Przygodówki i FPS-y wywołują... raka?
W jednym z brytyjskich tabloidów, The Mirror, pojawił się dość sugestywny nagłówek: "Moda na telewizję i komputery powoduje raka u dzieci".
Normalnie można by zrzucić publikację takiego artykułu na karb tabloidyzacji prasy, ale w tym przypadku zamieszczone w tekście tezy wydają się mieć wiarygodne podstawy.
Artykuł zamieszczony w The Mirror to interpretacja wyników badań przeprowadzonych przez Królewskie Kolegium Pediatrii i Zdrowia Dziecka. Okazuje się jednak, że choć w ramach popularnej nagonki na granie i graczy (również na polskim poletku, wystarczy otworzyć jakiś tabloid) podkreśla się negatywny wpływ gier komputerowych, tak naprawdę chodzi o czas spędzany przed ekranami w ogóle, również tymi w telefonach komórkowych.
Podtytuł "Lekarze sugerują, że dzieci powinny robić sobie więcej przerw od siedzenia przed ekranem" nie jest już tak kontrowersyjny jak nagłówek. Lekarze od dawna ostrzegają przecież przed negatywnym wpływem zbyt długiego siedzenia przed komputerem czy telewizorem - i nie chodzi jedynie o zawroty głowy czy zmęczone oczy.
Osoby pracujące w wielogodzinnym trybie i gracze (do której kategorii przypisać redaktorów naszego serwisu) doskonale wiedzą, że dobowe maratony przed monitorem nie służą ich zdrowiu, w związku z czym wskazane jest ograniczenie spędzanego w ten sposób czasu lub - jeśli jest to niemożliwe - przynajmniej robienie sobie przerw.
Wygląda więc na to, że dziennikarz The Mirror nie dość, że próbował porwać czytelników chwytliwym, nie do końca związanych jednak z treścią tytułem, to jeszcze odkrywa na nowo Amerykę, serwując nam informację już dawno przewałkowaną w mediach.
Z treści da się mimo to wyciągnąć coś wartościowego. Ekrany to jedno, inna sprawa to ogólny tryb życia. Zarówno prof. Mitch Blair ze wspomnianego kolegium, jak i Kate Mendoza ze Światowej Fundacji Badań nad Rakiem podkreślają, że brak ruchu (a do tego sprowadza się ostatecznie siedzenie przy komputerze czy konsoli, pomijając oczywiście Kinecta) może stać się przyczyną złych nawyków powodujących w przyszłości potencjalne konsekwencje w postaci raka, cukrzycy czy chorób serca.
Jako że przedstawiciele kolegium nie komentują sugerowanego przez artykuł bezpośredniego związku między graniem a rakiem, pozostaje prawdopodobnie spojrzeć na nie-do-końca-rzetelne dziennikarstwo z przymrużeniem oka.
W przerwach między kolejnymi epizodami The Walking Dead czy meczami w League of Legends warto jednak porobić kilka przysiadów, po grę pobiec do sklepu (choć kuszą steamowe obniżki), a podczas czekania na respawn zrobić kilka pompek. Jeśli nie dla zdrowia, to przynajmniej po to, by nie mieć wyrzutów sumienia.