Sąsiedzi z Piekła Rodem: Jazdy z Gwiazdą

Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe? Zasada może i słuszna, ale nie w świecie sąsiedzkich porachunków. Tutaj zatykanie kranu, rozcinanie poduszek i inne drobne złośliwości są clou programu, zaś doprowadzenie drugiego do wrzenia to cel jedyny i ostateczny. Brzmi znajomo?

W roku 2003 JoWooD wypuściło Sąsiadów z Piekła Rodem (Neighbours From Hell), rok później doczekaliśmy się kontynuacji. Była to prosta, acz sympatyczna seria, w której kombinowaliśmy, jak zrobić na złość znienawidzonemu sąsiadowi.

Tania podróbka

Niech jednak nikogo nie zmyli tytuł. Polski wydawca zachował się trochę nieuczciwie, chcąc najprawdopodobniej ugrać coś dla siebie na bazie dobrych wspomnień po tamtych produkcjach. Jazdy z Gwiazdą nie są niestety pełnoprawną kontynuacją. To twór zupełnie innego studia, inaczej też brzmi oryginalny tytuł (Nasty Neighbors: No Picnic for Celebrity). Choć gra jest podobna, stare pomysły powiela bezmyślnie i - jak większość kopii - jest o trzy klasy słabsza.

Reklama

Bohaterem pierwszego planu jest Jonnie, zaś obiektem jego złośliwości - Paris, świeżo upieczona sąsiadka, która hucznymi imprezami i bezczelnym zachowaniem obudziła w niewinnym młodzieńcu diabła. Filozofia rozgrywki z grubsza przypomina produkcje JoWooD, więc weterani serii odnajdą się w tym bardzo szybko.

Zrób psikusa

Mamy przekrój domu naszej sąsiadeczki. Pokój gościnny, sypialnia, łazienka z kuchnią i przestronny, dwupoziomowy hol. Z czasem dochodzi do tego siłownia, podziemny garaż oraz poddasze. Na tej niewielkiej przestrzeni zastawiamy rozmaite pułapki i wycinamy głupie kawały. Cała zabawa polega na przetrząsaniu szafek i podnoszeniu przedmiotów, które w połączeniu z czymś jeszcze wywołają zamierzony efekt.

By nie było zbyt prosto, po mieszkaniu cały czas krząta się Paris, wykonując serię banalnych czynności (są powtarzane, dopóki nie wykonamy związanej z danym miejscem akcji), my zaś z oczywistych względów nie możemy zostać złapani. I to w zasadzie jedyna trudność, jaka czeka na gracza. W łazience możemy dać dyla przez okno, gdzie indziej można schować się w szafie, jednak większość pomieszczeń to ślepe zaułki, trzeba więc tak planować kolejne kroki, by nie napatoczyć się na dziewczę. Paris, mimo niepozornej postury, potrafi solidnie dokopać, a przyłapanie na gorącym uczynku wiąże się z koniecznością rozpoczęcia etapu od nowa. Cała kampania podzielona jest na czternaście rozdziałów, z czego dwa pierwsze, wprowadzające w świat gry, zaliczamy w trzy minuty, pozostałe wystarczają na góra dwie godziny "zabawy".

W niewoli schematu

Skandalicznie krótki czas rozgrywki nie jest tu największym problemem. Gra robi się nużąca, nim zdołamy dobrnąć do napisów końcowych, bo niektóre kawały się powtarzają, a większość z nich jest bardzo niskich lotów (stara miotła w wazonie czy prezerwatywa na rurze wydechowej, no boki zrywać!). Pomijam nawet fakt, że ogólny koncept wykorzystano kilka lat temu i zrobiono to wtedy z nieco większym wdziękiem. Za dłuższym obcowaniem z programem nie przemawia również oprawa dźwiękowa. Zapętlona, prymitywna melodyjka doprowadza do szewskiej pasji już po kwadransie.

Jazdy z Gwiazdą to produkt nieskomplikowany i krótki, prezentujący poziom kioskowych wydawnictw i oferujący mniej atrakcji niż większość steamowej drobnicy. Oficjalna cena gry, sześćdziesiąt złotych, brzmi w tej sytuacji jak ponury żart. Stanowczo odradzam.

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy