The Sims 3: Nie z tego świata

Większość z nas marzyła w dzieciństwie o tym, by zostać superbohaterem. Za to chyba niewielu miało nadzieję, że pewnego wieczoru przeobrazi się w wilkołaka albo wampira. A może jednak?

Studio Maxis ma coraz trudniejsze zadanie. W kolejnych dodatkach do The Sims pozwalali nam wcielać się już w prawie wszystkich i prawie wszystko robić. Zostawaliśmy już gwiazdami (lub - jak kto woli - celebrytami), wychowywaliśmy dzieci, wyjeżdżaliśmy na wakacje, kupowaliśmy zwierzaki... W końcu racjonalne pomysły na rozszerzenia jednej z ulubionych gier kobiet i młodzieży (stereotyp?) zaczęły się kończyć, toteż autorzy sięgnęli po coś bardziej abstrakcyjnego. I tak w końcu do sklepów trafił dodatek, który pozwala nam na wcielenie się w potwora rodem z nocnych koszmarów.

Reklama

The Sims 3: Nie z tego świata - bo taki tytuł nosi ów dodatek - to rozwinięcie koncepcji zaprezentowanej już w jednym z poprzednich rozszerzeń, The Sims 3: Po zmroku. Tam mogliśmy okazjonalnie przemienić naszego sima w wampira czy ducha. A teraz zamiany w potwora bądź zjawę stały się codziennością. Autorzy pozwolili nam wcielić się w jedną z kilku niezwykłych postaci: czarodzieja, wróżkę (to i tak dwie bardziej przyziemne wcielenia sima), a także w zombie, wilkołaka, wampira czy ducha.

Każda z przedstawionych w The Sims 3: Nie z tego świata postaci posiada odmienne cechy i każdą gra się inaczej. Jako czarodzieje czy wróżki możemy nauczyć się - dzięki zdolnościom alchemicznym - czarów, pomocnych w najróżniejszych sytuacjach. Jedno zaklęcie pomoże nam rozkochać w sobie innego sima, a inne zwalczyć głód. Kombinacji jest naprawdę sporo. Z kolei, wcielając się w zombiaka bądź wilkołaka, zaczynamy nocne życie. Ci bohaterowie czują się tym lepiej, im bliżej jesteśmy pełni. Naszym zadaniem jest, rzecz jasna, straszenie mieszkańców miasteczka, w którym toczy się akcja dodatku.

A jest to zupełnie nowa miejscowość, zwana Moonlight Falls. Panujący w niej klimat przywodzi na myśl popularne filmy, w szczególności kino grozy. Jest to sporych rozmiarów miasteczko, spowite mgłą i pełne gotyckiej architektury. Można tu spotkać zarówno zwykłych simów (kogoś trzeba straszyć), jak i inne niezwykłe postacie, takie jak my. Zanim poznamy dogłębnie nowe otoczenie, minie co najmniej kilkanaście godzin.

Podobnie jak w innych dodatkach do Simsów, tak i w The Sims 3: Nie z tego świata otrzymaliśmy całą paletę zupełnie nowych mebli czy gadżetów, które możemy wykorzystać do aranżowania naszego przybytku. Oczywiście są to rzeczy utrzymane w stosownej konwencji - nie brakuje wśród nich budzących strach gadżetów czy asortymentu typowego dla poszczególnych postaci, takich jak np. dom wróżki. Z liczebności nowych przedmiotów można być zadowolonym. Na pewno nie zdołasz przetestować ich wszystkich przez długi czas.

Nie zabrakło także możliwości kreacyjnych w tworzeniu naszego sima. Twórcy przygotowali tyle różnych ubrań i dodatków dla naszych bohaterów, że szansa na to, że gdzieś na świecie istnieją ich klony, nie jest wcale taka duża. We wspomnianej The Sims 3: Po zmroku na wygląd naszego - przykładowo - wampira mieliśmy niewielki wpływ, gdyż wcielaliśmy się w niego dopiero po tym, jak zginęliśmy bądź zostaliśmy ukąszeni. A teraz możemy go stworzyć zgodnie z naszym widzi mi się już na samym początku zabawy. Jak się pewnie domyślacie, daje to wiele radości.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną The Sims 3: Nie z tego świata, nie powinniście być zaskoczeni. Gra prezentuje się podobnie jak poprzednie dodatki, a więc już nieco przestarzale. Na szczęście za sprawą sprytnych zabiegów i sprawnie opracowanej stylistyki szata wizualna nie razi. Z kolei udźwiękowienie zostało, rzecz jasna, stosownie dopasowane do panującego podczas zabawy klimatu. Rzecz jasna, w sposób umiejętny i niepozostawiający nic do życzenia. Dziwi natomiast, że po tak długim obcowaniu ludzi z Maxis z silnikiem gry w dalszym ciągu nie udało im się wyeliminować niektórych błędów, takich jak np. znikanie simów. Panowie (i panie), wstydzilibyście się!

Na szczęście błędy nie zdarzają się często, a straszenie w Moonlight Falls to wyśmienita zabawa. Autorzy zawarli w dodatku mnóstwo nowych treści - począwszy od nowego, sporych rozmiarów miasteczka, poprzez całkiem nowe postacie, a na ciekawych rzeczach do naszego domu skończywszy. Miłośnicy Simsów (szczególnie ci spędzający wieczory na oglądaniu horrorów) powinni być wniebowzięci.

Plusy:

+ kilka całkiem nowych, nietypowych postaci

+ nowe, rozległe miasteczko

+ sporo nowych możliwości

Minusy:

- kilka błędów pozostało

- grafika już się "trochę" zestarzała...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy