Razer Mamba 2012 - test myszki
Do naszego firmowego laboratorium dotarła myszka Razer Mamba 2012. Jest to odświeżona wersja produktu dobrze znanego wszystkim bardziej zaawansowanym graczom. Jak sprawdza się w praktyce?
Trzeba przyznać, że Razer zaszalał w przypadku tego produktu, szczególnie jeśli chodzi o sposób prezentacji myszki, albowiem została ona umieszczona w przezroczystym opakowaniu w dość ekstrawagancki sposób. Otóż Mamba 2012 została dumnie umieszczona na podeście, który zawiera szufladki z pozostałymi komponentami zestawu, takimi jak stacja dokująca, okablowanie, akumulator czy też instrukcja. Dzięki takiemu zabiegowi już na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że tak właściwie nie tylko jest to zwykłe opakowanie produktu, a wręcz monumentalny jego pomnik. Sprytny zabieg marketingowy ktoś powie. Owszem, ale skuteczny, gdyż już od początku sugeruje, że wewnątrz znajduje się nietuzinkowy produkt.
Mamba 2012 jest bezprzewodową myszką 2.4 GHz, stworzoną w oparciu o układ Dual Sensor System, który wykorzystuje pracę dwóch czujników: laserowego i optycznego. Od strony technicznej producent zapewnił temu urządzeniu najlepsze możliwe parametry działania. I tak mamy akcelerację na poziomie 50G, skanowanie 1000Hz/1ms czy potencjalną rozdzielczość 6400 DPI. Wszystkie te cechy mają powodować, że urządzenie będzie działać sprawnie, szybko i zgodnie z oczekiwaniami nawet najbardziej wybrednych graczy.
Jednak zanim na dobre rozpoczniecie zabawę z tym sprzętem, musicie się uzbroić przez chwilę w cierpliwość i... internet. Ta pierwsza jest potrzebna do pierwszego pełnego naładowania akumulatorka, co zajmuje ok. 3 godzin. Druga z kolei wymagana jest do ściągnięcia najnowszych sterowników z oficjalnej strony producenta, który nie przewidział umieszczenia ich w pudełku z grą. Sterowniki nie są wymagane, jednak za pomocą oprogramowania Mamba Configurator pozwolą w pełni dostosować mysz do własnych preferencji.
Mamba Configurator to bardzo intuicyjne i przydatne narzędzie dla posiadaczy myszek z tej serii. Umożliwia w szybki sposób zmianę podstawowych opcji, takich jak wybór jednego z pięciu profili z bindami i makrami, zaprogramowanie poszczególnych przycisków, ustawienie czułości czy chociażby koloru podświetlenia. Zaawansowani użytkownicy mogą szczegółowo dobrać akcelerację czy chociażby niezależną czułość w poziomie i pionie.
Co najważniejsze, zapisanie ustawień odbywa się nie na lokalnym dysku twardym, lecz we wbudowanej w Mamba 2012 pamięci. Dzięki temu podłączając urządzenie do innego komputera można cieszyć się zapamiętanym profilem. Świetna funkcjonalność w przypadku jakichkolwiek turniejów i mobilnego zastosowania sprzętu przez graczy, którzy nie lubią zamieniać swojego wirtualnego oręża na przysłowiowy kijek.
W przypadku Mamba 2012 projektanci Razera nie mieli dużo roboty. Sprzęt garściami czerpie ze swojej podstawowej wersji, czyli jest także bliźniaczo podobny do modelu DeathAdder. Mysz wyprofilowana jest pod kątem graczy praworęcznych i dysponuje siedmioma przyciskami funkcyjnymi (PPM - prawy przycisk myszy, LPM, kółko, dwa przyciski pod kciukiem i dwa przyciski w rogu LPM) - ich rozmieszczenie jest przemyślane, dzięki czemu korzystanie z każdego z nich po jakimś czasie staje się intuicyjne i ergonomiczne. Dodatkowo spód myszy to kolejne trzy przyciski, pełniące jednak nieco inne funkcje, gdyż odpowiedzialne są za włączanie i wyłączanie urządzenia, a także za synchronizację odbiornika, który przy okazji jest stacją dokującą. Jeśli już jesteśmy "pod" Mambą 2012 to od razu zauważymy teflonowe ślizgacze, które na każdej powierzchni sprawują się tak samo dobrze. Szkoda tylko, że producent nie dorzucił do zestawu zapasowych, bo te - jak już wiemy z poprzednich modeli Razera - zużywają się w dłuższej perspektywie czasowej.
Oczywiście myszka jest podświetlana - takiego gadżetu nie mogło zabraknąć w tak nowoczesnym sprzęcie. O ile funkcjonalność podświetlania jakiegokolwiek urządzenia jest sprawą dyskusyjną i mocno subiektywną, o tyle trzeba przyznać, że fani tego typu atrakcji będą mieli pole do popisu - paleta barw to ponad 16 mln kolorów.
Jak myszka działa podczas grania? Jednym słowem - świetnie! Naszpikowana nowoczesną technologią zapewnia bardzo dobry tracking, czas reakcji i precyzję. Przyciski rozmieszczone są sensownie, a możliwość ich programowania i konfiguracji docenią przede wszystkim miłośnicy gier FPS. Nawet długa praca z urządzeniem nie powoduje jakichkolwiek efektów ubocznych czy dolegliwości, więc w tym przypadku ergonomia górą.
Akumulatorek w Mamba 2012 zapewnia w wersji ekonomicznej do 16 godzin intensywnej gry, w wersji z "kolorotryskami" to ok. 10 godzin. Po rozładowaniu baterii mamy dwie możliwości. Pierwsza to wpięcie myszki do stacji dokującej i jej naładowanie. Druga to bardzo prosty zabieg, dzięki któremu nie trzeba odchodzić od gry. Do Mamby 2012 po prostu podłączamy kabel USB ze stacji dokującej, a ta działa jak tradycyjna mysz przewodowa. Najprostsze rozwiązania są najbardziej skuteczne.
Praca z tą myszką Razera to czysta przyjemność. Urządzenie jest bardzo zaawansowane technologicznie, dzięki czemu nawet najbardziej wymagający użytkownicy nie będą mogli narzekać pod kątem jego jakości. Wszystko działa płynnie, dokładnie, wygodnie - tak jak działać powinna prawdziwa mysz dla gracza. Nie sposób ukryć, że Mamba w wersji AD 2012 to sprzęt z najwyższej półki nie tylko jakościowej, ale i cenowej, gdyż mysz kosztuje ok. 500 zł. Jednak jeśli dysponujesz zasobnym portfelem i jego zawartość ma mniejszy priorytet niż posiadanie profesjonalnej myszki komputerowej, Mamba 2012 będzie udanym zakupem.