Twórcy GTA będą robić filmy?

Rockstar ponad pół roku temu zarejestrowało swój nowy znak towarowy. Teraz doszły do niego dwie domeny. Czyżby w przyszłości miały ukazać się filmy na podstawie GTA, albo Red Dead Redemption?

W 2008 roku pojawiły się pierwsze spekulacje na temat filmu stworzonego w oparciu o popularną serię gier gangsterskich GTA. Niestety projekt nie został zrealizowany i rok później wszelkie domysły zostały ucięte przez producenta, który stwierdził, że "nie jest zainteresowany" przeniesieniem gry na duże ekrany.

Kilka lat temu w popularnym amerykańskim magazynie Variety mogliśmy przeczytać, że umowa na stworzenie filmu z serii GTA "jest już praktycznie podpisana z sześcioma największymi wytwórniami". Co ciekawe, "bardzo możliwe, że to Eminem będzie gwiazdą" tego filmu. Według doniesień Variety, umowy jednak nie podpisano w ostatniej chwili po tym jak Take-Two zrezygnowało z całej operacji. Przypomnijmy, że Take-Two jest właścicielem Rockstar.

Reklama

Teraz jednak w internecie pojawiły się dwie nowe domeny, co może sugerować, że Rockstar powoli zaczyna wdrażać jakiś nowy projekt. Są to RockstarFilms.com i RockstarFilms.net. Czyżby więc szykowała się gra na podstawie GTA, Red Dead Redemption lub L.A. Noire? Swoją drogą z tej ostatniej powstałby nawet ciekawy dokument na temat tego, jak nie należy traktować swoich pracowników.

Co będzie wchodzić w skład nowej marki Rockstar Films? "Animowane filmy rozrywkowe, a mianowicie akcji, przygodowe, dramaty, komedie, filmy dla dzieci i dokumentalne, oprócz tego nagrania pojawią się na płytach jak i w mediach elektronicznych, a także obejmą programy na żywo" - czytamy w opisie nowej działalności studia Rockstar.

W ostatnich latach powstało wiele filmów na podstawie gier, jednak nigdy nie osiągnęły zbyt dużego sukcesu. Warto tutaj wymienić chociażby Resident Evil, czy Silent Hill. Z kolei w sporo produkcji tego typu obfitowały lata 90-te. W 1993 ukazał się film Super Mario Bros., opowiadający rzecz jasna o przygodach dwóch braci hydraulików Mario i Luigi. Jakby mogło się wydawać, nie było to jednak japońskie dzieło, a amerykańsko-brytyjskie.

Rok później ukazał się dość znany Street Fighter z Jean-Claude Van Dammem w roli główne (wcielił się w postać wojownika Guile'a). Z kolei w 1995 roku w kinach można było zobaczyć Mortal Kombat. Niestety w przeciwieństwie do Street Fightera w tej produkcji nie było żadnych znanych nazwisk.

Przeczytaj także o tym, jak nie powinno się traktować swoich pracowników

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama