Need for Speed: The Run
Ubiegłoroczny Hot Pursuit przywrócił wiarę w podupadła nieco markę Need for Speed. Planowany na jesień The Run jednak ma wyniesc ja na niezdobyte dotąd wyżyny jakości. Pomogą w tym - zdaniem Jasona DeLonga, producenta ze studia EA Black Box - 300 km dróg, Autolog i... Odmrożenie 2.
Jason DeLong opowiadanie o swoim dziele zaczął od zapewnienia, ze The Run ma być wszystkim tym, co kochamy w serii Need for Speed. Głównymi bohaterami tej sagi będą supersamochody, m.in. Porsche, Pagani czy Lamborghini, i rozwijane przez nie prędkości. Tyle tylko, ze tym razem sprawdzać się maja na tle rzeczywistych lokacji na trasie największego nielegalnego wyścigu ulicznego w historii gier.
Szczegóły na temat fabuły, w tym odpowiedz, czemu w ogóle bierzemy w niej udział, mój rozmówca zachował w tajemnicy, zdradzając jedynie, ze stawki w niej są wysokie, a konsekwencje zabójcze. Wiemy natomiast, ze wyścig rozgrywać się będzie pomiędzy najbardziej poszukiwanymi przez policje kierowcami, na najniebezpieczniejszych drogach USA łączących San Francisco na zachodnim z Nowym Jorkiem na wschodnim wybrzeżu. Zdaje się tez, ze wieść będzie nie tylko po górskich drogach Colorado czy międzystanowych Nevady, ale zahaczy o przynajmniej dwa inne miasta, w tym Chicago. Naturalnie czasy odcinków i całego wyścigu liczyć i porównywać ma Autolog.
The Run to NfS z największym światem w całej serii - ok. 300 km dróg. Nie będzie jednak, na co po cichu liczyliśmy, otwarty jak w Test Drive Unlimited. To raczej seria krótszych wyścigów w najbardziej charakterystycznych sceneriach Ameryki. DeLong nie zdradził, ile czasu zająć ma graczowi dotarcie do Nowego Jorku w trybie kampanii, ale obiecał, ze będzie to naprawdę niezwykła podróż. Trzeba mu wierzyć - choćby dlatego ze The Run tworzony jest w oparciu o silnik Frostbite 2 - technologie stworzona na potrzeby oszałamiająco prezentującego się Battlefielda 3.
DeLong przyznał, ze partnerstwo z DICE dało im "możliwość stworzenia niezapomnianych scen zniszczenia, zabójczego udźwiękowienia, realistycznego zachowania postaci i najlepszego modelu fizycznego i jazdy, jakie kiedykolwiek mieliśmy". Wykorzystanie istniejącej technologii ma pozwolić na szybsze i sprawniejsze tworzenie, dzięki czemu gra już w tej chwili jest większa i ciekawsza, niz pierwotnie zakładano.
Garaż ma być obszerny i zróżnicowany - żaden miłośnik aut nie powinien, zdaniem DeLonga, być rozczarowany. Niestety nie należy spodziewać się w nich kokpitów, więc Ubiegłoroczny Hot Pursuit przywrócił wiarę w podupadła nieco markę Need for Speed. Planowany na jesień The Run jednak ma wynieść ją na niezdobyte dotąd wyżyny jakości. Pomogą w tym - zdaniem Jasona DeLonga, producenta ze studia EA Black Box - 300 km dróg, Autolog i... Odmrożenie 2. W The Run uwierzył: gem chętnym, by jeździć "naprawdę", pozostanie Forza Motorsport 4. Pewna rekompensata ma być natomiast zręcznościowo-symulacyjny model jazdy, w którym samochody "jeżdżą w sposób zgodny z wyobrażeniami graczy". Przykładowo Shelby Super Snake to potężna tylnonapędówka, idealna na autostrady, podczas gdy Porsche lepiej sprawdzi się na krętych drogach górskich.
Każdy z samochodów prócz odrębnego modelu jazdy posiadać ma także właściwy sobie model zniszczeń. Dzięki Frostbite'owi nie tylko będzie najbardziej zaawansowany i wiarygodny ze wszystkich gier Need for Speed - pojawia się wgniecenia, utracimy części karoserii, w tym szyby, a nawet zobaczymy pył, jakim pokrywać się będą auta w czasie ucieczki przed policja przez Nevade czy Indiane.
Koniec końców z rozmowy z Jasonem DeLongiem wyniosłem dwie rzeczy. Pierwsza - jak wiele w The Run wciąż jeszcze pozostaje tajemnica - choćby to, o jakie postacie chodziło mojemu rozmówcy czy jakie typy i tryby multiplayer pojawia się w grze. Drugi wniosek jednak był taki, ze mam kolejny powód, by niecierpliwie wyczekiwać nie tylko wakacji, ale także jesieni, kiedy to odbędzie się premiera gry.