Tradycyjne sklepy hamują sprzedaż nowych gier

Darryl Still, dyrektor wydawniczy 1C (wydawcy m.in. serii King's Bounty i Men of War), nie szczędzi słów krytyki brytyjskim sieciom sprzedaży detalicznej gier.

Jego zdaniem tradycyjne sklepy hamują sprzedaż nowych tytułów, a wiedza ich pracowników pozostawia wiele do życzenia.

W wywiadzie dla serwisu CVG Darryl Still opowiedział o kontraście pomiędzy historią PC jako platformy, na której zawsze dokonywały się rewolucyjne zmiany, a postrzeganiem jej przez pracowników sieci sprzedaży, którzy uważają, że pecetowy rynek ledwo żyje.

"PC zawsze stało na czele większości zmian technologicznych na rynku. Większość przełomów w zakresie technologii konsol również miało źródło w przemyśle PC. Jednocześnie przez bardzo długi czas sieci sprzedaży detalicznej, szczególnie w USA i Wielkiej Brytanii, wmawiały nam, że rynek gier PC umiera. Dawano nam coraz mniej miejsca na półkach i poświęcano coraz mniej uwagi w sklepach, a w tym samym czasie my, jako wydawcy gier na PC, nie odnotowaliśmy spadku zapotrzebowania na kolejne tytuły" - mówi Darryl Still.

Reklama

Still przytoczył także anegdotę z życia wziętą, która udowadnia ubytki w wiedzy i orientacji rynkowej pracowników tradycyjnych sklepów.

"Jeden z naszych brytyjskich sprzedawców tłumaczył nam, dlaczego udało im się sprzedać jedynie 30 egzemplarzy naszej gry w największej sieci na Wyspach. Wyjaśnił: 'Poinformowano nas, że tytuł nie cieszył się niemal żadnym zainteresowaniem'. W tym czasie miałem akurat otwarte urządzenie z raportami ze sprzedaży cyfrowej, odświeżyłem i powiedziałem naszemu partnerowi: 'W ciągu tych kilku sekund, kiedy opowiadał mi pan o zapotrzebowaniu na jedyne 30 egzemplarzy w Wielkiej Brytanii, sprzedaliśmy dwa razy tyle gier cyfrowo'" - dodaje Still.

W krytycznych wypowiedziach dyrektora wydawniczego 1C dostało się nie tylko sprzedawcom, ale i kierownikom sklepów, którzy aranżują zawartość półek według dziwnych kryteriów.

"Kiedy Lace (Lace Mamba, firma wydająca gry) wyprodukował niebywałą specjalną pudełkową edycję gry - z koszulką i innymi gadżetami - zaprojektowaną tak, by dać klientom zawartość niemożliwą do otrzymania w sprzedaży cyfrowej, największa sieć detaliczna w Wielkiej Brytanii odmówiła jej sprzedaży... i ustawiła na półkach pluszowe maskotki Księżniczki Peach" - kontynuuje dyrektor wydawniczy 1C.

Rozumiemy żale Stilla jako wydawcy, choć nie jest powiedziane, że błędy jednej sieci sprzedaży są powielane w innych. Still jednak po wylaniu wiader żółci na partnerów detalicznych udzielił też porady graczom, aby przypominali podczas zakupów o zasadzie "nasz klient, nasz pan".

"Kupujcie gry w taki sposób, jaki wam odpowiada. Nalegajcie, aby sprzedawca wspierał was jako klientów. Jeśli wasz lokalny punkt sprzedaży nie dysponuje produktem, jaki was interesuje, poproście o jego sprowadzenie, a jeżeli spotkacie się z odmową, dajcie do zrozumienia, że skorzystacie z usług dystrybutora, który spełni wasze wymagania" - dodaje Still.

Przeczytaj także o wycofaniu tytułów EA z największej platformy elektronicznej dystrybucji gier

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy