Take Two czeka na propozycje inwestorów

Od pewnego czasu chodzą słuchy o tym, że jeden z największych wydawców w branży gier może zostać wchłonięty przez EA lub Activision Blizzard. To naprawdę dobra inwestycja dla wymienionych firm.

Take Two to ogromny wydawca przede wszystkim dlatego, że ma w swoim posiadaniu Rockstar Games czy 2K Games, a także wiele innych, mniejszych zespołów. Dzięki temu przyszły właściciel Take Two wcieliłby do swojego portfolio serię GTA, Red Dead Redemption oraz najlepszą grę poświęconą koszykówce - NBA 2K. W 2008 roku EA było zainteresowane zakupem Take Two. Chodziło wtedy o kwotę 2 miliardów dolarów, ale ostatecznie do transakcji nie doszło. Jaki więc może być nowy scenariusz?

"Zgadzam się z analitykami, którzy twierdzą, że nasze marki są naprawdę bardzo atrakcyjną inwestycją dla każdego, obojętnie czy mówimy tutaj o indywidualnym inwestorze, czy dużym wydawcy. Mamy w końcu najlepsze marki, które cały czas rozwijamy. To nasza strategia" - przyznaje Karl Slatoff, dyrektor operacyjny w Take Two.

Reklama

Pierwszy na podium

Widać, że Take Two zna siłę swoich tytułów. Otóż w ubiegłym roku serwis Metacritic zrobił ranking najlepszych wydawców, biorąc pod uwagę średnią ocen tytułów, które wydali na rynek. Najlepszym okazało się właśnie Take Two, drugie miejsce zajęło Nintendo, a trzecie Capcom. Na pewno do wysokiej pozycji Take Two przyczyniło się Red Dead Redemption (średnia ocen 95%), ale w czym dokładnie kryje się przepis na sukces?

"Wierzymy, że największą wartością, jaką można budować w firmie, jest wartość jej marki. Chodzi więc o jakość, a nie ilość. Udowodniliśmy już wielokrotnie, że potrafimy stworzyć markę przechodzącą z jednej generacji na drugą. Cenimy przy tym swoją niezależność. Jednak jak powiedziałem wcześniej, jesteśmy jednocześnie znakomitą inwestycją dla każdego inwestora" - zachęcą Karl Slatoff.

"Bardzo ważnym elementem naszej strategii jest utrzymanie odpowiedniego balansu pomiędzy kontynuacjami serii, a nowymi markami. Znana seria buduje bowiem konkretną grupę odbiorców. Sztuką jest jednak to, aby za każdym razem tworząc sequel czy też nowy tytuł, pokazać coś świeżego. Dlatego nie wydajemy BioShocka czy GTA co roku. Wyjątkiem są gry sportowe. Ale za każdym razem, kiedy coś tworzymy musimy być pewni, że budujemy nową wartość dla marki, a nie robimy tego po to, żeby po prostu było" - zdradza przepis na sukces Karl Slatoff.

Dzięki nowym tytułom, które w ostatnich latach wydało Take Two, zapewne wartość firmy wzrosła. Od 2008 roku ukazało się właśnie Red Dead Redemption, ale także L.A. Noire, w siłę urosły BioShock i seria NBA 2K. Dla EA zakup tego ostatniego tytułu byłby bardzo ważny, ponieważ ostatnio wydawca ten ma problem ze swoją grą traktującą o koszykówce. NBA Live nie zostało bowiem wydane w zeszłym roku i po raz pierwszy w historii pojawiła się luka w tej serii.

Jednak jeśli chodzi o strategię wydawania nowych gier to Take Two bliżej do Activision Blizzard niż EA. Producent serii Warcraft zawsze długo każe czekać na swoje dzieła, seria GTA również nie ukazuje się co roku. W związku z tym wydaje się, że jeśli miałoby dojść do przejęcia Take Two, to dla graczy lepiej byłoby, jakby w tego wydawcę zainwestowało właśnie Activision Blizzard. A może najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli Take Two pozostanie niezależne?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama