Modern Warfare 3 vs Battlefield 3, czyli bezsensowna wojna
W mijającym roku byliśmy świadkami starcia pomiędzy Battlefieldem 3, a Call of Duty: Modern Warfare 3. Ta swoista wojna angażowała nie tylko marketingowców, ale i samych graczy. Zastanawiam się tylko: czy było o co kruszyć kopie?
Wielokrotnie w komentarzach do newsów o Call of Duty i Battlefieldzie zarzucano mi, że jestem fanbojem CoD-a (lub BF-a). Oświadczam więc: nie jestem. Nazwanie mnie fanbojem, którejkolwiek z tych gier, to jak nazwanie nowego Need for Speeda produkcją wybitną. Grałem tylko w pierwsze Modern Warfare i szczerze mówiąc - niewiele z niego pamiętam. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak bardzo mi się podobało...
Może dlatego nie rozumiem wojny, jaką toczą między sobą fani obu serii, szczególnie tej, która nasiliła się przy okazji Call of Duty: Modern Warfare 3 i Battlefielda 3. Stojący po obu stronach barykady często obrzucali się (i obrzucają nadal) błotem, nienawidząc się tak zażarcie jak USA i ZSRR w czasie zimnej wojny... Jasne, ktoś powie, że to nie do końca jego wina, bo to "EA i Activision ciągle nakręcali hajp".
Zgoda - tylko, czy jest w tym coś dziwnego? Przecież wydawca musi promować swój produkt, żeby odniósł on sukces. Można polemizować, czy praktyki obu stron były właściwe i taktowne, jednak niemal wszystko pozostawało w granicach rozsądnej "promocji". To odbiorcy dali się nakręcać i łapać na marketingowy bełkot. Niektórzy - co widać w komentarzach pod naszymi newsami - byli gotowi zrobić wszystko, by udowodnić wyższość CoD-a lub BF-a. Nie rozumiem tego.
Szczególnie, że - jak wynika z recenzji - zarówno Call of Duty: Modern Warfare 3, jak i Battlefield 3 nie są grami wybitnymi. Ba, w tym roku ukazało się wiele innych świetnych produkcji, znacznie bardziej zasługujących na uwagę niż shootery od EA i Activision. Czy liniowość CoD-a lepsza jest od swobody w nowym Deus Exie? Czy akcja w Battlefieldzie 3 jest efektowniejsza niż w Uncharted 3: Oszustwo Drake'a? Czy strzelanie w obu grach daje dużo więksżą frajdę niż w Bulletstormie? Czy "zabijanie" znajomych w Assassin's Creed: Revelations lub Gears of War 3 jest mniej odkrywcze od toczenia sieciowych bojów w niezmienianych od lat ramach? Według mnie, to tylko pytania retoryczne.
Pomijając nawet kwestię tego, czy nowy CoD i BF zasługują na większą uwagę, niż inne gry w tym roku - fani obu serii zapominają, że są przede wszystkim graczami. Graczami, którzy nie powinni się dzielić, bo przecież należą do jednej grupy. Brzmi to trywialnie, ale nie powinniśmy się żreć z powodu jednej, czy dwóch gier z tysiąca dostępnych na rynku.
Nie warto iść na noże, zwłaszcza, że takiego błahego powodu, jak gry, które powinny nam sprawiać przyjemność, a nie być pretekstem do ataku na drugą osobę. Nasze hobby powinno nam dostarczać przede wszystkim rozrywki, jednocząc nas, a nie tworzyć podziały.
Choć niestety wiem, że także w komentarzach pod tym felietonem rozpocznie się za chwilę zawierucha. A może zostanę mile zaskoczony?