Sid Meier's Civilization V
Dopracowana w każdym szczególe, wciągająca, nie pozwalająca oderwać się od monitora przez wiele, wiele godzin. Taka zawsze była Cywilizacja. A jaka jest teraz?
Jak by się tak chwilkę zastanowić, to można dojść do wniosku, że nie ma sensu tworzyć nowych odsłon Sid Meier's Civilization, bo przecież każda poprzednia była prawie (podkreślam słowo "prawie") taka sama, różniła się od pozostałych głównie grafiką i niuansami i... każda była doskonała (pomimo iż niektórzy mówią, że nie ma rzeczy doskonałych). Po co więc zajmować się kontynuacjami?
Pierwszy lepszy powód to oczywiście chęć wyciągnięcia od graczy kolejnych sum pieniędzy, jednak gdyby tylko o to chodziło, to szybko byśmy się zorientowali i przestali kupować kolejne Cywilizacje. Tymczasem każda kolejna jest warta swoich pieniędzy. Napiszmy to sobie od razu - Sid Meier's Civilization V również!
Tym razem Sid Meier i spółka podjęli ryzyko i postanowili co nieco w Cywilizacji pozmieniać. W Sid Meier's Civilization V czeka na ciebie sporo zmian, i to nie tylko w kwestiach audiowizualnych. Autorzy w niektórych miejscach podjęli radykalne kroki, których niekoniecznie można się było po nich spodziewać.
Z przekory zacznę od tego, co zmienić się w Sid Meier's Civilization V musiało, bo... zmieniało się za każdym razem. Mam tutaj na myśli, rzecz jasna, grafikę, a w szczególności - interfejs. Zmienił się on nie do poznania. Jeśli grałeś w poprzednie Cywilizacje, na pewno pamiętasz przyjazne, ale dość toporne menusy. Teraz możesz o nich zapomnieć. Zespół Sida Meiera gruntownie przebudował wszystko, co można było przebudować - wyrzucił niepotrzebne ikony, podkreślił najważniejsze elementy etc. Teraz jest superprzyjaźnie.
Co dalej? Wspomnę może o czymś, co zaskoczyło mnie w pierwszej kolejności, a mianowicie od tego, że w Sid Meier's Civilization V na jednym polu może stać teraz - niczym zwykle w klasycznej, papierowej planszówce - maksymalnie tylko jeden oddział (tzn. mogą i dwa, ale pod warunkiem, że jeden lądowy, a drugi powietrzny, albo jeden powietrzny). Nie możesz, tak jak w poprzednich częściach, ustawić całej armii w jednym miejscu, aby następnie przypuścić skomasowany atak na sąsiadującą z nią bazę wroga. Podobnie jest w przypadku obrony. Jednocześnie danego miasta może bronić tylko jeden oddział. Jednak spokojnie, aby nie były one łatwym łupem dla wroga, możesz je wyposażyć w odpowiednie modyfikacje defensywne.
Następną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, był kształt samych pól. Od razu pomyślałem: "coś mi tu nie gra", choć nie od razu wiedziałem, co. Jak sobie po chwili przypomniałem, poprzednio w Cywilizacji poruszaliśmy się po kwadratach, a teraz robimy to po heksach. Dzięki temu jednostki mogą się poruszać po planszy sprawniej, szybciej się ją eksploruje.
Pozmieniało się również trochę w zarządzaniu miastami. Na przykład w Sid Meier's Civilization V to, ile miast liczy sobie kontrolowane przez ciebie państwo, wpływa nie tylko na zasobność jego skarbca, ale także na szczęście mieszkańców. Poza tym teraz możesz powiększać powierzchnię państwa, kupując grunty - nie musisz czekać na rozwój kultury. Co do kultury natomiast, to pełni ona w piątej Cywilizacji trochę szerszą rolę. Otóż po uzbieraniu odpowiedniej liczby jej punktów, możesz wynaleźć nowy ustrój społeczny (każdy z nich skupia się na czym innym - jeden na wojsku, inny na religii itd.).
Miasta w nowej Cywilizacji stały się bardziej niezależne pod względem obronności. Jak już wspomniałem, nie może w nich stacjonować więcej niż jedna jednostka, więc muszą sobie one radzić same. Dlatego też twórcy dali graczom możliwość dokonywania obronnych modyfikacji, jak również pozwolili na atakowanie sąsiadujących jednostek wroga. Miasta mają teraz również własny pasek "żywotności" oraz punkty siły, podobnie jak każda jednostka.
W Sid Meier's Civilization V zupełną nowością są miasta-państwa, czyli miejscowości pełniące funkcje odrębnych cywilizacji, w pełni niezależnych i kontrolowanych zawsze przez sztuczną inteligencję. Często możesz w nich znaleźć wartościowego sojusznika, który pomoże nam w walce z właściwym wrogiem. Da się z nimi także handlować, jak również wdać się z nimi w wojnę, podbić je i przyłączyć do swojego imperium.
Za grafikę Sid Meier's Civilization V można wystawić tylko jedną ocenę - najwyższą! Oczywiście jeżeli liczysz na technologiczne fajerwerki, to nie masz na co liczyć, bo to produkcja, w której liczy się dobra zabawa (może powinienem napisać raczej "wyśmienita"), a nie to, co widzimy. To tylko dodatek do genialnego mechanizmu rozgrywki. Ale dodatek ten w piątce wyszedł fenomenalnie. Ta gra jest prześliczna.
Ze stroną audio niestety nie jest już tak dobrze, przede wszystkim dlatego, że soundtrack jest bardzo skąpy. Każda cywilizacja ma tylko dwa utwory - jeden pokojowy, a drugi do odegrania podczas wojny - które po kilkudziesięciu godzinach zabawy zaczynają wyłazić bokami. No, ale zawsze można muzykę wyłączyć i puścić coś swojego, jak zrobiłem to ja po paru dniach.
Minął już tydzień, odkąd odpaliłem po raz pierwszy piątą Cywilizację, a ja jestem nią wciąż zachwycony. Pomimo że Sid Meier podjął wraz ze swoim zespołem ryzykowne kroki, wprowadzając do gry szereg poważnych zmian, to grając, masz wrażenie, że to TA SAMA Cywilizacja, która wessała cię za pierwszym, drugim, trzecim i czwartym razem. Uwaga - za piątym wsysa równie mocno!