Sprzedaż używanych gier zgodna z prawem
Od pewnego czasu producenci gier walczą z rynkiem "używek", co wywołuje - słuszne zresztą - kontrowersje wśród graczy, traktowanych często przez wydawców na równi z piratami.
Czy sprzedaż używanych egzemplarzy rzeczywiście jest nielegalna? Dzisiejsze wydanie Dziennika Gazety Prawnej przynosi odpowiedź: nie.
W artykule Iwony Łobody eksperci mówią jasno: sprzedaż tzw. "używek" jest zgodna z polskim i europejskim prawem. Obecnie na Allegro wystawionych jest 27 tysięcy aukcji z grami PC i 34 tysiące z produkcjami konsolowymi. Portal ich nie blokuje, ponieważ - jak wyjaśnia Anna Tokarek z Grupy Allegro - są one zgodne z regulaminem serwisu.
Dr Arkadiusz Michalak z Centrum Praw Własności Intelektualnej im. Grocjusza przekonuje, że nabywca gry ma prawo ją odsprzedać. Powołuje się przy tym na obecną w prawie autorskim zasadę wyczerpania prawa do zezwalania na dalszy obrót egzemplarzem danego utworu (w tym wypadku: gry). Oznacza to, że po sprzedaniu go, producent nie może zaprotestować przeciw sprzedaży przez pierwszego nabywcę.
Zasada ta obowiązuje na terenie Polski, a także na Europejskim Obszarze Gospodarczym. A umowy licencyjne? Nie mogą one ograniczyć tego prawa.
"Przepis o wyczerpaniu praw jest przepisem bezwzględnie obowiązującym i strony nie mogą zmodyfikować go umownie" - mówi dr Michalak.
Inaczej ma się sprawa z cyfrową dystrybucją - w tym przypadku nie dochodzi do wyczerpania prawa przez producenta.
Pomimo tego, że odsprzedanie używanego egzemplarza gry jest zgodne z prawem, popularne stają się wśród producentów tzw. online passy - jednorazowe kody dołączane do nowych kopii, które odblokowują dostęp do multi, czy dodatków DLC. Tym samym pierwotny nabywca nie sprzeda tego samego produktu, który kupił. Może to oznaczać, że kupujący nie kupuje gry, a jedynie zobowiązanie developera do dostarczenia rozrywki.
"Większość osób, które nabywa taką grę, nie jest jednak świadoma tego, czy kupuje rzecz, czy zawiera umowę. Z tych właśnie powodów uważam, że takie praktyki stosowane przez producentów gier mogą być niezgodne z prawami konsumentów i nakładają na graczy obowiązki sprzeczne z dobrymi obyczajami" - uważa adwokat Tomasz Lustyk.
Ponadto jeśli umowa zawiera niejednoznaczne postanowienia i sformułowania, naruszając prawa konsumentów, to - zgodnie z art. 385 kodeksu cywilnego - jest ona nieważna. Ograniczenia nakładane przez wydawców i producentów mogą również wpłynąć na relacje pomiędzy pierwotnym nabywcą, a kupującym. Ten pierwszy może nie być bowiem świadomy tego, że sprzedaje niepełny produkt, o czym przekona się dopiero drugi nabywca. A wtedy może wystąpić z roszczeniem wynikającym ze sprzedaży wadliwego egzemplarza gry niezgodnego z opisem.