróbujcie "kicnąć" choćby z półmetrowej skarpy czy podestu. Nie-da-się. Hmm. Nie podobały mi się cienie, jakie generował engine. Przesadzony blooming też. Niewidzialne ściany i podążanie wyznaczona ścieżką w sporej części lokacji to również nie jest to, co lubię.

Ale to wszystko pikuś. Kupiłem wersję "pudełkową". Specjalnie na potrzeby nowego Wieśka upgradeowałem kompa - zamiast GF 8800 zainstalowałem sobie GF 460. Problem w tym, że dwurdzeniowy procek podkręcony z 1,8 na 2,1 GHz ledwo dawał radę. Gdy podbiłem parametry grafiki do "niskich stanów średnich", Fraps pokazywał, że mam miejscami 17 fps (2 GB RAM, Win XP, 1600 x 1050). Może bym to jakoś przebolał, ale okazało się, że wersja Wieśka zakupiona przez serwis GOG nie dość, że wczytuje się ze trzy razy szybciej, to dokładnie w takim samym ustawieniu wykręca przyzwoite 24-25 fps! Czym się różni wersja "pudełkowa" od dystrybuowanej elektronicznie? Ta druga nie ma zabezpieczenia (DRM), które jak widać zamula system i obciąża procka w odczuwalny sposób. Fakt, że po tygodniu naprawiono to patchem 1.1 - ale do tego czasu ja i zapewne wielu innych graczy już ukończyło grę... Wkurzające!

Podsumowując

Gdy gracze wytykali Wieśkowi nr 1 masę bugów i czepiali się "przesadzonej" oceny w CDA, powiedziałem mniej więcej tak: jeśli gra, POMIMO wielu rozmaitych usterek, NADAL przykuwa gracza do monitora, oznacza to jedno: mamy do czynienia z bardzo wciągającą produkcją. To samo trzeba powiedzieć o drugim Wiedźminie. Ale z chęcią pogram w jego mocno dopatchowaną Edycję Rozszerzoną za rok...

Wiedźmin 2 w wersji konsolowej już pod koniec roku!

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy