Total War: Shogun 2

Na co dzień nie grywam w strategie z jakimś wyjątkowym zapałem, ale na kolejne odsłony serii Total War zawsze czekam z wypiekami. Podobnie było z drugim Shogunem, czyli sequelem mojej ulubionej części cyklu.

Strategie można lubić, można je także nienawidzić, ale Total War to ewenement, który wypisuje się z klasycznych podziałów i kategorii. Komu bym tej serii polecił, bawi się przy niej doskonale (nawet zdecydowany przeciwnik strategii wszelkiej maści). Każda kolejna jej odsłona otrzymuje w prasie bardzo wysokie oceny, na poziomie około 90%. Czy drugi Shogun jest równie wciągający, jak pierwszy? Przekonajmy się!

Total War: Shogun 2 pozwala ci na wcielenie się w daimo (przywódcę) jednego z dziecięciu klanów funkcjonujących na terenie feudalnej Japonii (jeden z nich dostępny jest tylko dla posiadaczy rozszerzonej wersji gry). Każdy z "szefów" poszczególnych stron konfliktu walczy o przywództwo nad całą Japonią. Aby je zdobyć, musi zdobyć wraz ze swoimi podwładnymi stolicę Kraju Kwitnącej Wiśni, czyli Kioto, a także części pozostałych prowincji. Sposobów na osiągnięcie celu jest kilka - można zdecydować się na podejście agresywne i walczyć ze wszystkimi, którzy staną nam na drodze, jak również na bardziej dyplomatyczne i zaprzyjaźniać się z sąsiadami. W Total War: Shogun 2 wygrywa niekoniecznie ten, kto ma największą armię - zwyciężyć może na przykład ten klan, który ma najlepiej rozwiniętą ekonomię czy posiada najcenniejsze sojusze.

Reklama

Poszczególne klany różnią się od siebie wyraźnie, toteż warto się zastanowić, którym chcemy pokierować. Jeden posiada wyraźne ciągoty do wojny, drugi woli dyplomatyczne rozwiązania, a trzeci posiada doskonale wyszkolonych ninja i jest szczególnie skuteczny w działaniu za plecami przeciwnika. Przed rozpoczęciem rozgrywki radzę przemyśleć tę kwestię - zastanów się, jaki jest twój ulubiony styl rozgrywki, a następnie postaraj się znaleźć taki klan, który najtrafniej się weń wpasuje. Na szczęście wybór jest spory.

Już po wybraniu, w przywódcę którego klanu chcesz się wcielić, trafiasz na strategiczną mapę Japonii. Jeżeli grałeś w chociaż jedną z poprzednich odsłon serii, nic cię tutaj nie zaskoczy. Plansza i interfejs wyglądają niemal identycznie jak w ostatniej części, czyli Empire: Total War. Jednak tym razem zaczynasz, władając nie kilkoma prowincjami, a tylko jedną, co sprawia, iż początek rozgrywki jest zdecydowanie wolniejszy, spokojniejszy. To pozwala ci na łatwiejsze zapoznanie się z rządzącymi tutaj regułami. Dopiero z czasem zdobywasz panowanie nad kolejnymi fragmentami Japonii i dążysz do osiągnięcia rangi potęgi. W sumie mapa została podzielona na sześćdziesiąt prowincji (mniej niż terenów w Empire: Total War).

Zmniejszenie tempa na początku oraz liczby prowincji nie znaczy wcale, iż gra stała się prostsza, oj nie. Panowie z Creative Assembly przygotowali pięć poziomów trudności - pierwszy jest idealny dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Total War, natomiast ci, którzy zjedli już zęby na tej serii i nie chcą się rozczarować łatwością rozgrywki, powinni od razu zdecydować się co najmniej na trzeci poziom. Na nim zabawa staje się naprawdę wymagająca, co jest zasługą między innymi znacznie poprawionej sztucznej inteligencji. Twórcy podkreślali przed premierą wiele razy, że właśnie ten element zamierzają przede wszystkim usprawnić w drugim Shogunie (rzeczywiście, do tej pory zawsze kulał). No i im się udało.

Zmniejszyła się także skala bitew, w których znowu dowodzimy tysiącami jednostek, jednak tysięcy tych jest mniej niż wcześniej. Mnie to jednak osobiście nie przeszkadzało, a nawet uznaję ten krok za odpowiedni, gdyż dzięki temu z jednej strony dalej jest spektakularnie, a z drugiej łatwiej jest nad wszystkim zapanować. Jest jeszcze inna nowość - każda jednostka posiada tutaj osobliwe umiejętności, które otrzymuje z czasem, z naszym rozwojem na ścieżce bushido. Ale to nie wszystko. Zmieniły się oblężenia, podczas których możemy teraz na przykład wchodzić na mury czy czy palić drewniane części twierdz. Bitwy morskie z kolei teraz po prostu dają więcej fanu niż do tej pory.

Total War: Shogun 2 zawiera tryb multiplayer, który jest równie rozbudowany, jak opcja dla pojedynczego gracza. Oferuje on trzy możliwości zabawy. Po pierwsze - jeżeli wyrazisz na to zgodę, będziesz mógł brać udział w bitwach innych graczy, a także przyjmować innych graczy w swoich bitwach, aby pokierowali wojskami twojego przeciwnika. Po drugie - możesz przejść kampanię w trybie kooperacji. Po trzecie - pojawiła się nowość w postaci kampanii awatara, w którym mamy naszą własną, z krwi i kości postać w grze. Tytułowego awatara możemy personalizować, zmieniając kolor jego zbroi czy dobierając mu nowe ubrania.

Jeśli chodzi o grafikę, Creative Assembly przyzwyczaiło nas już do najwyższej jakości. W Total War: Shogun 2 dostałem to, czego się spodziewałem, czyli oprawę, która po prostu powala na kolana. Plansza strategiczna prezentuje się estetycznie i wyraźnie, żadne działania nie sprawiły mi jakiegokolwiek problemu. Natomiast plansza taktyczna, na której toczą się bitwy, to już prawdziwe cudo. Każda bitwa to arcydzieło - wojska zostały odwzorowane z dbałością o najmniejsze szczegóły, a takie efekty specjalne, jak płonące wieże, robią ogromne wrażenie. Naprawdę jestem zauroczony. Szkoda tylko, iż Creative Assembly udowodniło mi, że mojemu komputerowi przydałby się mały upgrade...

Oczywiście Total War: Shogun 2 ma też wady, ale te w grze o tak ogromnym stopniu rozbudowania są praktycznie niemożliwe do wyeliminowania. Sztuczna inteligencja zdecydowanie się poprawiła, lecz wciąż zdarzają się jej głupie błędy, zwłaszcza podczas bitew. Są jeszcze pomniejsze niedoróbki techniczne, ale te zostaną zlikwidowane w kolejnych łatkach, które pewnie będą się pojawiały w sieci jeszcze kilka miesięcy po premierze. Ale tak jak już wspomniałem - taka to już gra, że bezbłędna być praktycznie nie może.

Jednak pomimo swoich niedoróbek Total War: Shogun 2 to produkcja bliska doskonałości. Niewąpliwie jest to jedna z najlepszych, a może nawet najlepsza odsłona serii. Przy Empire: Total War bawiłem się doskonale, a Shogun 2 jest od niej jeszcze lepszy. Tak powinna wyglądać prawdziwa strategia!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: shogun
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy