Runes of Magic

W życiu każdego gracza World of Warcraft prędzej czy później nadejdzie moment, w którym zabiorą mu zasiłek, żona upomni się o alimenty a pies zachoruje. Cóż więc czynić, gdy brakuje grosza na abonament? Okraść listonosza. Albo zagrać w Runes of Magic.

Liczbę darmowych MMORPG-ów fantasy obecnych na rynku można spokojnie określić jako "od diabła i trochę". Nie sposób wskazać gry wolnej od wad, jednak na liście pozycji godnych polecenia Runes of Magic z pewnością zajmuje jedno z wyższych miejsc.

Warto jednak od razu zaznaczyć, że osoby nie przepadające za dziełem Blizzarda w zasadzie nie mają tu czego szukać - podobieństw jest zdecydowanie więcej niż różnic.

Stara Baśń

Podobnie jeśli jesteś miłośnikiem historii oryginalnych i zaskakujących, alergicznie reagującym na sztampę rodem z niektórych czytadeł fantasy - trafiłeś pod zły adres. O podstawowej osi fabularnej gry można bowiem w zasadzie opowiedzieć w jednym zdaniu - w świecie zaczyna źle się dziać, wobec czego zachodzi potrzeba prędkiego wyeliminowania odpowiedzialnego za taki stan rzeczy Złego Mocarza. W przypadku RoM padło na oryginalnie nazwanego Lorda Demonów - potężną istotę, której zgładzenie umożliwiono dopiero w chwili wydania przedostatniego patcha, po ponad roku od premiery.

Reklama

Taborea, świat który przychodzi nam zwiedzać i oczyszczać z wszechobecnego plugastwa, nie różni się specjalnie od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne erpegi fantasy. Są oczywiście pewne wyjątki i nieco mniej typowe lokacje, jak chociażby podwodne Heart of the Ocean, jednak z reguły trudno gdziekolwiek mówić o przesadnych zaskoczeniach. Na całe szczęście większość lokacji została nieźle zaprojektowana, wobec czego wizyta w kolejnym Magicznym Lesie nie jest przeżyciem traumatycznym.

Avatar 3D

Klasy postaci dostępne w grze również nie porażają oryginalnością. Na chwilę obecną dysponujemy ośmioma archetypami postaci, z których sześć stanowi po prostu odwzorowanie klasycznych koncepcji znanych z dowolnego erpega. Są więc postacie ciskające czarami (ofensywny mag i wspomagający drużynę kapłan), zwinne i szybkie (postępujący w zgodzie z kredem asasyna łotr oraz walczący na odległość łowca) oraz silne i tępe (wszechstronny wojownik oraz skupiający się na ochronie pozostałych członków drużyny rycerz). Pozostałe dwie klasy zostały wprowadzone w dodatku, Chapter II: The Elven Prophecy, i stanowią opcje pośrednie. Druid to postać hybrydowa, mogąca i leczyć, i psuć, zaś Strażnik jest kimś na kształt nieco słabszego Rycerza, uzupełniającego swe braki przyzywaniem towarzyszących im duchów natury. Premiera Chapter II umożliwiła graczom grę elfami - wcześniej animowaliśmy jedynie postacie ludzkie. To o tyle ważne, że elfowie mają wyłączność na zdolności Strażnika i Druida, zaś Rycerzami i Kapłanami mogą zostać jedynie osobniki pozbawione spiczastych uszu.

Jedną z cech odróżniających RoM od swego płatnego konkurenta, a zarazem będącą jedną z największych zalet tytułu, jest system dwuklasowości. Osiągnąwszy 10 poziom gracz zyskuje sposobność do wzbogacenia klasy wybranej na początku o dodatkową. Obie rozwijane są w zasadzie niezależnie - w danej chwili zdobywamy doświadczenie i poziomy tylko dla jednej z nich. By podnieść poziom drugiej, konieczna będzie "zamiana miejsc": uczynienie głównej drugorzędną i vice versa. Taki a nie inny dobór pary archetypów ma znacznie - każde połączenie charakteryzuje się kilkoma unikalnymi umiejętnościami elitarnymi. W danej chwili można też korzystać z umiejętności podstawowych klasy aktualnie drugorzędnej. Dwuklasowość stanowi mocną stronę RoM - choć mniej elastyczny niż np. w Guild Wars, gdzie klasę drugorzędną można zmieniać bez ograniczeń, system ten pozwala na stworzenie wyjątkowych kombinacji, o wyraźnie różnym stylu gry. Szkoda tylko, że w praktyce i tak królują zestawy typu Mag/Kapłan, wybierane ze względu na możliwość stosowania tego samego ekwipunku podczas gry obydwoma klasami.

Wszystko w porządku, obywatelu

Ponieważ każda z postaci to w zasadzie dwóch bohaterów w jednym, byłoby miło, gdyby czas poświęcony na dwutorowe jego/ich rozwijanie został nam przyzwoicie zagospodarowany. Zadania w grze nie odbiegają niestety niczym od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne MMO. Zdecydowana większość zadań sprowadza się do schematu "Zbierz X buraczanych bulw/Zgładź Y reniferów-zombie". Na całe szczęście, niczym w World of Warcraft, da się z tym jakoś przeżyć. Zadań jest też na tyle dużo, że - przynajmniej na początku - obywa się bezmyślnego grindu.

Zabawa w pojedynkę staje się po pewnym czasie wyjątkowo nużąca - zdobycie maksymalnego poziomu (55 dla obu klas) wymaga od przeciętnego gracza grubo ponad miesiąca gry, i to przy spędzaniu na grze ok. 4 godzin dziennie. Codziennie. Przyjemnym urozmaiceniem są więc wyprawy grupowe - czy to do zwykłych lochów (grupy 6-osobowe), czy podczas tzw. raidów (36 osób), czy nawet organizowane dla celów upolowania silnych bossów kręcących się tu i ówdzie w szerokim świecie. Instance'y, a więc tworzone na wyłączność grupy graczy kopie lokacji typu Loch & Raid, prezentują się całkiem ciekawie, zwłaszcza na późniejszym etapie gry. Przeciwnicy spotykani w większości czarcich jam, które przyjdzie nam odwiedzić, są rzeczywiście wymagający, i nierzadko wymagają stosowania pewnych taktyk, różniących się od typowego "tank'n'spank".

Robótki ręczne. I morderstwa

Twórcy poczynili wiele starań, by rozgrywki w RoM nie ograniczać jedynie do żmudnego rozwoju postaci. Służy temu chociażby crafting - system 9 profesji pozwalających zbierać rozmaite materiały i wytwarzać z nich ciekawe przedmioty. Każdy z graczy posiada też własne wirtualne domostwo, które może wyposażyć w szereg użytecznych sprzętów (skrzynie itd.) i dowolnie umeblować (ukłon w stronę fanów The Sims). Ba, jeden z patchy wprowadził nawet mechanizm sadzenia i pielęgnowania roślin. Dodajmy do tego kilka minigier oraz organizowanie się graczy w gildie, lokowane na różnym poziomie rozwoju i mogące dysponować własnymi zamkami. Jest co robić.

Wypadałoby powiedzieć coś nt. trybu starć między graczami, PvP. Choć w teorii przypomina on ten znany z World of Warcraft (jest kilka pól bitew, są areny, zbliżają się walki gildii w formie oblężeń zamków), w praktyce jest to aspekt gry bardzo mało popularny. Z 16 serwerów tylko 2 pozwalają na swobodną walkę PvP, a i na nich nie każdy jest jej entuzjastą. Powodów braku zainteresowania PvP może być kilka, jednak z pewnością głównym problemem pozostaje dalece posunięty brak balansu klas. Do zabawy takiej nie zachęca również obecność czeredy złośliwców, tylko czekających na okazję, by zdemolować nieuważnego gracza na niższym poziomie.

Girls go shopping

Charakterystyczną cechą darmowych MMO jest to, że nigdy nie są darmowe w pełni. W przypadku Runes of Magic okazję do wydania rzeczywistej gotówki daje tzw. Item Shop - sklep, w którym dokonuje się zakupu rozmaitych usprawniaczy rozgrywki - od mikstur zwiększających przyrost punktów doświadczenia, przez dodatkowe miejsca w plecaku, po wierzchowce.

Choć początkowo czysto opcjonalny, Item Shop z czasem zwiększył swą rolę aż do przesady. Gracze z najlepszych gildii wydają obecnie na grę wielokrotnie więcej, niż płacący fani zwykłych MMO z abonamentem - pokonanie najcięższych przeciwników jest w zasadzie niemożliwe bez "wspomagania". Nie mówiąc już o tym, że wierzchowca można zdobyć na stałe TYLKO dokonując odpowiedniego zakupu w IS.

Zehce Mi kto pomuc xd ?!1

Na początku marca Runes of Magic wzbogaciło się o obsługę polskiej wersji językowej, tak na stronie jak i w grze, oraz o dwa przeznaczone dla nas serwery PvE. RoM dołączyło tym samym do nielicznego grona sieciowych erpegów, które zostały u nas zlokalizowane (Guild Wars, Age of Conan czy niesławny Metin 2). Nie obyło się bez zgrzytów - na pierwszym polskim serwerze nie można było skorzystać z umiejętności jednej z klas, nie działa też - nawet dziś - wyszukiwanie pozycji w Domu Aukcyjnym. To z drugiej strony na swój sposób miły zabieg, przełamujący barierę językową, dotychczas praktycznie uniemożliwiającą sieciową zabawę tym, którzy "inglisza" nie poznali...

...jednak ma to i poważne wady. Raz, że dzieli to community - człowiek korzystający z polskiego nazewnictwa nie będzie w stanie dogadać się z kimś zza granicy i np. nazwać na angielskojęzycznym forum zadania, z którym ma problem. Brakuje wygodnego rozwiązania z Guild Wars, gdzie wystarczy przytrzymać jeden klawisz, by na chwilę podejrzeć grę w wersji angielskiej - tu język należy zmienić jeszcze przed uruchomieniem gry. Poza tym przykro to stwierdzać, ale prócz osób pomocnych i towarzyskich, często spotyka się niesamowite buractwo, a teksty ukazujące się na czacie wołają o pomstę do nieba. Braki w znajomości ortografii, których mógłby się wstydzić dwunastolatek, nadmierna ilość zapożyczeń ("kto mi sellnie itema"), wszechobecne emoty, tony wykrzykników czy najzwyczajniej w świecie przebijająca z nich głupota bywają przytłaczające. Obserwacja niektórych, darujcie, idiotów, po raz kolejny kazała mi stwierdzić, że polonizowanie i nadmierne upowszechnianie MMO to zły pomysł. W Guild Wars było to samo.

Suma wszystkich lagów

O Runes of Magic można powiedzieć w zasadzie to samo co o WoW-ie - nie wnosi wiele nowego, jednak wszystkie obecne w niej elementy zostały połączone ze sobą na tyle zgrabnie, by stworzyć grę bardzo przyjemną w odbiorze, i dysponującą tym czymś, co nie pozwala się od niej oderwać. Może nierewelacyjną i niepozbawioną paru irytujących rozwiązań, generalnie jednak - naprawdę porządną. Ba, gdyby zapomnieć o istnieniu płatnych MMO i zestawiać ją tylko z resztą tytułów free-to-play, to wręcz rewelacyjną.

Aha, z grą warto zapoznać się również dlatego, że już w maju światło dzienne ujrzy kolejny bezpłatny dodatek - Chapter III: The Elder Kingdoms. Liczba szykowanych zmian zapowiada się imponująco - od podniesienia maksymalnego poziomu (do 60) po liczne usprawnienia PvP.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wars | magic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy