The Cursed Crusade

Nowa gra twórców shootera Bet on Soldier rzuci nas w okres czwartej krucjaty, czas zdrad, spisków, nietrwałych sojuszy i religijnych konfliktów. Brzmi ciekawie?

No to dorzućmy jeszcze motywy nadprzyrodzone, tonę żelastwa i dwuosobową armię, a otrzymamy pełny obraz tego, czym The Cursed Crusade jest. Wyraźnie zarysowane tło historyczne stanowi idealny pretekst dla kilku bitew rozgrywających się w malowniczej scenerii średniowiecznych miast Bliskiego Wschodu. Jeżeli mieliście okazję zapoznać się z Knights of the Temple, niegdyś załączonym na naszej płycie, podobieństwo wyda się wręcz uderzające. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w obu tytułach do głosu dochodzą siły piekielne.

Pierwszoplanowymi osobami dramatu są młody templariusz Denz de Bayle i najemnik Esteban Noviembre. Chociaż podejściem do świata i charakterami różnią się niczym czarno-biały duet z amerykańskich filmów sensacyjnych, obu łączy darmowa wycieczka w ramach kolejnej krucjaty. Niestety, wizja bogactwa i chwały schodzi na dalszy plan, kiedy padają ofiarą klątwy. Ta poddaje w wątpliwość zbawienie oferowane ich duszom, w zamian zwiększając ryzyko trafienia do miejsca, gdzie diabeł mówi "dzień dobry". Nie pozostaje im w takiej sytuacji żadna inna opcja, jak tylko współpracować i spróbować ocalić swoje życie po życiu.

Reklama

Rozgrywka w TCC przypomina połączenie wspomnianego już Knights of the Temple z systemem walki i oprawą graficzną Assassin's Creeda. Domyślnie obejmiemy kontrolę wyłącznie nad Denzem, ale dzięki implementacji trybu co-op drugi gracz w każdej chwili będzie mógł wejść w skórę Estebana. W wiodącej po trupach drodze ku odkupieniu bohaterów wspomoże przebogaty rynsztunek, na który składa się ponad 130 rodzajów uzbrojenia z epoki (miecze, topory, broń drzewcowa etc.). Będzie też możliwość korzystania z tarcz i dwóch broni jednocześnie. Na system walki ma przypadać około 90 kombinacji ciosów uzupełnionych o możliwość wyprowadzania kontrataków.

Klątwa nie stanowi jedynie źródła ciągłych kłopotów dla dwóch wojowników, lecz zwiększa też ich szanse na przetrwanie, obdarowując niezwykłą mocą. Gdy z niej korzystają, świat staje się odbiciem wiszącej nad nimi groźby wiekuistego potępienia - przybiera postać ognistej wizji piekła. Zmiana percepcji ukaże niewidoczne ludzkim okiem przedmioty, a zarazem obudzi w rycerzach całkiem nowe siły pozwalające jeszcze efektywniej kroić napotykane przeszkody.

Krzyżyk na drogę

TCC powstawał kilka lat jako Crusaders: Invasion of Constantinople, przeżył stan zawieszenia, a stosunkowo niedawno otrzymał nowy kredyt zaufania od wydawcy. I dobrze się stało, gdyż porządnych siekanin na rynku nigdy za wiele, a brak jakichkolwiek innowacji wcale nie musi być wadą. Wyprawa na Konstantynopol szykuje się już za parę miesięcy i chyba warto będzie wziąć w niej udział.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: Guardian
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy