Prostota ponad wszystko!
Kocham gry proste. Prowadzące mnie za rękę. Z możliwością zapisu gry w dowolnym momencie. Bądź też z możliwością szybkiej powtórki. Bez achievementów, dokupowania czy tuningowania. Bez rozbudowanych menusów.
Nie, nie jestem fanem seksu po ślubie. Ale gry z rozbudowanym światem mnie po prostu przytłaczają. Dlatego od dziecka zafascynowałem się wyścigami. Nie wszystkimi, rzecz jasna. Po cholerę mi opcje dokupywania części, naprawy pojazdu po każdym wyścigu.
Na litość boską, kto wymyślił lustrzane odbicia i skróty na trasie? Pragnę jechać z góry wyznaczoną ścieżką, najlepiej krótką. Żebym szybko mógł ją zapamiętać. I bić rekordy. Tym samym autem. Bez zniszczeń, bez wymiany opon. W automacie.
Chcę zaprogramować sobie w głowie, na którym zakręcie niezbędny będzie hamulec bądź puszczenie gazu. Chcę wiedzieć, przejeżdżając kilkadziesiąt okrążeń, w którym momencie mogę pozwolić sobie na szaleństwo, ścinając łuk wchodząc na ręcznym. Chcę być przy tym pewien, że dzięki temu pobiję kolejny rekord toru.
Mam w nosie zmieniające się warunki pogodowe i sztuczną inteligencję rywali. Odczuwam duży komfort wiedząc, że jadą oni po sznurku. Bardziej relaksacyjnie aniżeli z pełną agresją.
Nie obchodzi mnie rozbudowany tryb kariery. Nie spędzę długo czasu przy tytule, który nie zaoferuje mi krótkiego trybu Arcade. Góra 7 tras. Dlatego ponad wszystko zakochałem się w pierwszych dwóch częściach Sega Rally. Sympatyzowałem przy tym z pierwszym Crazy Taxi, początkiem serii V-Rally i WRC.
Czekam na piąte Gran Turismo, nie tknąłem żadnej Forzy. Chcąc poczuć się lepiej, odpalam RalliSport Challenge 2 lub niedawno wydane Sonic & Sega All-Stars Racing. Prostota i czysty arcade ponad wszystko!
Grając w gry platformowo-zręcznościowe, liczę na to, że kierowany przeze mnie bohater będzie otoczony ścianami. Mogą być to nawet ściany niewidoczne. Byle bym tylko się nie zgubił i nie latał po całej planszy jak opętany. Na nowe, "jednościankowe" tytuły, na dodatek z barierami po bokach, nie mam na dzień dzisiejszy co liczyć. Dlatego na półce wciąż leżą trzy pierwsze części Crash Bandicoot. A pod nimi śliczny kartridż z Soniciem na MegaDrive.
Obawiałem się, że nieprędko sięgnę po jakąkolwiek nowo wydaną platformówkę. Na ratunek przyszedł Miyamoto z opcją Super Guide. Panie Shigeru - genialny pomysł! Wskaż mi najszybszą drogę do końca planszy, a już nigdy więcej nie zajrzę na GameFAQs. Obiecuję!
* Artykuł to list do redakcji, którego twórcą jest Piotr 'Pido' Olszewski z serwisu consoleo.pl