Nigdy nie obejrzymy filmu Call of Duty
Co prawda nie powinno się nigdy mówić "nigdy", ale Activision wydaje się być w tej kwestii zdecydowane. Bobby Kotick i spółka nie życzą sobie filmu na podstawie Call of Duty.
Dla niektórych Call of Duty wydaje się doskonałym materiałem na filmową adaptację. To w końcu najpopularniejsza seria gier wideo, której kolejne odsłony już regularnie zarabiają przeszło miliard dolarów. Ale szefostwo Activision nie podziela tego pomysłu.
W wywiadzie dla New York Times Bobby Kotick przyznał, że Activision otrzymało już niejedną propozycję od różnych studiów filmowych, które chciały stworzyć kinową adaptację Call of Duty. Jednak odpowiedź na każdą z nich brzmiała podobnie: "dziękujemy, ale nie".
Dlaczego? Czyżby Activision miało dosyć zarabiania pieniędzy? Kotick twierdzi, że niechęć do przeniesienia Call of Duty na ekrany kin wynika z tego, że trudno byłoby stworzyć film, który zadowoliłby wielbicieli serii. Według niego, istniałoby przy tym duże ryzyko "skażenia marki".
To na pewno dobry kontrargument dla wszystkich tych, którzy uważają, że Activision zależy tylko na pieniądzach i że koncern rozmienia Call of Duty na drobne. Gdyby dla Koticka i spółki rzeczywiście liczyły się tylko pieniądze, prawa do produkcji filmowej adaptacji już pewnie byłyby sprzedane. Choć - z drugiej strony - jeśli film byłby kiepski, być może odbiłoby się to negatywnie na sprzedaży gier? I - suma summarum - Activision byłoby stratne?
Ostatnia odsłona Call of Duty, zatytułowana Black Ops II, trafiła do sklepów w listopadzie. W ciągu pierwszego dnia po premierze gra zarobiła pół miliarda dolarów. Barierę miliarda pokonała w ciągu 15 dni.